Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-06-2014, 18:44   #333
Betterman
 
Betterman's Avatar
 
Reputacja: 1 Betterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnie
Marny to ochroniarz, który samego siebie nie umie ochronić. Z drugiej strony... Co trafiło w niego, przynajmniej ominęło innych, choć to z kolei dość kiepskie pocieszenie, kiedy żelazo znajdzie szczelinę między płytkami pancerza.

Weszło głęboko. Przeraźliwe zrazu zimno zastąpiło pulsujące tępo gorąco, rozeszło się szerzej, obezwładniającymi falami. Spieler darował sobie fałszywą powściągliwość i poskarżył się światu na swoją niedolę. Charkotliwie i przeciągle, w sam raz do melodii wichury. Zacisnął zęby, z wysiłkiem obrócił się tak, żeby zranione biodro przycisnąć całym ciężarem do posadzki, a przy tym nie tracić z oczu swojego pogromcy. Przez chwilę. Potem, z obawą i obrzydzeniem, przeniósł spojrzenie na dźwigającą się ze stołu potworność. Skoro na Wilczego Łba nie starczyły miecze, na nią tym bardziej potrzebny był sposób.
Uwolnił lewą rękę od tarczy, która i tak zdawała mu się teraz zbyt ciężka i nieporęczna. Odszukał za to po omacku łańcuch, przyciągnął do siebie. Koniec owinął na przedramieniu i zamknął w garści, resztę dzwoniących zwojów posłał, stęknąwszy boleśnie, po śliskiej od krwi posadzce w stronę Konrada.

– Łap, obiegnij ścierwo! – Chłopak był bez wątpienia zwinniejszy i szybszy od krasnoluda, a poza tym mniej od niego skuteczny w bezpośrednim starciu. Spieler natomiast mógł w tej chwili spełniać się najwyżej w roli solidnego punktu zaczepienia. Właściwie to nawet po cichu liczył, że jeśli plan spętania monstrum się powiedzie, to jakieś tęgie szarpnięcie łańcucha postawi go na nogi. Zawczasu przygotował się na to, zaparł tak mocno, jak mógł, rozejrzał za szczeliną, w którą dało by się wrazić miecz, przedzierzgnięty bez sentymentu w laskę.
O to, co dalej, niespecjalnie się martwił. Brakło mu na to czasu i sił. Mógł marzyć, że unieruchomią paskudę, że rozsieką na ćwierci albo usmażą, kiedy w aparaturę Margritty znów uderzy piorun... Ale nadzieję, że dla niego samego jeszcze w ogóle cokolwiek się wydarzy, tak po prawdzie musiał pokładać w Gomrundzie, który szczęśliwie nie zwykł przepuszczać w boju najmniejszych okazji, i w rozsądku, sprawności tudzież szczęściu młodego Sparrena. – Tylko nie daj się trafić, chłopcze!
 
Betterman jest offline