Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 12-06-2014, 17:20   #11
 
Falcon911's Avatar
 
Reputacja: 1 Falcon911 jest na bardzo dobrej drodzeFalcon911 jest na bardzo dobrej drodzeFalcon911 jest na bardzo dobrej drodzeFalcon911 jest na bardzo dobrej drodzeFalcon911 jest na bardzo dobrej drodzeFalcon911 jest na bardzo dobrej drodzeFalcon911 jest na bardzo dobrej drodzeFalcon911 jest na bardzo dobrej drodzeFalcon911 jest na bardzo dobrej drodzeFalcon911 jest na bardzo dobrej drodzeFalcon911 jest na bardzo dobrej drodze
Mekon z żalem pozbył się sprzed oczu tych wspaniałych supernowych wydzielających cudowne radiowe promieniowanie i odzyskał wzrok. Głośny, jednostajny pisk jaki słyszał także przeminął, choć ptaszydło już planowało odbiór dalekich, pozaziemskich sygnałów, jakie niewątpliwie przenosił. Stwierdził, że zostało mu jeszcze kilka piór (szczęście, będzie mógł dzięki nim coś zanotować, zanim i te opuszczą jego biedne, porażone latami napromieniowywania ciało) a dziób jeszcze się trzyma, choć skrzypi i z pomocą obcęg oraz niewielkiego, bo raptem pięciokilogramowego młota dałby się bez trudu zdemontować. I żył. To wprawiało go w nie lada zakłopotanie, bo byłby w stanie odbyć podróż do innego wymiaru. W domu została niedokończona brama czasoprzestrzenna, zasilana kryształami ptasiego gówna i bateriami wielokrotnego użytku ładowanymi poprzez kilkudniową obecność w prostowniku napędzanym wolim moczem i ciastem babci Gruźliczuni. A więc teraz trzeba będzie jeszcze dokonać pewnych obliczeń, ukraść snopek siana i przez tydzień kryć się za obórką czekając, aż coś z bramy wyjdzie by dowiedzieć się... Och, żelazko... Więc zostało jeszcze skonstruowanie bramy czasoprzestrzennej. Skąd tylko Mekon ma wziąć marmurowe deski i adamantium? I meteory! Gdzie je znów dostanie? Przecież nie spadną mu z nieba!

Zauważył jednak dyndającego na stryczku obywatela, członka, jak widać, plemienia leśnych drzew, które po uchlaniu się bimbrem wielce szanownych panów K. Rólika i J. Elenia, wybierają się na bajeczne i pełne przygód wycieczki po lesie.
- Kreeee! Kree! Kreeeee! KreeKreee Kreee! Kreee! KreeKree Kreeeeeee Kreee!- zawołał, co miało oznaczać "O kurwa!"
Obserwował też wspaniałe łuki, jakie zataczało ciało drzewołaka, kąty, wspaniale wytyczane przez jego majtające się nogi. Z kimś tak precyzyjnie pełniącym rolę kątomierza, opracowanie nowego pudełka Schrodingera i generatora Tesli byłoby dziecięcą igraszką. Szkoda więc, aby marnował się taki przyrząd.
- Kreee! - zaskrzeczał, mówiąc tym samym "Chodź Lug, pomożemy, to może uda się wydestylować z niego alkohol, trochę pierwiastków, energię i dobre kawały!" Podbiegł więc na tyle szybko ile pazurzaste stopy pozwalały na wędrówkę w czymś, co kiedyś było motłochem, a obecnie stanowiło pożywkę dla tutejszej gleby (co ciekawe, Mekon nie zauważył nawet, że ci wszyscy ludzie nie żyją. Było to podyktowane nie tyle jego kretynizmem, nie masochizmem, nie sadyzmem, nie wegetarianizmem ani albinizmem [nawet nie szowinizmem ani innym -izmem], tylko mądrym powiedzeniem, że wszystkie dzieci nasze są oraz pierwsze koty za płoty). Wbiegł na jeszcze ocalałe rusztowanie, po czym zabrał się do piłowania sznurka za pomocą swojego koziku. Nie zapomniał wczesniej wyryć na skórze (korze?) nieszczęśnika grafitti w postaci tekstu "Gallia est omnis divisa in partes tres" znanego komedianta i fatalnego władcy, Julianosa Cezarego Rzymskiego.
 
Falcon911 jest offline  
Stary 13-06-2014, 12:26   #12
 
Fielus's Avatar
 
Reputacja: 1 Fielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodze
Lugowi odbiło się. Kulą ognia.
- O w dupę...- Zaklął, pięknie przeciągając ostatnią samogłoskę. Był teraz na etapie "pijaka-dbającego-o-dykcję", rozmowa z nim byłaby więc najprzyjemniejszą rzeczą jaka może spotkać dowolnego dziennikarza radiowego, gdyby nie to, że oni nigdy nie istnieli w tym świecie (a poza tym nie prowadzą wywiadów z pijakami, krasnoludami, ani magami). Niedbałym ruchem rzucił płonącą butelkę za siebie, zanim ciepło i ogień wydostały się z niej na zewnątrz. Zdaje się, że trafił w jakiś budynek, bo gdzieś tam doleciał do niego jęk i krzyki, wołające pomocy i wiader.
- Cicho, pierzak, nie kracz mi tu z łaski swo-jej.- Rzucił, przyglądając się majtającemu na sznurku gentlemanowi, który choć był drzewem, wydawał się nad wyraz wręcz oczytany.
- Kacie, długo jeszcze? Jeśli to nie w karczmę trafiłem, to dobrze byłoby rżnąć już ten brylancik, bo jest późno, a potem rżnąć... no... inne rzeczy.-
 
__________________
" - Elfy! Do mnie elfy! Do mnie bracia! Genasi mają kłopoty! Do mnie, wy psy bez krzty osobowości! Na wroga!"
~Sulfelg, elfi czarodziej. "Powołanie Strażnika".
Fielus jest offline  
Stary 17-06-2014, 14:42   #13
 
Bergan's Avatar
 
Reputacja: 1 Bergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłość
Mekon: Wizje zaczęły odpływać z Twojej głowy wraz ze zmniejszającą się zawartością procentową alkoholu we krwi. Poczułeś także kilkukrotnie potrzebę pogrzebania w ziemi i wyjedzenia kilku robaków, chociaż w tym mieście mogłeś najwyżej wygrzebać kawałek zardzewiałego lemiesza i niezjadliwe starożytne grobowce. Potrząsnąłeś głową, przytrzymałeś dziób, który zaczął się zamieniać w klasyczne wahadełko Nutona (czyt. fizyk-cyrkowiec, który przed naturalną śmiercią w wyniku upadku z wysokości odkrył siłę grawitacji) i wziąłeś się za perfekcyjną robótkę drzeworytową. Wycięte w...pniu...linie wyglądały jak rozjechane robale z autyzmem, ale kto powiedział, że efekty prawdziwej sztuki muszę koniecznie mieć postać bogatych łon, dużych cycków i mokrej gazety codziennej? Gdy skończyłeś wycinankę, szybko wziąłeś się za linę. Cholera opierała się jak zabetonowany w górach samochód osobowy, ale po chwili człowiek-sosna spadł z łoskotem na podest. Wcześniej zmrożony ciekłym azotem podest runął, a Ty runąłeś wraz z dwoma pozostałymi kompanami ciekawej scenki obyczajowej. Od razu przypomniał Ci się pierwszy eksperyment nad ciekłokrystalicznym bimbrem z olszówek.

Lug Morda-w-kubeł: Kula ognia pomknęła z połowiczna prędkością kosmiczną w przestworza. Niezrażonym swoim brakiem kultury, którą definiowałeś jako chęć zaśpiewania po pijanemu w campusie studenckim, ruszyłeś do Mekona, który bawił się w domorosłego snycerza, a potem w dobrego bohatera. Akurat wlazłeś na podest, gdy kompan skończył przecinać stryczek z zamontowanym do niego człowiekiem-sosną. Przyznałeś od razu Mekonowi, że za cholerę nie umiesz wyczytać pokrak wyrytych w skórokorze biedaka po czym wszystko pod waszymi nogami się rozpieprzyło. A mogłeś iść dzisiaj na uczelnię...

Joe: Dzięcioł wydłubał Ci robaka z głowy po czym poleciał w sobie jedynie tak jakby znanym kierunku. Gdybyś tylko miał swojego Mosina. Ptakołak, będący jeszcze bardziej wydziwioną osobliwością chorej psychiki ludzkiej, zaczął Ci robić tatuaż. Nic nie bolało, bo kora dawno zamieniła się w papier ścierny "osiemdziesiątkę", ale równie dobrze mógłbyś dać w mordę swojemu wybawcy za taką robotę. Dobra, okej, była za darmo i można było uznać, że to tatuaż typu tribal, ale mógłby przynajmniej zapytać czy może odciąć Ci zdrewniały palec. Czułeś jak żywica odpływa Ci z mózgu, gdy poczułeś się lekki, a potem obijany przez kwintale desek i gwoździ zatrutych tężcem i syfilisem. Cholerni dendrofile...

Mekon, Lug i Joe: Było cicho. W tle wesoło trzaskała pożoga wywołana nieumyślnym postępowaniem maga-krasnoluda. Podest bardzo was zabolał, ale waszym wykwintnym charyzmom osobistym i wyglądom raczej nie miał prawa bardziej zaszkodzić. Zanim wasze ciała zrozumiały, że nogi to nie ręce, a tyłek nie służy do artykułowania zdań prostych, złożonych i bełkotliwych, pojawił się nad wami spory cień. Spojrzeliście równocześnie w górę i ujrzeliście dużo stali. Czyżby związkowcy ze stalowni przyjechali na kolejne zawody w polo na piasku?

-W imieniu króla, wszyscy jesteście zaaresztowani! - Lug i Mekon znali tego krzykacza. Analfabeta z zawodu i łamacz czaszek z powołania. Sierżant Yee Oppson. Skurczybyk ganiający studentów uczciwie i kulturalnie pijących piwo w parkach; służbista polerujący miecz językiem; największy moczymorda we wszechświecie i okolicach, miłujący nad życie prytę jabłkową i borygo. - Nie macie praw! Możecie sobie gadać, ale wtedy chętnie pokażemy wam, jak wygląda wasz brak praw! Zaprać, eee, zabrać tych gnojków do aresztu!

-Panie sierżancie. - Odezwał się drugi głos. Nie widzieliście jego posiadacza, ale musiał mieć piękną buzię, długie nogi i na prawdę odpowiednie walory ułatwiające podjęcie zawodu osobistej asystentki prezesa spółki węglowej. - Proszę ich zostawić. Zajmę się nimi osobiście, mmm.

OOO! To wam się spodobało! Mekonowi zaświecił się tyłek, a Joe'mu korzenie stanęły dęba. Lug za to chlapnął sobie po kryjomu skroplonych resztek gorzały z manierki skończonego bimbru.

-Ale, sze Pani, to niebezpieczne wymoczki! - Sierżant pomimo próby przyjęcia dżentelmeńskiego tonu zapewne zapluł biedaczkę śliną wymieszaną z tytoniem do żucia. - Oprawimy ich najpierw, żeby nie mieli czymkolwiek ruszać, a wtedy oddamy ich do Pani dyspozycji, sze Pani! Języki im zostawimy!

-Sierżancie. - Usłyszeliście kroki. Pani o głosie brzmiącym jak bita śmietana zlizywana z klaty chyba podeszła do Yee Oppsona. - Spierdalać stąd.

MMmmmffffff, ostra.

-Taaaajest! Ooouuuuddziauuuł, wymarsz! - Zakomenderował sierżant-cham-gnojek-zasraniec-niech spieprza, co oddział szybko wykonał mając nadzieję na dalsze odbycie służby przy kościach i tanim winiaku.

Stal zniknęła wam sprzed oczu, a na tle nieba rysowała się ONA. Za cholerę nie widzieliście szczegółów, bo słońce waliło wam w gęby, jak oddech nieświeżego rozmówcy spod wyszynku całodobowego, ale mieliście nadzieję, że stoi nago.

-Wstawać, łamagi. Mam dla was robotę. Tylko bez sztuczek, mam wszędzie goblińskich snajperów wyborowych. Trzeźwych.

Zrobiła w tył zwrot i zeszła ze sterty pola zniszczeń, które wesoło wykonaliście swoimi zadkami.
 
__________________
- Sir, jesteśmy otoczeni!
- Tak?! To wspaniale! Teraz możemy strzelać w każdym kierunku!

Ostatnio edytowane przez Bergan : 17-06-2014 o 14:53.
Bergan jest offline  
Stary 17-06-2014, 18:42   #14
JJ
 
JJ's Avatar
 
Reputacja: 1 JJ wkrótce będzie znanyJJ wkrótce będzie znanyJJ wkrótce będzie znanyJJ wkrótce będzie znanyJJ wkrótce będzie znanyJJ wkrótce będzie znanyJJ wkrótce będzie znanyJJ wkrótce będzie znanyJJ wkrótce będzie znanyJJ wkrótce będzie znanyJJ wkrótce będzie znany
Człowiek-dżewo był bardzo wkurzony całą sytuacją, było mu cholernie zimno od ciekłego azotu a bazgroły na brzuchu i dziura w palcu dawały się we znaki cholernym bólem i lepiącym krwotokiem.
Gupi ptak , ty ryć w moja skóra , gupi ptak , gupi ptak! Ja cie zjeść jak dzięcioła!- ryczał wkurzony na zgromadzonych pod podestem.
Jego stare igły oczywiście spadły od upadku zalewając tym samym dziure podpodestową.
Wy być bardzo dziwny. Jeden być karzeł drugi być ptak. Wy być stąd? Ludzie stąd być inna.
Jego zbiorniki z tlenem i ciekłym azotem nadawały się na złom , poszatkowanie i ponowne użycie w atomowych silnikach traktorów na polach za wschodnimi rubieżami tego zatęchłego , zagrzybiałego i zaalkoholizowanego miasta. Na szczęście przeżył zbiornik Jego Roślinności to znaczy zbiornik na chlorofil ,który grzecznie napełniał swoje wnętrze zielonym biogenicznym glutem.
Ty!Wskazuje na Luga Ty nie być człowiek , co ty być? Dziecko? Twój kolega być ptaszysko , ja ptaki jeść po czym żwawo zaczął dłubać w dziurze po dzięciole , nagle znajduje pęk kabelków , które oczywiście ostrożnie skręca i bach! Pomysł na...!Ja mieć pomysł , my wyjść z dziura i czmychać do obozu zielonych ludzi albo gumo-ludzi!Wtedy zobaczył postać stojącą nad nimi.Co to być?!To być kobieta?!
Jego resztki igieł i małe włochate korzonki stanęły na sztorc ,a żywica na palcu zaczęła krzepnąć w tempie 200l /s .Poczuł też skutki nadmiernej ilości żywicy w mózgu co obiawiało się bólami głowy ,nudnościami i ... oczywiście na sam koniec rzygnięciem sfermentowanymi resztkami chmielu , winogron i rzepaku wprost na zgromadzonych.
Ja to pić!I żwawo wyciągnął szklanicę spod swoich zdrewniałych wałów tłuszczu to być bardzo mocne i to dawać siła i mocz ..znaczy hik! moc!
 

Ostatnio edytowane przez JJ : 17-06-2014 o 23:20. Powód: Poprawa tekstu :]
JJ jest offline  
Stary 18-06-2014, 12:29   #15
 
Fielus's Avatar
 
Reputacja: 1 Fielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodze
Lugowi błysnęły oczy.
Robota oznaczała dla niego kilka podstawowych, a pewnych jak podatki rzeczy.
Po pierwsze, primo: Być może uda się dzięki niej olać pozostałe wykłady w tym tygodniu, co w praktyce oznacza, że nie będzie musiał znowu godzić się z myślą, że może wysadzić w powietrze mały szyb kopalniany tylko na niego patrząc.
Po drugie, primo: "Robota" oznaczała, że będzie z tego zysk, a zgodnie z regułą wypłaty, trzeba ją przepić z kolegami z pracy.
I wreszcie po trzecie, primo: Zawsze da się na podstawie tej roboty wykręcić zwolnienie ze studiów pod pretekstem "praktyk studenckich"! Ha! Genialny plan.
Spojrzenie krasnoluda skrystalizowało się na mówiącej kobiecie.
- Więc mówisz, ma'am, że potrzebujesz usług mnie i moich drogich companiheros?- Postanowił od razu wystąpić jako nieformalny przywódca grupy, ponieważ wciąż przechodził fazę dobrego mówienia i jako jedyny spośród tych czterech bęcwałów, z których dwaj byli ptakami, a dwaj pozostali drzewami, władał biegle Wspólnym nawet po pijaku.
- Jestem krasnoludem, krzaku!- Wykrzyknął na pytanie Joe'go.- Ciach, ciach, to-moja-złoto, gdzie-moje-piwo, dajcie-więcej-tego-złota/piwa, czas na-dniówkę-w-kopalni! Tak to wygląda.-
 
__________________
" - Elfy! Do mnie elfy! Do mnie bracia! Genasi mają kłopoty! Do mnie, wy psy bez krzty osobowości! Na wroga!"
~Sulfelg, elfi czarodziej. "Powołanie Strażnika".
Fielus jest offline  
Stary 18-06-2014, 15:34   #16
 
Falcon911's Avatar
 
Reputacja: 1 Falcon911 jest na bardzo dobrej drodzeFalcon911 jest na bardzo dobrej drodzeFalcon911 jest na bardzo dobrej drodzeFalcon911 jest na bardzo dobrej drodzeFalcon911 jest na bardzo dobrej drodzeFalcon911 jest na bardzo dobrej drodzeFalcon911 jest na bardzo dobrej drodzeFalcon911 jest na bardzo dobrej drodzeFalcon911 jest na bardzo dobrej drodzeFalcon911 jest na bardzo dobrej drodzeFalcon911 jest na bardzo dobrej drodze
Mekon wydobył się spod desek, krztusząc się kurzem i mrożąc sobie kuper resztkami azotu. Kuper bolał go niemiłosiernie, głównie przez wbite drzazgi i liczne otarcia jakie zapewniła mu bezlitosna siła grawitacji. Pomachał pazurzastą łapą odpędzając wizje wzorów przedstawiających załamanie się podwyższenia i upadku jego i kompanów. Jeden wydawał się interesujący, więc ten akurat pozostawił, pozwalając unosić mu się przed oczami. Strumienie danych, liczb, liter, dziwnie wyglądających symboli przelały się przez mózg Mekona by...
Wynaleźć molekularny cofacz efektów negatywnych!
Wszystko to zniknęło zaraz przez wrzaski Oppsona. Parszywiec! Kamień blokujący tryby postępu!
Zniknął jednak, na rzecz pojawienia się KOGOŚ! Tym kimś była ONA! Mekon znał zasady działania przypadku i materializacji obiektów nieprawdopodobnych, wzór na nieprawdopodobieństwo też był mu znany, choć nieprawdopodobnie skomplikowany. I dzięki temu wzorowi Mekon mógł spodziewać się wszystkiego, zwłaszcza tego, co niespodziewane. I, co nieprawdopodobne, tego się nie spodziewał.
ONA zaproponowała im pracę i zagroziła trzeźwymi gnomimi snajperami. Dobre sobie! Kto widział trzeźwego gnoma? Przecież to jest zupełnie...
Tak, Mekon zdał sobie sprawę, że to nieprawdopodobne i niespodziewane. Czyli należy się jednak tego spodziewać. Na zaś wyliczył trajektorie lotu pocisków z poprawką na pochyłość dachów, ciśnienie, wiatr, zachmurzenie, opady i klęski żywiołowe i doszedł do wniosku, że nawet koniec świata nie uratowałby go przed posadą durszlaka w lokalnej mordowni. Wyskoczył jednak spod desek z błyskającym na lewo i prawo kuprem.
- Kreee! Kree Kreeeee Kre'ee Kreeeeeeeeeeee Kreeee kreeeee! - skrzeknął, co miało oznaczać "Hej, maleńka! Słyszałaś kiedyś o zaletach sterniczki argentyńskiej?". Zalotnie machnął jeszcze dawno utraconym ogonem licząc, że jest tu jedynym samcem zdolnym do prokreacji. Tak, prokreacji, tej, której był pozbawiony, ale nie chciał robić z siebie impotenta. Przynajmniej nie teraz.
 
Falcon911 jest offline  
Stary 19-06-2014, 21:11   #17
 
Bergan's Avatar
 
Reputacja: 1 Bergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłość
Joe, Mekon, Lug: Wszelkie próby podrywu z Waszej strony zostały zbyte milczeniem i przyjemnym dla oka kręceniem tyłkiem. Szliście potulnie, jak myszki, za kobietą. A była to kobieta perfect! Długie nogi, od ziemi do tyłka; wcięcie idealnie dopasowujące się do dłoni, konarów czy skrzydeł - uniwersalny rozmiar; długie kasztanowe włosy. Przodu jeszcze nie oznajmiliście, ale musiał się pewnie nieźle dopasowywać do reszty. Co chwila oślepiały was refleksy światła odbijającego się w lutenach wielkokalibrowych karabinów snajperskich obsługiwanych przez gobliny. Gobliny może i miały problem z logicznym myśleniem przez co często zapominały oddychać, ale pieruńsko skutecznie obsługiwały tego typu maszynerie. Mogły pić całymi tygodniami, zataczać się niczym rasowy drwal po robocie, ale przy mordobiciu zachowywały pełen profesjonalizm. Nic ich tak nie cieszyło jak rozwalenie kogoś z dystansu. Zatem drogi ucieczki żadnej, ale i tak słowo "robota" była równoważna ze słowem "pieniądze", a tymi nigdy nie śmierdzieliście tak samo jak robotą. Wszyscy trzej nieświadomie utrzymywaliście równowagę wszechświata w zakresie bumelanctwa.

Po kilku minutach doszliście do karczmy zwącej się "Dobra świnia". Kobieta weszła do środka, a wszelkie zakazane mordy, w tym karczmarza, zwróciły się w jej kierunku. Sekundę potem wszyscy bez słowa i z widocznym przerażeniem wybiegli, włącznie z karczmarzem. Albo osobnikom gdzieś się spieszyło, albo nie byli najzacniejszymi charakterami w promieniu wielu mil świetlnych.

-No, to cały przybytek dla nas, panowie. - Ta kobieta była na prawdę gorąca! Żeby tak trzech na raz?! Wspaniały cud natury! Gdy się odwróciła w Waszym kierunku poczuliście strzał zauroczenia. Bolało jak cholera, ale było czym nacieszyć oko. W sumie oboje oczu. A oczy były wielkie! - Siadać i słuchać, pacany.

Ehhh, a jednak kicha. Chyba jej chodziło o coś innego. Łatwiej było zrozumieć fizykę kwantową niż te kobiece gierki. Po co wam robiła tyle nadziei?!

- Nazywam się Rundegalda. - ŻE CO?! Któż miał czelność skrzywdzić tego anioła takim imieniem?! Do piekła drani! - Pracuję dla specjalnej grupy operacyjnej, która działa na rozkazy samego króla. Fakt faktem, że król jest wściekły z powodu jednego drzewa, ale dla naszego zacnego i umiłowanie nam panującego losy królestwa są ważniejsze. Po pierwsze od razu wytłumaczę, czemu was wybraliśmy. Ostatnimi czasy mamy niedobór bohaterów i poszukiwaczy przygód, którzy za sowitą opłatą wykonywaliby zadania. Wszyscy się wzbogacili i zaczęli korzystać z lokat bankowych, pieprzeni rentierzy. Wolą codziennie chlać, jeść do oporu, tyć i bzykać wspaniałe kobiety niż brnąć przez bagna, jaskinie i inne niebezpieczne lokalizacje w celu ubicia potwora czy odzyskania ważnego przedmiotu. Wszyscy mają miękkie wory. Wybór padł na was przypadkowo - oglądałam nudnawą egzekucję, gdy wykonaliście bajzel w ciągu kilku sekund. Fakt faktem, że powinniście być za to teraz rozczłonkowywani, polerowani cegłówkami i wrzuceni do kompostownika w lesie, ale możecie być użyteczni. Zauważyłam, że jesteście nieprzewidywalni chociaż przeciętniejsi od samej przeciętności. W zasadzie najchętniej bym wam nie poświęciła mikrosekundy swojego czasu, ale muszę wykonać przydzielone zadanie...

Przerwał jej jakiś jegomość odziany w czarny pancerz z kolcami, który wparował do karczmy przez okno wraz ze ścianą. Najwidoczniej pojęcie "drzwi" stanowiło obrazę jego pancernego majestatu. Taszczył na plecach wielgachny miecz, a sam osobnik miał od cholery i ciut ciut wzrostu. Wskazał na kobietę i ryknął, chociaż musiał czuć się mało komfortowo, gdyż hełm na głowie solidnie tłumił jego gromki głos.

-Znalazłem cię, dziwko! Pora na śmierć! Stawaj! Albo i nie! Załatwię cię tak jak siedzisz! HAHAHAHAHAHA!

Rundegalda pstryknęła palcem i rozległy się huki ogromniastych pocisków wystrzelonych przez snajperów. Ściany zniknęły wraz z połaciami podłogi oraz jegomościem. Zostały z niego nogi, lewa ręka i...klejnoty. Dość małe, ale któż by pogardził skromnym szafirem lub szmaragdem?

-Głupi Roozoom - westchnęła Rundegalda. - No dobrze. Nie będę już nudzić. Potrzebuję was do misji polegającej na zlikwidowaniu organizacji Demon&Demon, której hasłem reklamowym jest "Siejemy zniszczenie!".

O cholera...
 
__________________
- Sir, jesteśmy otoczeni!
- Tak?! To wspaniale! Teraz możemy strzelać w każdym kierunku!

Ostatnio edytowane przez Bergan : 19-06-2014 o 23:04.
Bergan jest offline  
Stary 20-06-2014, 12:49   #18
JJ
 
JJ's Avatar
 
Reputacja: 1 JJ wkrótce będzie znanyJJ wkrótce będzie znanyJJ wkrótce będzie znanyJJ wkrótce będzie znanyJJ wkrótce będzie znanyJJ wkrótce będzie znanyJJ wkrótce będzie znanyJJ wkrótce będzie znanyJJ wkrótce będzie znanyJJ wkrótce będzie znanyJJ wkrótce będzie znany
Ciszę, jaka zapadła po całym zdarzeniu z pancernym jegomościem , przerwał piękny prawniczy głos sosny-sędziego:
Firma D&D znana z produkcji nielegalnego alkoholu , broni , pieniędzy , broni jądrowej ,termojądrowej , biologicznej , chemicznej ,psychicznej i produktów spożywczych została oficjalnie zamknięta 5 lat temu ,jednak dalej prowadzi nielegalną produkcję . W ubiegłym roku zabezpieczono 1000 kg mąki 3 reaktory do łodzi atomowych i 8000 000 000 batonów czekoladowych..czekoladowych...czekoladowych..czek oladowych piękną przemowę przerwało zacięcie się holotaśmy , tak holotaśmy ,która byla na każdej jego przemowie , w każdym sądzie i na każdej rozprawie. Prosta holotaśma złożona z węgla i starych szmat okraszona taśmą klejącą i plastrami działa bardzo dobrze przez 3-4 lata . Nasz drewniany jegomość musiał improwizować ...
My tu legalnie..yyy my być tu w delegacji ale yyy my przyjąć Pani robota yyy. Kontynuował dalej swoją piękną drewnianą przemowę te mała goblińska stworzenia używać karabina bardzo niebezpieczna dla życia i zdrowia. Rzeczywiście gobliny ,jak dobrze myślał Joe , uzbrojone były w karabiny 50. z atomowym rdzeniem , zamkiem z plutonu i pozłacaną rękojęcią , ze sprężyną polimerową wzmacnianą diamentowymi włóknami. Z wielgaśną lunetą o przybliżeniu 1 000 000 , dzięki któremu można było zobaczyć bakterie na tyłku swojej ofiary.. Może gobliny nie strzelały do pancernego jegomościa tylko do niewidzialnego ,wszędobylskiego wroga ..do mikroorganizmów , bakterii , ameb i innych smoków kontrolujących opancerzonego jegomościa?
Kto to wie.
Ja chętnie wziąć udziała w Pani robota!Krzyknął szczęśliwie człowiek-dżewo.
 

Ostatnio edytowane przez JJ : 20-06-2014 o 12:51.
JJ jest offline  
Stary 22-06-2014, 19:02   #19
 
Falcon911's Avatar
 
Reputacja: 1 Falcon911 jest na bardzo dobrej drodzeFalcon911 jest na bardzo dobrej drodzeFalcon911 jest na bardzo dobrej drodzeFalcon911 jest na bardzo dobrej drodzeFalcon911 jest na bardzo dobrej drodzeFalcon911 jest na bardzo dobrej drodzeFalcon911 jest na bardzo dobrej drodzeFalcon911 jest na bardzo dobrej drodzeFalcon911 jest na bardzo dobrej drodzeFalcon911 jest na bardzo dobrej drodzeFalcon911 jest na bardzo dobrej drodze
Mekon patrzył i słuchał. Bardziej patrzył. Mózg miał jednak zajęty wyłuskiwaniem z poszczególnych atomów bozonów Higgsa. Z nich zamierzał wyciągnąć minibozony Mekona - kto powiedział, że teorii strun nie można jeszcze trochę podrążyć?
Rozmyślania pochłonęły go niesłychanie. Patrzył tylko na ich nowo poznaną towarzyszkę, stymulując tym samym pewne części mózgu do pracy, natomiast resztę pobudzał marzeniami o nagrodzie Skobla. I pracował, cały czas pracował. Może uda mu się wreszcie wymyślić coś, co... No, nieważne. Pozostańmy przy "coś".
Zamyślił się tak bardzo, że ominęło go wtargnięcie zbrojnego, kanonada snajperów, zniszczenie gospody. Dopiero gdy Joe zgodził się na przyjęcie warunków umowy, on także skrzeknął i pokiwał głową - przeciez nie mógł pozwolic, by takiego geniusza uznano za idiotę.
 
Falcon911 jest offline  
Stary 23-06-2014, 09:20   #20
 
Fielus's Avatar
 
Reputacja: 1 Fielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodze
Lug przeczesał brodę palcami.
- Zdaje się więc, że zostaliśmy wynajęci, ma'am.- To mówiąc, skinął ręką, by podać mu kufel piwa. Gdy tylko je otrzymał, wypił, co jest chyba naturalne, jednak tej jeden kufelek, naparstek prawie, przelał czarę, wynosząc Luga z poziomu "pijaka-mówcy" na poziom "pijaka-nie-do-zrozumienia-acz-skorego-do-działania".
- N-no i so!- Warknął, wypuszczając nosem i ustami kłęby dymu częściowo tylko pochodzące z fajki. W powietrzu zapachniało piekielną otchłanią.- Zie so te demony w rzyć trzepane? Ja i-i-i-im zara...!-
 
__________________
" - Elfy! Do mnie elfy! Do mnie bracia! Genasi mają kłopoty! Do mnie, wy psy bez krzty osobowości! Na wroga!"
~Sulfelg, elfi czarodziej. "Powołanie Strażnika".
Fielus jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:49.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172