Na twarzy Ragnara pojawił się wielki, szczery uśmiech, gdy zobaczył efekty działań duchownego. Jeżeli tylko wszystko się uda, właśnie znalazł kompana do kolejnych popijaw i zbrodni w Ziemi Świętej. Czas powrócić do życia!
Parokrotnie jeszcze uderzył woźnicę kawałkiem ciężkiej, drewnianej lagi znalezionej na wozie w tył głowy- w końcu musiał się upewnić, że właściciel wozu jest w pełni nieprzytomny. Następnie wrzucił go gdzieś między paczki, zachwycając się pojemnością wozu, i zdjął jego ubranie.
Gdyby nie jego wręcz zwierzęca zwinność z pewnością nie podołałby tak trudnemu zadaniu, jak przebranie się w kajdanach. Dzięki Bogu tu coś naderwał, tam wsunął pod kajdany i ubrudzone piwem i wymiotami lekkie, przewiewne ubranie woźnicy zmieniło właściciela. No, a teraz czas na kajdany... - Świetnie, cuuuudownie!- zawył Rangar, wciąż nie wstając z wozu- Teraz muszę cię poprosić o drugą przysługę- prowadź do kowala, duchowny bracie. Tam prosiłbym cię o skromną pożyczkę, bym mógł pozbyć się tych kajdan, a potem... A potem Bizancjum jest nasze!
__________________ Kutak - to brzmi dumnie. |