Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-06-2014, 15:34   #16
Falcon911
 
Falcon911's Avatar
 
Reputacja: 1 Falcon911 jest na bardzo dobrej drodzeFalcon911 jest na bardzo dobrej drodzeFalcon911 jest na bardzo dobrej drodzeFalcon911 jest na bardzo dobrej drodzeFalcon911 jest na bardzo dobrej drodzeFalcon911 jest na bardzo dobrej drodzeFalcon911 jest na bardzo dobrej drodzeFalcon911 jest na bardzo dobrej drodzeFalcon911 jest na bardzo dobrej drodzeFalcon911 jest na bardzo dobrej drodzeFalcon911 jest na bardzo dobrej drodze
Mekon wydobył się spod desek, krztusząc się kurzem i mrożąc sobie kuper resztkami azotu. Kuper bolał go niemiłosiernie, głównie przez wbite drzazgi i liczne otarcia jakie zapewniła mu bezlitosna siła grawitacji. Pomachał pazurzastą łapą odpędzając wizje wzorów przedstawiających załamanie się podwyższenia i upadku jego i kompanów. Jeden wydawał się interesujący, więc ten akurat pozostawił, pozwalając unosić mu się przed oczami. Strumienie danych, liczb, liter, dziwnie wyglądających symboli przelały się przez mózg Mekona by...
Wynaleźć molekularny cofacz efektów negatywnych!
Wszystko to zniknęło zaraz przez wrzaski Oppsona. Parszywiec! Kamień blokujący tryby postępu!
Zniknął jednak, na rzecz pojawienia się KOGOŚ! Tym kimś była ONA! Mekon znał zasady działania przypadku i materializacji obiektów nieprawdopodobnych, wzór na nieprawdopodobieństwo też był mu znany, choć nieprawdopodobnie skomplikowany. I dzięki temu wzorowi Mekon mógł spodziewać się wszystkiego, zwłaszcza tego, co niespodziewane. I, co nieprawdopodobne, tego się nie spodziewał.
ONA zaproponowała im pracę i zagroziła trzeźwymi gnomimi snajperami. Dobre sobie! Kto widział trzeźwego gnoma? Przecież to jest zupełnie...
Tak, Mekon zdał sobie sprawę, że to nieprawdopodobne i niespodziewane. Czyli należy się jednak tego spodziewać. Na zaś wyliczył trajektorie lotu pocisków z poprawką na pochyłość dachów, ciśnienie, wiatr, zachmurzenie, opady i klęski żywiołowe i doszedł do wniosku, że nawet koniec świata nie uratowałby go przed posadą durszlaka w lokalnej mordowni. Wyskoczył jednak spod desek z błyskającym na lewo i prawo kuprem.
- Kreee! Kree Kreeeee Kre'ee Kreeeeeeeeeeee Kreeee kreeeee! - skrzeknął, co miało oznaczać "Hej, maleńka! Słyszałaś kiedyś o zaletach sterniczki argentyńskiej?". Zalotnie machnął jeszcze dawno utraconym ogonem licząc, że jest tu jedynym samcem zdolnym do prokreacji. Tak, prokreacji, tej, której był pozbawiony, ale nie chciał robić z siebie impotenta. Przynajmniej nie teraz.
 
Falcon911 jest offline