WÄ…tek: [Yggdrasill] Saga I
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-06-2014, 22:28   #6
Icarius
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
Thorgrim po pamiętnym pojedynku w którym wystąpił w obronie honoru Jorun nim ta zdążyła się odezwać, był mężem w pełni sił. Zniknął ból, strach i poczucie beznadziei które towarzyszyły mu po śmierci ojca i rzezi towarzyszy. Jarl był im wdzięczny, Jorun była im wdzięczna, społeczność była wdzięczna grupie bohaterów... Olavsson był zaś jedynym ocalałym. Mógł spić miód tego zwycięstwa, przygniótł go jednak jego ciężar. Uczucie straty i samotności było bezdenne. Odchodził od zmysłów, pił.... Krzyczał z gniewu i użalał się nad sobą na przemian. Okazjonalnie kogoś bił, a że Thor dał mu siły więcej niż innym... Wyrządzał krzywdę. Jedna sekunda, jeden impuls. Jedno zasłyszane zdanie "ona nie nadaje się na jarla, nie będzie mi przewodzić". Oną była Jorun. Córka Jarla, brata ojca Thorgrima... Młoda i silna kobieta za którą oddał życie Olavson jego ojciec, wszyscy jego towarzysze z łodzi, za którą i sam Thorgrim oddał większość siebie. Wojownik wiedział jednak wtedy, że jeśli podważą jej autorytet... Jeśli nie zdobędzie posłuchu cała ta bitwa i ofiara pójdą na marne. Dobył dwuręczny topór ojca, broni która była jego dziedzictwem i ostatnią pamiątką. Rzucił wyzwanie autorowi owych słów. Nie pamiętał teraz nawet jego twarzy. Pamiętał złość, rządzę mordu.... Walczył wtedy w pojedynku jak nigdy. Był szybszy niż zwykle i silniejszy. Furia jaka w nim narastała od początku starcia szybko eksplodowała. Przeciwnik był doświadczonym wojownikiem. Unikał, parował i czekał aż Thorgrim opadnie z sił. Doczekał się jednak eksplozji furii! Pojedyńcze uderzenie strzaskało tarczę, wraz z ramieniem przeciwnika. Kolejne ukośne cięcie dotarło aż do kręgosłupa. Wielu powiedziałoby, że Olavsson mógł go oszczędzić. Po zmiażdżeniu ramienia mógł odpuścić... Prawda była inna... Nie chciał ale i nie byłby w stanie się powstrzymać. Gdy ochlapała go krew osiągnął ekstazę, upadł na kolana. Ciężko dyszał z trudem łapał oddech, lecz czuł się inny. Narodzony na nowo, odnalazł cel. Sam Thor kierował jego ręką dodając mu sił, nigdy nie był w stanie zadawać takich ciosów. Wszystko w sekundach i jednym uderzeniu wskoczyło na odpowiednie tory. Myśli opuścił ciężar i mgła która je przysłaniała. Uczucia nie były ciężarem zmieniły się, odżyły i nie niosły udręki...

Od tego czasu minął już prawie rok. Thorgrim przemierzał teren festynu samotnie. Jako członek rodziny Jarla jadł co najlepsze, przy stole miał honorowe miejsce. Jako berserker i furiat nie musiał gadać o polityce. Opowieści o walkach, bitwach czy śmierci w chwale. To wszystko co było osią jego rozmów z kimkolwiek. Walka na pięści z chętnymi, była miłym urozmaiceniem. Odrobiną ruchu w przerwach między posiłkami. Nie miał dziś pilnować Jorun, jednak zawsze zerkał w jej stronę gdy tylko przemykała w okolicy. Gdy zniknęła uznał, że nabrał już sił. Miał w sobie tyle energii i animuszu, że należało go spożytkować. Znał jednak swego wuja, niewinne mizianie się rękami za szybko mogło wyrwać się spod kontroli. To nie spodobałoby się natomiast Jarlowi... Powoli zmierzał do stanu, jednak nie był mu on obcy. Wiedział kiedy powiedzieć dość i skierował swoje kroki do domu. Osobnego budynku, kiedyś gościnnego dla rodziny Jarla obecnie zamieszkałego przez jednego wojownika. Przestronny zadbany przez sługi którym nie poświęcał większej uwagi. Dopóki izba była ciepła, strawa gorąca a róg pełen napitku ignorował ich. Oni z ulgą przyjmowali ten stan rzeczy, budził w nich lęk.

Była jednak jedna osoba która mieszkała z nim od niedawna. Na którą Thorgrim działał inaczej niż na większość ludzi. Krew i brutalność wywoływała w niej podniecenie. Kochała go w jakiś szaleńczy sposób którego Olavsson nie rozumiał. Nie chciał zrozumieć i nie obchodziło go to, dziewczyna potrafiła walczyć świetnie. Rozumiała jego uniesienie gdy rozlewał krew. Sama doświadczała ponoć czegoś podobnego, choć różnili się... Czy mógł dostać coś więcej? Czy mógł liczyć na lepszą towarzyszkę? Była nienasycona i groźna. Pamiętał ją z letniej wyprawy, na ogół pamiętał mało z dawnego życia. Jednak jej pojedynek z jakimś młodym wojem zapadł mu w pamięć. Jej zwierzęca wręcz postawa.

Wtedy był dla niej nikim, teraz był dla niej wszystkim. Wracając do domu uśmiechnął się do tej myśli. Czekała go gorąca noc, miłosnych zapasów.... Choć zapasy gościły tam ciut bardziej dosłownie... Gdyby ktoś inny przeszedł przez drzwi, nie miał jego wspomnień i wiedzy mógłby ulec pewnemu złudzeniu...
 
Icarius jest offline