Akcja z wyskakującą na elfa paskudą z księgi tak naprawdę była dopiero przygrywką przed o wiele poważniejszym starciem. Niemniej dobrze, że krasnolud nie stracił zimnej krwi i prędko pomógł Grimowi (albo Maasowi? Piernik jeden wie kim je tyn elfon!) ściągnąć z niego to coś. Duch którego widywali kilka razy z domu pojawił się także tutaj. Zapowiedział im utratę duszy jeśli dadzą się pokonać. Po takim wstępie kiedy duch czarownika został zniszczony, ich wessało pomieszczenie dalej i ujawnił się Koszmar nie dziwne, że wszyscy stanęli jak wryci ze zgrozy. Przed nimi stała straszliwa potworność. A właściwie stało w miejscu tylko potworne cielsko bo macki wywijały w powietrzu jak opętane. Jedna z nich zraniła Barwika w głowę. To podziałało jak kubeł zimnej wody na złodzieja. Odpowiedział zajadłym atakiem trafiając ochydę. Huknęły pistole Torstena, kule zaświszczały, a w powietrzu pojawił się gryzący czarny dym. Jednak to była zaledwie przygrywka przed rzuceniem czaru przez elfa. Ten musiał przesadzić z zaglądaniem w domenę chaosu bo udało mu się spowodować, że Koszmar przestał wywijać swoimi mackami. Ale okupił to całkowitym otumanieniem. Degnir wykorzystał okazję którą dał im magun i podbiegł do workowatego cielska wbijając w nie miecz aż po rękojeść. Chlusnęła na niego krew która od razu się zapaliła. Krasnolud nie był w stanie zareagować tak prędko. Chwilę później to samo spotkało Berwika, który zadał cios ostateczny. W tym momencie, całe pomieszczenie zaczęło płonąć. Z ogniem na plecach i pod stopami Degnir nie zamierzał długo czekać co dalej się wydarzy. Skoro zwiadowca znalazł drogę inną niż do szczurów od razu tam pobiegł. Po drodze złapał elfa za ramię i pociągnął go za sobą. Przed obrazem w którym zniknął Felix przystanął na sekundę. Zamknął oczy, poprosił Vallayię o opiekę i wreszcie wskoczył w obraz ciągle trzymając elfa. Miał nadzieję, że po drugiej stronie będzie gdzie ugasić coraz większe płomienie na ubraniu… No i przynajmniej zwiadowca już przepatrywał teren przed nimi. |