Manewr wyszedł mi wprost fantastycznie. Krzesło rozbite, a drzazgi poleciały wokół niczym noworoczne konfetti.
Lądowanie nie było już tak eleganckie, ale na szczęście udało się uniknąć upadku.
Ledwo, żem się obejrzał a wszyscy obecni w karczmie rzucili się sobie do gardeł.
- Niezła draka - pomyślałem i korzystając z okazji, że nikt specjalnie nie zwraca na mnie uwagi, szybkim fikołkiem turlam się pod najbliższy stół.
Kulę się pod nim i czekam na rozwój wypadków.
__________________ Pies po kastracji nie staje się suką.
"To mój holocaust - program zagłady bogów"
"Odważni nigdy nie giną, mając tylko wiarę i butelki z benzyną" Konstruktor |