Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-06-2014, 09:27   #159
Python
 
Python's Avatar
 
Reputacja: 1 Python jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skał
Cytat:
Post Anonima
- Nie boję się. Długo będziemy czekać? Czego od nas potrzebujesz? Znasz Westerfelda? Na jakiej zasadzie działają te lampy? - Wojownik zarzucił kilka pytań dla zagajenia rozmowy. W sumie jeżeli ona tak słabnie to nie będzie jej zmuszał do odpowiedzi. Miejsce, w którym się znalazł je taktycznym koszmarem. Cokolwiek zrobi i tak z każdej strony może być zaatakowany. Usiadł więc na środku przy kobiecie trzymając nadal lampę i ostrze. Chciał się dowiedzieć czegoś więcej. Jeżeli cokolwiek się ukaże z ciemności to Wojownik natychmiast poderwie się na równe nogi. Po wysłuchaniu kobiety (lub stwierdzeniu, że straciła przytomność i nic więcej nie powie) Wojownik odezwał się do Sava:
- Fajnie, że nie jesteś tchórzliwym dupkiem. - po czym uśmiechnął się. Chciał dodać jakiegoś jednolinijkowca, ale w tym momencie wolał zachować dalsze teksty dla siebie.
Dwarik Mountsick
Krasnolud zdawał sobie sprawę, że śmierć jest blisko. Nie raz ocierał się o śmierć, ale nigdy jeszcze nie był w sytuacji bez wyjścia i beznadziei na jakąkolwiek poprawę losu.
Wprawieniu w boju i obyci z Pomroką przewodnicy albo zwariowali, jak Samosn, zginęli jak Wojownik, albo za wszelką cenę próbowali ratować pasażera z którym podpisali kontrakt, jak Jon i Rekus.
Jedynym sposobem, jaki widział jeszcze w tym momencie Dwarik było znalezienie centrum cyklonu. Może w obrębie oka znajdowało się coś co było powodem jego powstania.
Krasnolud szybkim krokiem ruszył na obchód wokół powozu w poszukiwaniu ewentualnego źródła przeklętego zjawiska.

Rekus
Rekus wiedział, że nie ma ucieczki. Śmierć miała ich w swoich objęciach i lada moment zdławi ostatecznie.
Wiedziony ciekawością, czy też tkwiącym głęboko poczuciem zawodowego obowiązku mężczyzna ruszył do powozu.
Zajrzał do środka, gdzie cała rodzina oraz Jon zebrali się nad targanym torsjami Klingenborgiem. Znamienity radca Thuleport wyglądał fatalnie. Jego twarz to siniała, to przybierała kolor buraka, aby po chwili całkowicie stracić kolor. Konwulsje ciskały ciałem, unosząc je to w górę, to w dół.
Jon, który próbował siłą utrzymać jego ciało w jednym miejscu był wystraszony i bezradny. Wokół leżały rozrzucone maści, woreczki z suszonymi ziołami i fiolki z naparami.
Stary przewodnik próbował zapanować nad targanym obca siłą ciałem radnego, a jednocześnie znaleźć jakiś lek.
Rekus pokręcił tylko głową i zamierzał wyjść, gdy Klingenborg złapał go za rękę. Uścisk był potwornie silny. Paznokcie mężczyzny wbiły się boleśnie w przedramię Rekusa.
Przewodnik poczuł jak paznokcie radnego przekształcają się w szpony, które zaczynają wrastać w jego ramię. Spanikowany spojrzał na Jona, który także trwał w uścisku Klingenborga.
Popatrzył w jego oczy, które z każdym oddechem coraz bardziej wypełniał mrok.
Rekus czuł potworny ból, gdy szpony Klingenborga wnikały w jego ciało coraz głębiej i głębiej.
Spróbował się jeszcze wyrwać z uścisku opętanego radnego, ale był on zbyt silny, aby go rozerwać.

Dwarik Mountsick, Rekus
Centymetr po centymetrze, metr po metr czarny cyklon zamykał się. Ściana ciemności nieubłaganie zbliżała się do powozu i znajdujących się w nim ludzi.
Gdy średnica oka cyklonu wynosiła już zaledwie kilka metrów wszystko zamarło. Kompletna, bolesna wręcz cisza dudniła w uszach wszystkich członków konwoju. Ich umysły zalał błogi spokój, ukojenie i ulga, która po chwili zmieniła się w krótkie błyśnięcie wszechogarniającego bólu. Bólu, który rozrywał na strzępy nie tylko ciała, ale także nieśmiertelną ponoć duszę.
Czarna otchłań wessała wszystkich pozostawiając za sobą pożogę, zgniliznę i zniszczenie.

Wojownik, Sav Nevard
Kobieta spojrzała półprzytomnym wzrokiem na stojących przy niej mężczyzn. Skupiła swój wzrok na Nevardzie i rzekła:
- Pomogłam wam, bo ty pomogłeś mi. Uratowałaś mnie, choć wcale nie musiałeś. Wśród was było coś z Otchłani, coś co chciało się wydostać na zewnątrz. Być może to właśnie to coś sprowadziło czarny cyklon. Dzięki lekarstwu, jakie mi podałeś znalazłam w sobie dość sił, aby zabrać was do enklawy. Jednak nie zdołałabym tego zrobić bez was. Wasza wiara i silna wola sprawiły, że stało się to wo wiele łatwiejsze. Musicie jednak wiedzieć, że to co zrobiliście zmieni was na zawsze. Już nigdy nie będziecie tacy sami, jak przed wejściem w ścianę cyklonu. Mrok wszedł w wasze ciała tak, jak przed wiekami w ciała moich przodków. Byli oni tymi, którzy albo nie mieli sił uciekać przed nadchodząca Pomroką, albo świadomie postanowili przystosować się do nowych warunków i żyć mroku. I udało im się choć okupili to strasznym cierpieniem i walką.
Kobieta zrobiła przerwę i spojrzała w otaczający budowlę mrok.
- A wasi towarzysze... - zawiesiła wymownie głos - no cóż... już po wszystkim. Ich ciała i dusze zostały pochłonięte przez cyklon. Za kilka chwil będziemy mogli opuścić enklawę.

I faktycznie po kilku chwilach marmurowa budowla poczęła się na oczach zdumionego Wojownika i Rekusa rozpływać w powietrzu. Ciemność po za granicami budowli zaczęła rzednąć i obaj mężczyźni dostrzegli wyłaniające się i z każdą chwilą coraz wyraźniejsze zarysy krajobrazu.
Znaleźli się dokładnie w tym samym miejscu z którego uciekli. Nieopodal stał nawet wywrócony na bok powóz Klingenborga.

Zaszła jednak poważna zmiana. Cały świat skąpany był w mlecznoszarej poświacie. Wojownik i Nevard patrzyli na świat jakby przez okopcone szkiełko. Było to uczcie drażniące i niepokojące.
- Musicie do tego przywyknąć - powiedziała Leikani widząc ich zdziwione miny - To dopiero początek zmian, jakie w was zajdą.

 
__________________
Pies po kastracji nie staje się suką.
"To mój holocaust - program zagłady bogów"
"Odważni nigdy nie giną, mając tylko wiarę i butelki z benzyną" Konstruktor
Python jest offline