sg. Anthony "Tony" White - spadochroniarski weteran - Tak panie majorze, ja mam coś do dodanie... - zastopował krewkiego oficera sierżant White. No próbował.... Naprawdę próbował przekonać się do Jankesa i jego planu i metod... No ale on sam utrudniał jakikolwiek dialog. Można było zrobić wszystko jak on chce co do joty i pewnie byłoby ok ale jak ktos się próbował wychilić i miał charakter od razu dostawał wciry. Może w piechocie się to sprawdzało ale w jednostce specjalnej niekoniecznie. - Panie majorze pan się aby dobrze czuje? Jestem przekonany, że to chyba był jakiś amerykański żart z pana strony, prawda? Może wszyscy zrobimy sobie przerwe? Sir... Z kimkolwiek by nie był spokrewniony nasz kolega jest jednym z nas. Nasze służby prześwietliły każdego z nas tak samo jak pana i uznały za odpowiedniego do tej misji... Poza tym akurat Jenkinsa to trochę znam i byłem z nim na akcji i mogę iść jeszcze raz... A co niektórzy w tym pomieszczeniu są tu pierwszy raz i nie wiadomo jeszcze jak sobie poradzą prawda? - rzekł jadowicie spokojnie zimno wpatrzony w oficera. Zupełnie jak w wartowników których właśnie plaonwał zadźgać. Wiadomo do kogo pił bo tylko on był tu nowy. - Skłamałbym jesli powiedziałbym, że rozumiem pańskie obawy co do któregoś z naszego składu... Ale jest pan oficerem odpowiedzialnym za sukces tej operacji. Jeśli uważa pan kogoś z nas albo cały oddział za nieodpowiedniego do tego zadania to niech pan zajdzie kogos innego na jego miejsce. - teraz już wstał powoli i stanął przy swoim krześle zakładając ręce na ramiona. Za cholerę nie miał okazywać respektu komuś kto nimi pomiatał jako całością czy którymś z nich. I za cholerę nie uważał jakichś marines czy szpiegów lepszych od spadochroniarzy i jego zdaniem jak tak tęsknił za tą Okinawą to lepiej niech tam wróci i zwolni miejce dla kogoś kto chce walczyć z nimi tutaj i teraz. I te rzucanie broni jak psom... Koleś się na łby pozamieniał z jakimś pruskim instruktorem musztry? Chce rekrutów to niech sobie ich weźmie na akcje a SAS ma własny standard do cholery! Jenkins miał rację, ten Jankes był niebezpieczny tylko pomylił sie w jednym: on był niebezpieczny już teraz a nie po skoku. |