Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-06-2014, 14:41   #531
Almena
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Venorik wygrzebał się z szafy klnąc i stękając z bólu. Dlatego właśnie opłaca się czasem pracować cicho i niezauważenie - nikt nie wysyła cię na przymusowe wakacje do Narni... Zaklął pod nosem. Stary kawał, „matrona wysłała go na wakacje”... Przetarł rozcięty i zakrwawiony policzek i kątem podbitego oka zerknął w stronę wyrwanych drzwi. Był w wielkim szoku słysząc głos Diritha, Dirith nadal żył! Zdecydowanie, to jest TEN Dirith. Tak czy inaczej, po raz kolejny dojdzie do akcji, kiedy to cały Dom zwali się Dirithowi na głowę. Najwyraźniej te wszystkie opowieści o nim były prawdą, własnoręcznie wyrżnął cały Dom... Venorik miał jednak średnio ochotę zostawać by kibicować i przekonać się czy to prawda i czy Dirith nie wyszedł z formy. Wstał i ogarnął sytuację; mógł chodzić, niczego nie złamał, dobrze, świetnie... Słysząc kobiecy głos otrzepał się aż. Tutejsze drowki nie były chyba fankami Diritha, kobieta wydzierała się jakby chciała zrobić sobie z niego wycieraczkę. Powodzenia, pomyślał, i rzucił się w kierunku okna.

* * *
Dirith;
Niektórzy przydają się nawet po śmierci. Ten koleś, pan chimera o nieznanym ci nawet imieniu, był bardzo pożyteczną istotą, zwłaszcza gdy był martwy. Zastosowanie jego truchła jako tarczy okazało się świetnym pomysłem. Po pierwsze kiedy podniosłeś zwłoki niczym tarczę, usłyszałeś jęk drowiego wojownika za twoimi plecami. Najwyraźniej wymiękł na taką demonstrację siły i nawet obecność wrzeszczącej i wzywającej do walki baby nie była w stanie zmusić go by rzucił się do ataku na tygrysołaka wymachującego truchłem drugiego syna Domu jak lalką. Po drugie ze sporego pana chimery była naprawdę niezła spora tarcza. Ruszyłeś do ataku na newralgiczny cel, wściekłą jak diabli panią mag. Magia? Bariery? Jakie bariery...?

Kiti;
Wszyscy dobrze wiemy co się dzieje, kiedy wrzuci się kota do wanny z wodą. To samo dzieje się, kiedy wrzuci się elfa do Podmroku, obsypie go pająkami a potem zawinie w obleśną, lepką pajęczynę. Kumulujące się w tobie napięcie właśnie wybuchło, puściły ci nerwy, samokontrola i trzeźwość umysłu. O ile spotkanie z pająkami przepłakałaś, i tyle spotkanie z panią dworką i lepką pajęczyną to już było zbyt wiele. Oglądanie prawdziwego, „nieStadowego”, autentycznie „dzikiego drowa w jego środowisku naturalnym”, a do tego nieźle wnerwionego drowa, to było zbyt wiele, to było to, co sprawia że kleryk pada na kolana i z wrzaskiem wzywa swojego boga błagając o zemstę na wrogach.
* * *
Durne samce, jak Drugi Syn Domu mógł polec tak szybko?! – drowka kipiała złością. – I co na Loth robi tu Dirth?! Przecież on miał być martwy!!! Muszę pojmać go żywcem!...
Szybko jednak zrozumiała że to będzie o wiele trudniejsze niż myślała.
Chimera bez ewolucji, bez Riktela i dalszych mutacji, powinna zdegenerować, jakim cudem on jest tak potężny, jakim cudem tak szybko rozprawił się z Drugim Synem Domu?! To nie jest możliwe!!! Powinien teraz być zdegenerowanym, bezmózgim psem, jego ciało i umysł powinny gnić, każda komórka w jego ciele powinna...!!! jakim cudem on żyje, jakim cudem on...?!

Dirith tymczasem miał się całkiem dobrze i właśnie demonstracyjnie dźwignął ciało martwego przeciwnika. Kapłanka zagryzła zęby, aż chrupnęło.
To jakieś przeklęte sztuczki, to niemożliwe żeby to coś nadal żyło!!! To sztuczki tego niewidzialnego maga!...
- AAAghhh! – krzyknęła, kiedy nagle korytarz eksplodował oślepiającym światłem.
Aphoom-Zhah by Roberts-The-Vile on deviantART
- Przeklęty nosiciel Światła z powierzchni!!! – krzyczała. – Śmierć, śmierć wrogom Loth!!!
* * *
Usłyszał poruszenie gdzieś tam, na górze. Przystanął, otworzył drzwi, wyjrzał na zewnątrz i nasłuchiwał.
- Śmierć wrogom Loth!!! Śmierć dzieciom Światła!!!
Zastygł w bezruchu. Wyznawcy Bieli tutaj...?!
* * *
Do komnaty wbiegła najwyższa kapłanka. Venorik zaklął w myślach. A było tak pięknie. Oczy matrony rosły z każdym słowem wypowiedzianym przez kapłankę. Venorik czekał. I słuchał. Więc to dlatego Dirith wrócił...?
Dark knight by ginL on deviantART

* * *
Kiti;
Biel połyskliwym pyłem zajęła sieć rzuconą przez drowkę i rozpuściła ją, tak jak Światło rozświetla mrok. Wolna!

Dirith;
Jeśli jakiekolwiek bariery były na twojej drodze, prawdopodobnie właśnie wyparowały z dymem, przebite białą magią leczniczego zaklęcia Kiti. Dla drowów kleryk bieli pałętający się po korytarzach ich Domu to prawdziwa udręka, teraz jesteś tego świadkiem. Drowka była kompletnie obezwładniona potęgą Bieli, której najwyraźniej się nie spodziewała. Nikt nie poświęca zbyt wiele czasu na szkolenie magów jak mają reagować kiedy zaatakuje ich na korytarzu niewidzialny kleryk Bieli... takie rzeczy po prostu się nie zdarzają!... Drowka wiedziała że się zbliżasz i choć oślepiona, desperacko próbowała atakować. Nie masz pojęcia jakie zaklęcie rzuciła, ale zaszkodziło ono twojej tarczy; odpadła mu rączka, nóżka i skrzydełko. No cóż, nie robią już takich chimer jak kiedyś... Kiedy drowka znalazła się w twoim zasięgu, kwestia rozprawienia się z nią była już formalnością...

Kiedy już było po formalności, czujnie obejrzałeś się by sprawdzić jak ma się sytuacja z drowem wojownikiem. Um... Sytuacja miała się dość kiepsko. W momencie kiedy się obejrzałeś, zobaczyłeś akurat, jak pana drowa odepchnęło na bok czyjeś odnóże, co było gestem „z drogi, pokażę ci jak to się robi!”. Normalnie sami przystojniacy w tym Domu!....
Demonic Queen Advanced by Cryptcrawler on deviantART

- Dirith!
Wth...? Ten głos!...
Obejrzałeś się znów w lewo – w korytarzu pojawił się kolejny drow.
The Daedric Servant by LordHayabusa357 on deviantART
Zaraz zaraz, pamiętasz tego kolesia! Też był chimerą, tak jak ty, i co ciekawe żywił do ciebie nawet odrobinę sympatii. No, powiedzmy. Po prostu bardziej lubił zabijać niż bić zabijanym, dlatego trzymał się po stronie zwycięzców, nie zadawał pytań, nie był zbyt upierdliwy. Prawdopodobnie pojawił się tu przypadkiem i na twój widok zrozumiał że musi iść dawną, sprawdzoną metodą, przyłączenia się do zwycięzców.
- Dirith! – powtórzył, z nutką radosnego powitania w głosie, jakie urocze.
Zaraz potem rzucił okiem na trupy Drugiego Syna Domu i pani drowki, wreszcie na pana z odnóżami. Stałeś między nim a odnóżastym.
- Czekaj, powoli! – ku twojemu zdumieniu, drow zbliżył się do ciebie, krzyżując ostrza i wystawiając je w kierunku odnóżastego. – To jest Dirith! Spokojnie, to jeden z nas, to Dirith! – powtarzał.
Zabawne. Musiał mieć swój plan jak w tym wszystkim przetrwać, albo był naprawdę tak głupi... Co zadziwiające, odnóżasty zatrzymał się, popiskując nienawistnie i strosząc odnóża, ale zatrzymał się!
- To jeden z nas, z naszego Domu! – upierał się drow. – Gdzieś tu są słudzy Bieli! – wskazał na ciała na podłodze. – Czujesz zapach ich magii, ich iluzji i manipulacji?! Dirith jest jednym z nas, nie jest naszym wrogiem! To dzieci Bieli, ich światło, oślepia nas, manipuluje, oni tu są, musimy ich znaleźć i zgładzić! Śmierć wrogom Loth!!!
Zabawne. Zerknął na ciebie kątem czerwonego ślepka, jakby mówił „mnie też chcą zabić, nie mam dokąd uciec, schowam się tutaj u twojego boku, nie masz nic przeciwko mam nadzieję, nie będę ci przeszkadzał...”
No cóż. Z jego punktu widzenia, wrócił nagle Dirith i co się dzieje? Ginie Drugi Syn Domu. Kto następny? Dlaczego twór Riktela powraca? To chyba oczywiste. Po której stronie się trzymać? To chyba oczywiste.
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline