Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-06-2014, 16:22   #47
Azrael1022
 
Azrael1022's Avatar
 
Reputacja: 1 Azrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputację
Zmiana rozkazów przyszła dość niespodziewanie. Dowództwo wysokiego szczebla chciało podnieść Diogenesa i przywrócić mu pełną sprawność operacyjną. Może podczas Krucjaty Pogranicza doszło do utraty okrętów a sytuacja militarna wymagała natychmiastowego zastosowania floty i nie było czasu na oczekiwanie na produkcję w stoczniach. Albo po prostu chodziło o oszczędności – rewitalizacja wraku jest droga, ale może być opłacalna, szczególnie gdy nietknięte są maszynownia, SPŻ, sprzęt komputerowy i systemy pozwalające przemieszczać się w osnowie.

Z powodu rany komisarza, która wyłączyła go z dalszej akcji, Akkerman przejął dowodzenie. Zebrał drużynę, ustalił szyk i przemieścili się w stronę mostka. Mieli dostać się szturmem do środka, korzystając z taktyki zastosowanej poprzednio – wszyscy już wiedzieli gdzie mają się znaleźć i co do nich należy, co znacznie minimalizowało ryzyko popełnienia tragicznych w skutkach błędów. Auspex Azula nie dawał jednoznacznej odpowiedzi ilu przeciwników jest w następnym pomieszczeniu. Mogło ich tam być zarówno dwudziestu jak i pięćdziesięciu. Urządzenie nie było do końca sprawne po postrzale, który sprowadził techkapłana do parteru i poraził elektronikę. – Idziemy. Im dłużej będziemy zwlekali, tym większa szansa, że nasze priorytetowe cele nawieją. Zaryzykujemy - Akkerman miał nadzieję, że nie będzie żałował tej decyzji, w końcu brał pełną odpowiedzialność za ludzi, których mu powierzono.

Eksplozja wrzuciła pancerne drzwi do środka pomieszczenia. – Wejście! – krzyknął Akkerman wbiegając do środka i kierując się w lewo. W biegu strzelił z biodra do grupy przeciwników, którzy strzelali w szturmowca ze wszystkiego co się da. Nie potrafili jednak dostatecznie sprawnie pociągnąć za spust. Akkerman zauważył jak promień lasera z jego Hellguna wypala dziurę w płytach pancerza jednego z przeciwników, który zaraz potem osunął się na ziemię. Onyx schronił się za solidną osłoną, którą tworzyły plastmetalowe płyty, przytargane nie wiadomo skąd i nie wiadomo przez kogo. Stanowiła bardzo dobrą kryjówkę, skutecznie neutralizując ogień przeciwnika. Nie wszyscy mieli tyle szczęścia czy refleksu. Tristan dostał prosto w głowę, zachwiał się i padł bezwładnie na stalową kratownicę podłogi. Chwilę później, granat ciśnięty przez jednego z armsmanów rozszarpał jego zwłoki.
Siły wroga były przytłaczające – w sumie około pięćdziesięciu żołnierzy - więc szturmujący oddział musiał użyć jak najefektywniej swoich atutów – przewagi technologicznej, siły ognia i wyszkolenia. Wokół Akkermana gwizdały pociski, kule odbijały się też od zasłony nie czyniąc mu krzywdy. Jedynym zagrożeniem byli stojący na galerii wojownicy uzbrojeni w broń laserową i wyrzutnie rakiet. Mogli strzelać w kryjących się poniżej ludzi z takiego kąta, że każdy celny strzał mógł oznaczać śmierć. To oni stanowili właśnie jego priorytetowy cel – Biorę galerię! – poinformował voxem towarzyszy i zaczął eliminację grenadierów. Pierwszy z nich trafiony w głowę wiązką lasera, która wypaliła dziurę na wylot zarówno w jego czaszce jak i hełmie padł na barierkę ochronną, przeleciał górą i z impetem trzasnął w podłogę kilka metrów niżej. Jednego mniej. Onyx wziął na cel głowę kolejnego, kiedy poczuł pociski przebijające jego pancerz i eksplozję bólu w ranach. Trzeba było zmienić pozycję, skulony, aby uniknąć kolejnych obrażeń, pobiegł za solidny filar, jeden z tych, które podtrzymywały galerię.

Po kolejnym celnym strzale Mavericka kapitan Uhlik Verniz padł martwy w szybko powiększającej się kałuży krwi i smaru. Pozostał drugi HVT, Bodag Kayne, który korzystał z jakiegoś rodzaju płaszcza kamuflującego i korzystając z osłony niewidzialności strzelił do Mavericka. Sytuacja taktyczna zmieniła się, gdy przybył Turbodiesel z bojowymi serwitorami i rzucili się na wroga, dzięki temu wymiana ognia przeszła w dożynanie przeciwników. Azul wrzucił granat za ich osłonę, eksplozja wyrzuciła w powietrze kilka trupów, zaś armsmani za nią zostali poważnie poranieni, gdy powłoka ceramiczna granatu rozprysła się na tysiące igiełek rażących wszystkich w promieniu kilku metrów.

Strzelanina ustała. – Czyścimy pomieszczenie! - Akkerman zmienił pozycję i zajrzał w kolejny kąt pomieszczenia, gdzie mógłby się ukrywać wróg. – Czysto! – krzyknął, nie zauważywszy nikogo w ciasnym zaułku. Przeciwników nie było, przynajmniej żywych. – Bodag Kayne? – zapytał. –Uciekł. Źle, wzięty żywcem mógłby udzielić wielu informacji wywiadowczych, gdyby szturmowcy go zabili nie byłoby intelu, ale wtedy wyświadczyliby przysługę społeczeństwu.

Onyx podszedł do Mavericka, którego próbował opatrzyć Heber. – Potrzebny medevac! – rzucił do komunikatora, segregując poszkodowanych na kategorie – T1 i… - zerknął na Tristana – T4, mamy KIA. Dodatkowo cztery T3. Klęknął przy Bale’u i sprawdził grupę krwi wybitą na jego hełmie, następnie podał ją voxem służbom medycznym, aby mogli zawczasu się przygotować i sprawniej przeprowadzić akcję ratunkową.

Akkerman rozejrzał się po pomieszczeniu, poszukując nieśmiertelnika Tristana. Nie mógł go nigdzie zauważyć. Dowodził niecałą godzinę, a już stracił człowieka, kolejny był w stanie ciężkim. Czy zrobił wszystko, żeby wejście na mostek było jak najefektywniejsze? Nie miał co do tego wątpliwości. Trenował takie akcje latami w kill house’ach Scholi Progenium. Tristan był za wolny, lub po prostu miał pecha. Co innego Bale – skupił na sobie ogień snajpera eliminując dowódcę. Znał ryzyko, wiedział co się stanie, jednak zrobił to, co do niego należało. Dobry żołnierz.

Onyx wyjął z kieszeni kamizelki taktycznej flagę plutonu Bravo, na której widniała czaszka otoczona wiankiem naboi. Poniżej była wstęga z mottem: Działamy tam, gdzie zawiedli inni. Zawiesił ją w najbardziej widocznym miejscu, na konsoli mostka. Jakikolwiek upamiętniacz robiący fotki upamiętniające operację będzie musiał uwiecznić flagę a tym samym ich zwycięstwo trafi do annałów w jakimś przepastnym archiwum. Jednak chodziło też o bardziej wymierne korzyści i o pokazanie, kto jest naprawdę efektywny - ktokolwiek po nich wejdzie do serca statku, zobaczy, że byli tu pierwsi i zdobyli pomieszczenie. A to równało się pewnemu rozgłosowi wśród gwardzistów. I browarom stawianym w każdym pubie. Kiepskie pocieszenie po stracie żołnierza, ale zawsze było warto zaznaczyć swoją obecność.
 

Ostatnio edytowane przez Azrael1022 : 14-06-2014 o 22:39.
Azrael1022 jest offline