Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-06-2014, 07:48   #7
Campo Viejo
Northman
 
Campo Viejo's Avatar
 
Reputacja: 1 Campo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputację





Ziemie Rohaldu przykryte były cienką warstwą białej pościeli śniegu. Ciężkie niebo wisiało nad wrzosowiskami i falującymi wzgórzami otaczającymi Rohald. Kruki i mewy krążyły nad lądem w poszukiwaniu strawy. Spokojne morze zdawało się być skupione w ciszy i dopiero nastawiając ucha z zachodu dolatywał plusk rozbijających sie o wały wioski powracających nieustannie fal. Dym leniwie snuł się na horyzoncie z tych kilku okolicznych farm, które wciąż były widoczne spod lasu. Cisza panowała wokoło jakby wszystko , nawet wiatr i bogowie wstrzymali oddech. Dochodziło południe choć słońce było tylko bladym punktem, jaśniejsza plamą za grubą zasłoną szarego nieboskłonu chmur.

Mały oddział Jorun odłączył się od konnych Hrolfa po tym jak jarl rzucił im wyzwanie a dokładniej, gdy thurl odkrył świeży, choć niekoniecznie łatwo widoczny ślad jelenia. Jchali wzdłuż krawędzi lasu od dłuższego czasu trzymając się tropu. Horlfsdottir między Thorgrimem i Sigurdem wyprzedzała volvę i thurla, któremu towarzyszył również młody Sighvatr Borgsson. Za stary by być dzieckiem i zbyt młody na mężczyznę. Jednak skoro nie było konkretnego dnia i momentu, w którym każdy Scandian stawał się dorosłym, zostawało dać młodzikowi tyle czasu ile potrzebował, aby dowieść innym, że to już teraz i tu, może być traktowanym tak, jakby tego pragnął. To od ojca zależało kiedy weźmie ze sobą młodą latorośl na jego pierwszy ting, kiedy będzie pierwsze polowanie i pierwsza wyprawa wojenna. Czasem nawet kiedy będzie ten pierwszy raz z kobietą. Jednak Sighvatr choć miał ojca, to jakby go nie miał i posiadał dwóch zarazem. Kolejny rok pod skrzydłem Klemeta nie przybliżał go do Toradssona. A mimo to, gdy wyjeżdżali przez szeroka bramę na wschód, mąż Nidbiorg z zadowoleniem patrzył na chłopaka w siodle z łukiem. Mina jednak mu zrzedła, gdy nie spiesząc się wszedł stępa na plac przed domem jarla osobliwy wierzchowiec niosący na grzbiecie thurla. Wtedy to potężny Thorbjorn z szerokim uśmiechem klepnął po przyjacielsku w szerokie placy Toradssona. Tamten odwrócił głowę, spiął konia i ruszył przodem za odjeżdżającym Knudssonem, jakby chciał druhowi powiedzieć Thorbjornowi, żeby się nie wtrącał, skoro nie wie i nie rozumie. Czyż za ojcem volvy nie jechali Bjald i Soran? Tak, Klemetowi dużo za mało nie uchodziło uwadze, choć wcale zdawał się lub faktycznie tym nie przejmował.

Thorgrim poprawił w siodle krocze. Jeszcze czuł mocno czuły uścisk przyrodzenia, z którym pożegnała się z nim przebudzona, naga Cali, kiedy wynurzał się ze skór niedźwiedzich ich łoża. Lecz to jej szept w środku burzliwej nocy, która wielu gościom w Rohaldzie spędziła odgłosami z ich domu sen z powiek, bardziej utkwił w pamięci jak ziarno w miedzy. Osobna kwestia było czy złotego łanu czy chwasta. Dlaczego nie on został wybrany na następcę tronu, skoro i w jego żyłach płynie ta sama krew potomka Kjari i ojca Hrolfa, co poległego z woli bogów brata Jorun?

Trop skręcił w las i podążał w głąb bukowo-jesionowego matecznika. Przyroda zagęszczała się, liczne krzewy, modrzewie oraz coraz częściej pojawiające się stare dęby i rozłożyste świerki. Im jechali dalej, tym trudniej było rozpoznać ślady, aż w końcu stało sie jasnym, że w końcu trzeba było zejść z koni. Volva miała złe przeczucia jeszcze zanim hirdman i thurl pierwsi zorientowali się, że zdobycz ostatecznie wymknęła się. Zgubili trop. Za to wszyscy wkrótce zobaczyli w śniegu odciski butów. Klemet poznał, że drewno było zbierane w tej okolicy, choć do najbliższego domostwa było ponad dwa kwadranse pieszej wędrówki. Każdy wiedział, że okolica dzika i nie zamieszkana, więc, kto i po co? Ślady były dosyć świeże, zapewne sprzed nocy. Jorun odprowadzała wzrokiem nowy trop, który wyraźnie wiódł w głąb lasu. Thorgrim nie zastanawiając się długo ruszył przodem. Reszta podążyła.










Po kilku minutach Hild podniosła rękę. Ktoś był w pobliżu. Klemet obejrzał się w kierunku koni, które zostawili z młodym Borgssonem. Las stał w milczeniu jakby obserwując ich spokojnie. A mimo wszystko napięcie dało się odczuć, gdy krocząc w ciszy i skupieniu usłyszeli wspólną mowę. Ktoś niedaleko rozmawiał w staro-nordyckim. Syn Ivara trzymając Jorun w zasięgu wzroku przyspieszył z lewej strony, Klemet ruszył z prawej. Hrolfsdottir przodem wraz z kuzynem i Thorbjorndottir.

Wkrótce wszyscy zatrzymali się pod osłoną krzewów i przyprószonych śniegiem wykrotów, przy skraju niewielkiej, opadającej polany, szerokiej na strzał z łuku. Środek przecinał niemal całkiem skuty lodem strumień, z którego sterczało kilka szarych głazów, podobnie jak spod śniegu, przez który przebijały się skąpo dłuższe trawy. Źdźbła skubały pasące się tam trzy konie. Na środku naturalnej łączki ktoś rozbił obóz. Szybko doliczyli się pięciu uzbrojonych mężczyzn. Strojem i ekwipunkiem wyglądali na hirdmanów lub najemników. Zdawali się właśnie zbijać obozowisko. Jeden nich zasypywał śniegiem palenisko, większość zaś klęczała pakując swoje rzeczy przed odejściem z tego miejsca plecami będąc zwróconymi do Kjarich. Nikt nie rozpoznał w obcych nikogo znajomego, choć Sigurd nie mógł oderwać wzroku od jedynego wojownika stojącego na straży. A dokładniej od przewieszonego na szyi, spoczywającego na futrze medalionu w kształcie Thorowego młota.

Wartownik z ręką wspartą na głowicy miecza patrzył przed siebie w las omiatając wzrokiem drzewa, krzewy i powalone pnie, zza których obserwowali obcych Rahaldczycy. Cięzko powiedzieć, dlaczego mężczyzna podniósł alarm. Najwyraźniej musiał kogoś z nich zobaczyć. Chwilę potem mężczyźni obnażyli miecze i topory rzucając się w szalonej gonitwie ku Kjari.

- Nie zostawiać żywych! – krzyknął basem ten z rudą brodą.

Śnieg chrzęścił miarowo pod butami pięciu wojowników, zmniejszających szybko dystans, szarżujących do bitwy wprost na spotkanie Jorun, Hild i Thorgrima.





 
__________________
"Lust for Life" Iggy Pop
'S'all good, man Jimmy McGill
Campo Viejo jest offline