Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-06-2014, 21:38   #346
Tropby
 
Reputacja: 1 Tropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skał
Gort w tym czasie wykrył największa komnatę w okolicy, bez wątpienia była to królewska sypialnia i natychmiast ruszył w jej kierunku, zostawiając Puszce jego własny pojedynek. Nie miał zamiaru się wtrącać, dopóki jego towarzysz nie zemści się na wrogu który ostatnim razem tak bardzo go upokorzył.
Najkrósza droga prowadziła przez dwie ściany, które murzyn rozwalił bez problemu. Niczym dziki nosorożec, przeszarżował do swego celu. Gdy ostatnia ze ścian się rozpadła, otworzyło sie przejście do ciemnej komanty. Nie paliła się tutaj żadna świeca, olbrzymie łóżko z czterema kolumienkami stało pod ścianą. Ktoś chyba dalej w nim leżał, czyżby król był zbyt przerażony atakiem, by wstać ze swego łoża?
Po za łózkiem znajdowało się tu kilka podstawowych elementów wyposażenia pokoju, szafa, biórko i tym podobne rzeczy, które niezbyt interesowały wielkiego pieta.
- Hej, tchórzu!!! - ryknął murzyn na całe gardło, podchodząc do łoża, a każde jego stąpnięcie wywołowało małe trzęsienie ziemi. - Nawet się nie pokażesz gdy Wielki Czarnoskóry podbija twoje zamczysko!? Co z ciebie za chędożony król, eh!? Gdybym wiedział że taki z ciebie słabeusz, to dawno przyszedłbym ci obić mordę!!
Pirat był wyraźnie zirytowany postawą monarchy. W opanowującej go z wolna wściekłości chwycił za łoże, podniósł w górę i potrząsnął z zamiarem wyrzucenia z niego osoby która na nim leżała.
I w sumie tak sie stało. Ciało brodatego króla wypadło z łóżka. wyjaśniło się też czemu nie wstał, w jego gardle tkwił nóż, wbity tam po samą rękojeść. Krew była dość świeża, morderstwo musiało zostać dokonane niedawno. Truchło opadło u nóg pirata, który zdziwiony odstawił łóżko.
- Oy a gdzie reszta? - z ciemnego kąta pokoju, dobiegł go znajomy mu głos. O dziwo, osoba która tam stała nie została wykryta przez jego moce.


Królewski doradca odpalał właśnie papierosa, w drugiej ręce trzymając okrwawionego pluszowego króliczka. - Zaskoczyliście mnie, prawie się nie wyrobiłem. -dodał, zaciągając się dymem.
- Jaka reszta!? - ryknął Gort w kierunku z którego dochodził głos. - Kapitan Czarnoskóry przybył by spuścić manto każdemu w tym zameczku, a ty się pytasz o innych? Skoro ubiłeś tego całego króla, to znaczy że ja muszę obić mordę tobie!
Rozeźlony murzyn od razu zamienił dłonie w kolczaste kule i zaszarżował na człowieczka z zamiarem rozkwaszenia mu mordy ciosem wzmocnionym przy pomocy haki.
- Raz, dwa...trzy. -liczył kroki murzyna na głos. Kiedy padła ostatnia liczba, z podłogi przed nim wystrzelił gąszcz czarnych macek. Stworzyły one tarczę, która zablokowała szarżę Gorta, odcinając go od mężczyzny.
- Według moich danych twoi “nakama” to ważna część twojego życia. Ale jak widzę, to co mówili moi szpiedzy to prawda. W walce chcesz wszystkiego dla siebie. -stwierdził analitycznym tonem, ukryty za gąszczem mroku doradca.
- A co cię to, słabiaku!? - ryknął Gort, wściekle uderzając swymi czaszkozgniotami raz po raz w tarczę broniącą mężczyznę. Jednocześnie ściany w rogu w którym został sam przez siebie zamknięty zazgrzytały i zaczęły się przesuwać w jego stronę, pozostawiając mu opcję bycia zgniecionym lub opuszczenia swojej tarczy i stawienia czoła rozwścieczonemu piratowi.
Taki przynajmniej był plan, bowiem ściany nie drgnęły nawet o milimetr.
- One tylko wyglądają jak kamień, ale to substancja syntetyczna. -zaśmiał się mężczyzna. - Sam was zatrudniłem, myślisz, że nie wiem jakimi mocami władacie? - zapytął z politowaniem w głosie. Macki starały się obwiązać Gorta, lecz ten niszczył jedna za drugą. Co z tego jednak, jeżeli na miejsce rozerwanej, pojawiało się kilkanaście kolejnych.
- Dziwi mnie jednak, że dowiedzieliście się, że tutaj tkwi klucz, bez zabicia Hakaia, jak to się stało? -kontynuował, tą dość jednostroną rozmowę.
- Jaki chędożony klucz!? Od początku chciałem obić mordę wszystkim w tym zameczku! Wielki Czarnoskóry nie będzie nigdy więcej niczyim kundlem!! - wrzeszczał coraz bardziej rozeźlony pirat. Widać doradca wybrał sobie złego bohatera na rozmowę. Pomylił się też sądząc że uda mu się zatrzymać moce Gorta. Wszak nawet jeśli sama komnata nie była zrobiona z kamienia, to pod samymi fundamentami wciąż musiały spoczywać jego pokłady, które teraz zaczęły podnosić się w górę wywołując spore fale sejsmiczne rozchodzące się po całym zamku. Tym razem Gort miał zamiar podnieść całą komnatę i wgnieść ją w sufit, którego przebicie nie było dla murzyna najmniejszym problemem.
Doradca westchnął tylko, podrzucając do góry swego pluszowego króliczka. Jedna z czarnych macek pochwyciła go, za jego puchata łapkę i chlasnęła zabawką w twarz Gorta. Pluszak otulił go swymi malutkimi rączkami, jak gdyby chciał utulić pirata do snu… a ten poczuł jak słabnie. Nogi się pod nim ugięły, a sylwetka giganta zachwiała się. nie był nagl wstanie ruszyc żadnym kamieniem w okolicy.
Znał to uczucie, morska woda dziłała tak na każdego użytkownika szatańskich owoców. Zaś paciorkowate oczka zabawki, wykonane były właśnie z najbardziej zgubnego dla pirata materiału.
- Ty... tchórzliwy... słaby... - zaczął Gort, który ostatkami sił zacisnął pięści i wrzasnął na całe gardło. - ZABIERZ ODE MNIE TO CHOLERSTWO!!!
Okrzyk ten przesycony był całą wolą czarnoskórego pirata, która rozlała się po pomieszczeniu wraz z jego przeszywającym głosem. Mimo iż moce jego szatańskiego owocu zostały zablokowane, to jego niezłomna wola wciąż była wystarczająca by zmrozić krew w żyłach każdemu przeciętnemu człowiekowi.
- Nie. -odparł krótko i z uśmiechem mężczyzna. Widać z jakichś powodów moc Gorta nie miała na niego wpływu. Macki zaczęły oplatać nogi czarnoskórego, zaś doradca począł orzglądać się po pokoju. - Kto będzie następny? Rycerz rozpaczy, czy może strażnik równowagi? - zastanawiał się na głos.
- Jeszcze z tobą nie skończyłem… - zaczął pirat, unosząc do góry zaciśniętą kurczowo pięść, która nagle zmieniła kolor na smoliście czarny. - Gort’s Black Rock Mega Punch!! - ryknął, ostatkami sił uderzając w pluszaka pięścią wzmocnioną najpotężniejszym haki jakie posiadał.
Gortowi chyba dopisało szczęście. Mimo wielkiego osłabienia, przez które jego ręce ciążyły mu niczym ołów, gruchnął w króliczka. Jak an pirata, zrobił to z siła której powinien się wstydzić, jednak starczyło. Zabawka odleciała w stronę ściany, po której spłynęła wydając cichy pisk. Był to dźwięk bardziej pasujący do zająca niż królika, zapewne w celu utrzymania politycznej poprawności.
- No tak, ty byłeś tym upartym -westchnął doradca, obserwując Gorta, którego macki oplotły już do połowy pasa. - Od razu mówię iż odradzam tworzenie gigantów i tym podobnych. Na to też sie przygotowałem, a zapewne w czasie tego procesu strasznie wrzeszczysz.
- Bari Bari no Black Rock Spitter! - ryknął Gort jak gdyby w odpowiedzi na drzwinę mężczyzny, posyłając w stronę króliczka grad ostrych pokrytych haki kamyczków, które miały poszatkować go na kawałeczki. Zaraz potem ponownie nabrał powietrza w płuca, by wykrzyczeć nazwę swej następnej techniki:
- Bari Bari no Hard Core Hedgehog!
Tym razem ciało pirata pokryły tuziny ostrych kolców które miały w jednej chwili rozerwać trzymające go macki i tym samym uwolnić go z objęć doradcy.
Króliczek rozpadł się na strzępy, jedynie jego oczka wykonane z morskiego kamienia potoczyły się po ziemi. Macki natomiast, były bardziej wytrzymałe. Dusiły mocno Gorta, a kolce mimo, że zniszczyły kilka nie były wstanie rozrywać ich na tyle szybko, by przegonić tempo pojawiania się nowych.
Czarnoskóry pirat dalej szarpał się wytężając wszystkie swoje siły. Jeszcze raz nabrał w płuca powietrza by tym razem wypluć pod nogi grad kamieni które miały dodatkowo pomóc mu w rozerwaniu macek i oswobodzeniu się.
W końcu mu się udało, rozerwał macki powstając z ziemi, niczym rozjuszony niedźwiedź. Górował w pomieszczeniu, zaś doradca, dalej obserwował go z wyraźna mieszanina znudzenia i zaintrygowania.
- Ty naprawdę zaczynasz działać mi na nerwy... - rzekł pirat przez zaciśnięte zęby gdy minął jego pierwszy atak furii. Teraz wydawał się dziwnie wręcz spokojny, jednak płomienie w jego oczach coraz bardziej przybierały na sile w miarę jak kontynuował walkę. - Zaraz ci pokażę ci potęgę Wielkiego Czarnoskórego!
Mimo że pirat nawet nie ruszył się z miejsca, to coś w jego otoczeniu wyraźnie się zmieniło. Powietrze stało się ciężkie i przytłaczające tak że prawie nie dało się oddychać, zaś jego kamienne muskuły zachrupiały gdy pochylił się z barkiem skierowanym w stronę doradcy.
- Gort's Black Rock... - zaczął, zaś jego prawę ramię pokryło się czarnym haki, które błyszczało niczym onyks. Zaraz potem jego pierwszy krok wstrząsnął całym pomieszczeniem gdy niczym nosorożec ruszył na malutkiego człowieczka z prędkością której trudno było oczekiwać po takim wielkoludzie jak Gort. - MEGA SMASH!!!
Dla obserwatora z zewnątrz trudno byłoby ocenić, kto jest tutaj bohaterem, a kto przysłowiowmym złym lordem. Zapewne druga rola, byłaby bliżej murzyna, który rycząc wściekle biegł na doradcę.
Ten dalej stał, z rękami założonymi za plecami, nie ruszał się obserwując starania Gorta… a może sparaliżował go strach.
Pięść wielkoluda, popędziła w stronę twarzy mężczyzny, by rozbić się o połyskująca czerwienią ścianę kilka cetymetrów przed nosem wroga. Na barierze nie pojawiła się nawet ryska, zaś pokryta runami ziemia zaświeciła lekko. Gort otoczony był przez kwadrat stworzony z magicznych znaków, w sumie jedynie kąt z którego nie ruszał się jego wróg, był od nich wolny. Doradca, pozostawił sobie wąską ściężke na skraju więzienia, prowadzącą do drzwi.
- A teraz tu posiedzisz, póki nie nadejdzie czas na twoją rolę. -stwierdził, odpalając kolejnego papierosa. - Chociaż, chciałem was zamknąć w tym wszystkich… no ale co zrobić. -stwierdził powoli ruszając w stronę wyjścia.
- Niech to szlag! Psia twoja mać, chędożony kurwi synu!! - przeklinał Gort, uderzając wściekle raz po raz w ściany bariery w której został uwięziony. - Nie myśl że tak łatwo dam ci się uwięzić, ty śmierdzący tchórzliwy szczurze lądowy!!
Z każdym następnym uderzeniem się pięści pirata zamek dookoła zaczynały przechodzić coraz to potężniejsze wstrząsy sejsmiczne, które ogarniały sporą jego część. Wyglądało na to że pirat miał zamiar pogrzebać wszystkich którzy znajdowali się w zasięgu mocy jego szatańskiego owocu, byle tylko dorwać osobę która tak go upokorzyła.
- BARI BARI NO TURBULENCE!!! - okrzyk murzyna niczym zapowiedź nadchodzącej katastrofy rozniósł się po sąsiednich komnatach, co mogło być ostrzeżeniem dla Calamitiego który walczył nieopodal. Reszta sojuszników Gorta powinna znajdować się poza zasięgiem fali destrukcji którą zamierzał uwolnić.
Fala zaczęła rozchodzić się od sylwetki Gorta, jednak gdy doszła do ściany z run, zamarła. Doradca pokiwał tylko załamany głową. - Te runy, tworzą szparę międzywymiarową, dla tego nie przebijesz ich siłą, czy swoją mocą. Póki ktoś nie zmaże ich od zewnątrz, jesteś uwięziony. -stwierdził łapiąc za klamkę. - Ale nie martw się, ktoś z twoich towarzyszy niedługo tu przejdzie, zostaniesz uwolniony na czas.
Wściekłe okrzyki Czarnoskórego pirata rozchodziły się po zamku, gdy ten bez chwili wytchnienia uderzał raz po raz w otaczającą go barierę. Jego furia w tym momencie zbliżała się do punktu kulminacyjnego, jednak w tym momencie nawet najbardziej brutalna siła nie była w stanie nic zdziałać.
- Puszka! Cho no tu i wypuść mnie!! Ten skurwiel próbuje uciec!!
 
Tropby jest offline