Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-06-2014, 00:46   #184
Volkodav
 
Volkodav's Avatar
 
Reputacja: 1 Volkodav jest godny podziwuVolkodav jest godny podziwuVolkodav jest godny podziwuVolkodav jest godny podziwuVolkodav jest godny podziwuVolkodav jest godny podziwuVolkodav jest godny podziwuVolkodav jest godny podziwuVolkodav jest godny podziwuVolkodav jest godny podziwuVolkodav jest godny podziwu
Gdzieś w Ogas Thull...

[MEDIA]http://4walled.cc/src/f1/f18cb9b1aef2f84b73780e91c862b574.jpg[/MEDIA]

*******


Czas mijał, a świt zbliżał się nieubłaganie...

Crow rozglądał się po mieście, przyglądał się temu co jego pobratymcom udało się tu stworzyć. Radon wyglądało niczym istna metropolia w porównaniu z tym do czego przyzwyczaiły go realia większości osad. Wszędobylska technologia, nowoczesność, pełny ekosystem oddzielony od suchych realiów planety... W podziemiach na pewno kryły się gigantyczne farmy wilgoci i generatory zimnofuzyjne, które napędzały to wszystko. Dawno czegoś takiego nie widział...
Teraz przyglądał się grupie 'oswojonych' (jak miejscowi nazywali dzikich, którzy zamieszkali w mieście). Byli to ludzie różnych pozycji i zawodów, którzy niegdyś przybyli do miasta i jakimś sposobem pozwolono im zostać. Stanowili niewielką, ale aktywną grupę społeczeństwa chociaż Osadnicy dawali im znać o tym, że nie lubi się tu 'ludzi z wydm'. Ciężko się też temu dziwić skoro trzy czwarte istnienia Radon było wieczną i mozolną wojną prowadzoną przeciw dzikusom, którzy ich otaczali.
Z tego co szeryf widział dzicy autentycznie wierzyli w Kabikuka "Wyzwoliciela", czy "Tutar Karatana" jak go nazywali Ogasi. Wszyscy skandowali wzniosłe hasła, a gdy policja przybyła by trochę uspokoić krewkich demonstrantów ci drudzy jak jeden mąż oddali się przepychankom z funkcjonariuszami.
Ciekawe po co im to było skoro i tak mieszkali w mieście? Może przemawiał przez nich patriotyzm emigranta, który na siłę chce pokazać skąd jest? A może to kult Kabikuka był tak silny, że przenikał nawet zasieki tego miasta wraz z jego całym systemem obronnych dron i armią strażników uzbrojonych w strzelby plazmowe?
Topaz wolał posłuchać ludzi w barze tam gdzie oprócz usłyszenia najnowszych plotek i wiadomości można było jeszcze wypić zimne piwo albo nawet coś mocniejszego.
Tutejsi wyglądali podobnie jak kiedy widział ich ostatnio i właściwie podobnie do wszystkich osadników. Długie płaszcze, kapelusze, specyficzne maniery, kobiety ubrane w archaiczne stroje. Najemnik pamiętał, że tutaj ludzie mają dystans do obcych i widać to było na kilometr, ale Petrae znał ich na tyle, że wiedział też, iż gdy kogoś dobrze poznają to można z nimi konie kraść. Niestety dopóki jest się na cenzurowanym można liczyć najwyżej na kurtuazyjne 'dzień dobry'. Dlatego najemnik długo siedział osamotniony na końcu baru podczas gdy inni ludzie przychodzili, brali alkohol i siadali do stolików by gawędzić, śmiać się, narzekać i przeklinać, a on musiał zadowolić się towarzystwem jedynego kompana - zimnego kufla piwa i uprzejmymi, ale ewidentnie wymuszonymi pytaniami barmana, który był bardzo zdziwiony, że Topaz zna kogoś kto rozmawiał z Radą Radon. Może dlatego w gratisie dostał bourbon?
Jedyną ciekawą rzeczą jaką usłyszał podczas swojej wizyty w barze to informacja o tym, że władze miasta podpisały umowę z GDA77 i że za kilka tygodni za murami Radon powstanie obóz AW. To było trochę dziwne bo AW nie pchała by się tak daleko od granic gdyby nie chcieli bronić czegoś istotnego albo (po prostu) rozwalić tutejszych dzikich popierających Kabikuka. Widać, że Borgheim, Topaz i Crow mieli grubą szychę na widelcu...

Crow i Topaz wraz z towarzyszami zostali zakwaterowani w placówce dyplomatycznej GDA77. Cały obiekt stanowił ogrodzoną willę zaprojektowaną w stylu starokolonialnym z charakterystycznymi dla epsilońskiego starego osadnictwa holograficznymi malunkami na ścianach. W korporacjach o takich budynkach można się dowiedzieć najwyżej z historycznych baz wiedzy. W GDA77 zachowały się może dwa takie budynki, które po dziś dzień urzekały swoją... starością, a tutaj proszę. Po środku Ogas Thull zabytek, które pozazdrościć by mogły nawet najlepsze muzea w Lucid...
Pokoje były wygodne i schludne. Właściwie to w porównaniu z obozowiskiem na pustyni luksusem, a gdyby porównać je z opuszczonymi blaszanymi szopami w jakich spędzili dwie noce to ich kwatery jawiły się jak wyczarowane z bajki, ale o pustyni na Epsilon 7 nie da się zapomnieć czego tutaj dopilnował jakiś artysta żartowniś malując na suficie hologram przedstawiający obozowisko dzikich w księżycową noc. Co za artystyczna ironia...

********



C.D.N.
 
__________________
Regulamin jest do bani.

Ostatnio edytowane przez Volkodav : 16-06-2014 o 01:25.
Volkodav jest offline