Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-06-2014, 10:36   #24
valtharys
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Murphy / Marek

Murphy został umieszczony w pokoju wraz z niejakim Markiem. Przepuścił go by pierwszy wszedł do pokoju by po chwili podążyć za nim. Rozejrzał się po pokoju, oceniając rzeczy zawarte w jego środku, a także i przede wszystkim łóżka.
-No to może być ciekawie.. - rzucił do współlokatora rzucając swoje rzeczy na łóżko -A ty czym się zajmujesz na co dzień? - zapytał
Mark, zaszarpał się ze swoim dobytkiem w ślad za starszą panią i szczerze mówiąc z ulgą powitał informację, że już koniec trasy i może się pozbyć przyciężkiego balastu. Gdy tylko to zrobił zwalając go na łózko odetchnął z ulgą. - Niby nic tam nie ma a dźwigać jest co… - mruknął z uśmiechem do Murphy’ego ocierając jednocześnie pot z czoła. Rozejrzał się też ciekawie po pokoju w myślach dzieląc go na rozplantowanie sprzętu.
W końcu odetchnął głębiej po raz kolejny i zabrał się za rozpakowywanie. Przy okazji słysząc pytanie współlokatora wzruszył obojętnie ramionami.
- A nic specjalnego. Pracuję to tu to tam. Szukam czegoś na stałe, najlepiej z kontraktem. Zapisałem się tu by przeczekać lato w jakiś ciekawszych warunkach. A ty? Co robisz jak nie łapiesz duchów? - zrewanżował się podobnym pytaniem do Murphy’ego.

-Duchów? - padło pytanie, a na twarzy Murphego pojawiło się wielkie zdziwienie -A ja ogólnie … pomagam na budowie.. a od czasu do czasu sobie dorabiam gdzie się da. - Murphy wyjął papierosa i zapalił - Nie będzie Ci przeszkadzać? - zapytał po czym podszedł do okna i otworzył jedno na całą szerokość.
Sam rozpiął suwak w swojej walizce i zaczął wyjmować swoje ubranie. Parę par spodni, jakieś buty, które były lekko okute po bokach, kilka koszul i podkoszulek. Nic wysokiej jakości. Wszystko świadczyło, że McManus nigdy nie widział większej ilości gotówki.
Zaciągnął się raz jeszcze i strząchnął popiół za okno.
-To co...idziemy coś zjeść a ty mi wyjaśnisz co miałeś na myśli o łapaniu duchów? - rzucił do towarzysza pozbywając się papierosa, wyrzucając go za okno.
Murphy czuł się głodny. W brzuchu mu powoli burczało a i chciał jak najszybciej po podróży wziąć kąpiel. Czuł pragnienie odświeżenia się.

- Pal. Jakby nie było można to chyba by nam ta miła pani z dołu powiedziała. - rzekł wzruszając ramionami do nowego kolegi. Gdy sam odsapnął i w myślach obdzielił pokojowe meble na ich dwóch też zaczął się rozpakowywać. Były to głównie ubrania, jakieś pudła i pudełka z grami albo czymś podobnym i laptop. Lap od razu podłączył do sieci i odpalił. Sprawdzał czy łapie sieć bo na telefonie z tym niezbyt ciekawie wyglądało. - Trzeba się tę lady spytać o hasło zanim wyjedzie bo bez sieci zostaniemy… - mruknął czekając na wynik połączenia. Jakby łapał sieć, no a gdzie w dzisiejszych czasach nie łapał na Zachodzie Europy? To powinien się go teraz właśnie pytać o hasło.
Na propozycję ruszenia na posiłek kiwnął tylko głową. - Dobra, chodźmy, sprawdźmy jak tu karmią… - uśmiechnął się i tym razem on przepuścił towarzysza pierwszy. Teraz nie dźwigał tego całego cholerstwa z przodu i z tyłu to i mu tak nie ciążyło. Idąc na dół przypomniał soboe pytanie Murphy’ego. - A tak, duchów. Albo UFO czy co tam innego może być tu nienormalnego. W końcu taki oficjalnie mamy quest no nie?

Murphy spojrzał się z wielkim zdziwieniem na swojego współlokatora. To co mówił było dla niego pokrętne i lekko szalone. Nie powiedział jednak nic tylko skinął przytakująco głową. Coraz bardziej dochodził do wniosku, że to jakiś zjazd bywalców wariatkowa. Uśmiech tylko lekki i ruszył na obiad. Był głodny a brzuchu mu już burczało od dłużej chwili. Gdy wszedł do jadłodajni przywitał się tylko z siedzącymi. Jego oczy przez chwilę przypatrywały się rudowłosej dziewczynie lustrując ją uważnie a dokładniej jej ciało. Atrakcyjna można było powiedzieć. Miała w sobie coś ciekawego, lecz czy i ona była równie pokręcona jak jego współlokator i magik pseudo-satanista.. Czas pokaże. Znalazł wolne miejsce i zasiadł przy stole kierując swoją uwagę na posiłek.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline