Will
Chłopak miał poważny problem. Roboty miał w cholerę, a czasu mało. Zorganizować żarcie dla 10 ludzi to nie jest zadanie należące do najprostszych.
W dodatku Will podejrzewał, że miejscowi wcześniej, czy później zainteresują się źródłem ich towaru i zaczną na regularne dostawy spoglądać chciwym wzrokiem. Mimo z natury optymistycznego podejścia do świata, chłopak tylko czekał aż do ich plaży dobije kilka łódek łasych na leżące bezczynnie gamble. A wtedy jak to mawiał jego znajomy z Vegas staruszek: "Kiedy ludzi kupa i Herkules dupa".
Na szczęście jego rozmyślania przerwała Marla. Will uśmiechnął się na jej widok i wspomnienie krótkiej, lecz intensywnej znajomości. Co prawda jej pojawienie się nie rozwiązywało żadnych z jego problemów, ale kontakt z nią wprawiał chłopaka w dobry nastrój.
Will nie mógł pojąć co
taka dziewczyna robi w tej dziurze, ale jakoś nie miał okazji dłużej na ten temat porozmawiać. Widząc smutek dziewczyny, że jeszcze nie ma wolnego, z rozbawieniem puścił do niej oko i lekko obrócił się by widzieć do kogo idzie.
Mimo w miarę częstych wizyt w miasteczku, facet wydawał mu się całkowicie nieznajomy. Will raz jeszcze zerknął na Marlę i wrócił do myślenia o ich znajomości. Usłyszawszy jednak kroki dobiegające ze strony którą przed chwilą obserwował, chłopak wytężył słuch i udając całkowicie spokojnego dalej pił piwo nie dając po sobie niczego poznać. Gdy mężczyzna usiadł obok niego i odezwał się, Will okręcił się na krześle w jego stronę i spokojnie patrząc w oczy wysłuchał do końca jego wypowiedzi.
Następnie zdał sobie sprawę, że ma przejebane.