Hans siedział nad księgą i dumał nad swym żakowskim losem przy kufelku piwa. Tak się złożyło, że akurat podczas czytania zdania wielokrotnie złożonego kątem oka ujrzał w oddali ruch. Ruch ten należał do całkiem zgrabnego tyłeczka, na którym student skupił całą swą uwagę zapominając o bożym świecie (nie wspominając o zdaniu wielokrotnie złożonym). I byłby tak wgapiał się dalej, ale nagle struktura ładu karczmy transformowała się w rosnąca entropię. Żak Szybko wczołgał się pod najbliższy stół, po czym wychylił się i sięgnął po kufel z piwem. Jedną ręką przytulając do piersi księgę czekał na ewentualny atak z piwem w drugiej ręce. Musiał je duszkiem wypić by się nie zmarnowało, a w razie czego chlaśnie z niego, albo przypieprzy, a co! |