Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-03-2007, 23:12   #30
cynis
 
cynis's Avatar
 
Reputacja: 1 cynis jest jak klejnot wśród skałcynis jest jak klejnot wśród skałcynis jest jak klejnot wśród skałcynis jest jak klejnot wśród skałcynis jest jak klejnot wśród skałcynis jest jak klejnot wśród skałcynis jest jak klejnot wśród skałcynis jest jak klejnot wśród skałcynis jest jak klejnot wśród skałcynis jest jak klejnot wśród skałcynis jest jak klejnot wśród skał
Shado siedział długo w skrzydle medycznym. Świątynia był cicha i spokojna ale tutaj było to jeszcze bardziej odczuwalne. Do tego nawet łóżka wydawały się wygodniejsze od tych w celach. Robot medyczny uwinął się szybko a twi’lek położył się na chwilę. Nawet trochę dłuższą niż myślał. Otworzył oczy i poczuł ssanie w żołądku. No tak oczywiście. W końcu otarł się o śmierć, no prawie, mógł zostać wyrzucony i w ogóle. Postanowił skoczyć na małą przekąskę. Wstał i wyszedł z ambulatorium. Minął róg i niemal wpadł na Eskulpę. Uśmiechał się dziwnie do niego. Coś wewnątrz umysłu twi’leka mówiło mu żeby poszedł i to szybko ale został powstrzymany spojrzeniem instruktora. Shado wysłuchał o co chodzi.

-Niby jestem coś winien... Imógłbym chyba iść z tobą...- powiedział niepewnie padawan. Przyjrzał się rodianinowi. Blaster na pasie bardzo go niepokoił. Wołanie w duszy przybrało na sile. -Mówisz: idziesz, płacisz, wracasz. To w zamian mam dwa pytania: Po co ci to?- zapytał wprost wskazując na broń. -No i po co ci JA?- chciał usłyszeć, że tak bez powodu. Że blastery nosi się tu bo przestępczość bo moda. Nie chciał usłyszeć bo mogą nie chcieć oddać tego robota. Instruktor wyglądał na kogoś kto prawdopodobnie w takiej sytuacji chciałby wykraść tego robota po cichu. Shado myślał nad tym. Raz już się pomylił co do rodianina – okazał się świetnym pilotem. Co robić.

Podniósł głowę z zamyślenia i spojrzał prosto w twarz strażnikowi. Po mętnych tłumaczeniach przy bramie padawan zapewnił, że wychodzi w celu który podał jego towarzysz. Niech moc ma nas w opiece. To był jeden z niewielu razy gdy twi’lek miał to naprawdę na myśli. Odeszli kawałek od bramy. Spojrzał tęsknie na potężne mury świątyni. Nie odwracając wzroku od gmachu powiedział: -Tylko pamiętaj: jestem zaledwie padawanem i w dodatku nie mam żadnej broni. W razie czego nie pomogę ci w taki sposób w jaki pomógłby ci rycerz wyszkolony.- miał nadzieję, że to rozwieje wątpliwość idącego obok osobnika. Ale miał wszelkie złe przeczucia co do tej wyprawy. -A w ogóle to daleko...?-
 
cynis jest offline