Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-06-2014, 20:03   #83
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Rozeszli się.
Eryk zostawił kompanię i poszedł za głosem Sigmara, jak to określił.
Arno od rana do nocy w kuźni siedział, w fachu się szkoląc i grosz niejaki zarabiając.
Bert, po pierwszych powodzeniach i garści koron z występów przyniesionych, zapragnął - mimo niezbyt miłych przeżyć z trupą związanych - w swój talent aktorski zainwestować, twierdząc zdecydowanie, że ma takowy. I też wyszedł, ze znacznie większą garścią złota niż przyniósł, zapewniając, że odda, co do grosza (w co Jost szczerze wątpił) i że inwestycja (tak to nazwał) się zwróci (w co Jost wierzył jeszcze mniej).
Gdy więc Bert, który znalazł jakiegoś aktorzynę, zaczął się szkolić w trudnej sztuce aktorstwa, zaczął (podobnie jak Arno) znikać na całe dni, Jost zaczął się nudzić.
Do pracy żadnej nająć się nie mógł, bo komu potrzebny jednoręki wojak? Zwiadowcy, który pomógłby Jostowi w opanowaniu pewnych niuansów zawodu przepatrywacza, w mieście nie bło. A przynajmniej nie znalazł się taki, który znalazłby nieco czasu na zdradzenie Jostowi pewnych szczegółów. Nawet za opłatą.
Włóczył się więc Jost po mieście, usiłując zabić czas i nie wdać się w jakąś awanturę.
W czasie owych wędrówek natrafił na interesujący szyld.


Literki niewielle Jostowi mówiły, ale reszta była jak najbardziej jednoznaczna.


Mężczyzna w średnim wieku, przyodziany w śnieżnobiały niemal fartuch, posadził Josta na dość wygodnym fotelu. Oglądał Jostową szczękę i oglądał, po czym powiedział:
- Złoty ząb, tak, tak. Da się zrobić. Pięćdziesiąt sztuk złota za materiał, bo zwykłe zoto to nie może być. No i dziesięć za robociznę. Dwie godziny wystarczą. A potem do kontroli po trzech dniach. Gwarancję daję, ze nie wypadnie.
Złoty? Jost spróbował wyobrazić sobie siebie, błyskającego złotym zębem. I prowokującego do wybicia go...
- A coś mniej się rzucającego w oczy? - spytał. - Kość słoniowa na przykład?
Fachmenowi od zębów zrzedła nieco mina.
- Altdorf, Nuln. Ale nie u nas. - Pokręcił głową.
- Jak się namyślę, to wrócę - obiecał Jost.



Kliknij w miniaturkę

Tabliczka była stara. I dlatego tania. W miarę.

Bert, co rano, rysował dwie-trzy literki, które Jost usiłował jak najwierniej odrysować.
Ręka, do miecza i łuku bardziej wprawiona, nija nie chciała się do małego rysika dostosować. A literki nijak nie pasowały do wyrysowanego przez Berta wzorca.

- Ćwiczenie czyni mistrza - powtarzał Jost, po raz kolejny wycierając coś, co niezbyt pasowało do pierwowzoru.
- Jeszcze rok, najwyżej dwa...
 
Kerm jest offline