Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-06-2014, 18:16   #29
Tiras Marekul
 
Tiras Marekul's Avatar
 
Reputacja: 1 Tiras Marekul jest jak niezastąpione światło przewodnieTiras Marekul jest jak niezastąpione światło przewodnieTiras Marekul jest jak niezastąpione światło przewodnieTiras Marekul jest jak niezastąpione światło przewodnieTiras Marekul jest jak niezastąpione światło przewodnieTiras Marekul jest jak niezastąpione światło przewodnieTiras Marekul jest jak niezastąpione światło przewodnieTiras Marekul jest jak niezastąpione światło przewodnieTiras Marekul jest jak niezastąpione światło przewodnieTiras Marekul jest jak niezastąpione światło przewodnieTiras Marekul jest jak niezastąpione światło przewodnie
Mężczyzna odpuścił patrząc na chichoczącą dziewczynę która niczym tornado niszczy cały porządek panujący na łóżku.
- Więc opowiadaj jak to jest z Tobą. Bo nie uwierzę, że jesteś samotna z wyboru – pogładził ją kilka razy po jeszcze trochę wylgotnych włosach

Uspokojenie oddechu zajęło Erin dobre dwie minuty. W tym czasie leżała na plecach, co jakiś czas parskając i prychając. Patrzyła na Richarda, jakby chciała go zabić wzrokiem, lecz zamiast kogokolwiek zabijać zamknęła oczy.
- Byłam głupia. Dałam sobie zamydlić oczy i nim się zorientowałam było za późno na bezkrwawe rozstanie - wymamrotała cicho - Trafił mi się osobnik z ciężkim charakterem. Kontrolował każdy mój ruch, odcinał od znajomych, robił awantury. Machać łapami też mu się zdarzało. Gdyby nie starszy brat źle by się to skończyło. Dlatego wolę być sama, przynajmniej mam święty spokój i mogę nosić makijaż w innym kolorze niż fioletowy.

- Też źle trafiłaś. Chociaż z drugiej strony patrzenie do końca życia na biały sufit zamiast na śpiącą twarz ukochanej osoby to kiepska opcja. Jesteś jeszcze młoda. Wyglądasz na taką w każdym razie. Ja mam trzydzieści jeden wiosen za sobą i powiedzmy że na zakładanie rodziny zostało mi może jeszcze z dziewięć. Potem przestanę o tym myśleć – pogładził dziewczynę po włosach jakby miało to sprawić by nie martwiła się przeszłością.

- Jestem mentalną emerytką. Gdybym jeździła komunikacją miejską zawsze znalazłabym miejsce siedzące. To taki zew natury nie do opanowania - wymruczała, otwierając leniwie jedno oko i poddając się zabiegom Richarda. Dawno już nikt nie okazywał jej czułości, powoli zapominała jakie to przyjemne. Chcąc się zrewanżować ułożyła głowę na jego ramieniu i objęła go w pasie, drapiąc delikatnie po brzuchu - Dzięki za komplement...dobrze wiedzieć, że nie wyglądam jak podstarzała burdel-mama, choć już dawno przestali się mnie pytać o dowód w monopolowym.

- Nie można się zamykać na ludzi przecież – widząc zadowolenie dziewczyny zaczął delikatnie przeczesywać jej włosy masując skórę głowy koniuszkami palców. - Ze mną rozmawiasz normalnie. Chwilę temu biegałaś po deszczu z Murphym. Taka osoba jak Ty, zawsze sobie kogoś znajdzie. Nie uważasz? Fakt, że raz źle trafiłaś nie znaczy, że trafisz tak samo po raz kolejny.

- Jesteś psychoterapeutą, czy jak? Skoro tak się na tym znasz, czemu jesteś sam? - spytała z przekąsem - Na razie Paco i Ochłap całkiem sprawnie wypełniają pustą przestrzeń w moim życiu. Lubię ludzi, ale ciężko mi im zaufać na dłuższą metę. Moge się pośmiać, pogadać, ale jak przychodzi co do czego podwijam ogon i ewakuuję się w trybie natychmiastowym - zamilkła na chwilę, unosząc głowę by spojrzeć taksówkarzowi prosto w oczy i dodała - Są wyjątki, ale wiadomo - one tylko potwierdzają regułę.

- Nowojorski instynkt. To miasto nie śpi, ludzi jest pełno dookoła i jedyne co trzeba to obserwować. Druga sprawa to specyfika zawodu. Mam sporo czasu by ocenić kto siedzi na tylnym siedzeniu. Co i w jaki sposób mówi – odparł z wpatrzonym w nią wzrokiem. - Jedynie do kobiet nie mam szczęścia. Więc jestem sam bo zapewne znudziło mi się pukanie do nie tych drzwi, do których trzeba. Są wyjątki, ale wiadomo - one tylko potwierdzają regułę – zmrużył delikatnie oczy uśmiechając kącikiem ust.

Erin przygryzła dolną wargę, powstrzymując się przed rzuceniem kąśliwej uwagi pod adresem rozmówcy. Nie chciała sprawiać mu przykrości, więc zamiast gadać milczała. Jej ręka wędrowała po torsie nowojorczyka, głaszcząc napięte mięśnie brzucha i klatki piersiowej. Nagle przesunęła ją w dół, zachaczając o krawędź białego podkoszulka, a w jej oczach pojawiło się nieme pytanie.

Richard milczał nie zaprzestając zabawy z włosami dziewczyny, kompletnie już suchymi. Nie zabierał jej rąk, nie przeszkadzał w tym co robiła lub miała zamiar robić. Deszcz stukał o szyby. Błyskawica co jakiś czas oświetlała pomieszczenie intensywnym, białym światłem. Taksówkarz położył dłoń na brzuchu dziewczyny delikatnie gładząc powierzchnię skóry. Drugą ręką sięgnął po butelkę stojącą przy łóżku, zrobił niewielki łuk.
- Chcesz jeszcze trochę? Wyjdzie na to że wypijemy całą butelkę dzisiaj – dopiero teraz poczuł, że alkohol działa.

-Mi już starczy na dziś, ale nie krępuj się. Jak chcesz to pij do końca - ruda uśmiechnęła się ciepło, wsuwając powoli rękę pod bawełnianą koszulkę. Badała palcami fakturę skóry, zataczając kręgi wokół pępka i wyczuwalnych wyraźnie splotów, drgających pod powierzchnią. Gładziła je delikatnie, sunąc ku górze aż do obojczyków.
-Nie przeszkadzaj sobie - wyszeptała gardłowo.

Dreszcz przeszedł po skórze mężczyzny pojawiając się w postaci gęsiej skórki. Rich był zwyczajnej budowy ciała, bez zbytnio wyćwiczonych mięśni. Te jednak napinały się mimowolnie na moment pod delikatnym dotykiem kobiecych palców niczym porażone lekkim prądem.
- Próbowałaś kiedyś masażu twarzy? – Zapytał, nie czekając na odpowiedź zaczął krążyć palcami w odpowiednich punktach na głowie.

Erin jęknęła cicho, przymykając oczy. Mruczała cicho, poddając się pieszczocie z wyraźną radością. Z każdym kolejnym ruchem Richarda jej uśmiech stawał się coraz szerszy, a ciało miękło, jakby dziewczyna roztapiała się powoli na podobieństwo kostki lodu. Logiczne myślenie poszło w diabły, zamiast niego pojawiło się coś kompletnie innego.
-Richie…- wyszeptała, podciągając się na ramieniu. Wolna ręka powędrowała ku twarzy nowojorczyka, a w ślad za nią ruszyły usta. Erin powolnym ruchem przesunęła wargami po jego policzku,zatrzymując się dłużej na kości żuchwy.

Dziewczyna poczuła mocny chwyt w pasie, chwilę później wylądowała na jego kolanach. Jedną dłoń położył na jej biodrze napawając się delikatnością skóry. Druga dłoń muskała powierzchnię pleców i kark. Rich zmrużył oczy, które przyćmił wysokoprocentowy alkohol. Odgiął szyję do tyłu czubek głowy opierając o ścianę.

Świat ponownie zawirował. Efekt był o tyle silniejszy, że tym razem swoje trzy grosze dołożyła do niego zielona wróżka, harcująca wesoło w krwioobiegu. Erin syknęła cicho, przerywając badanie i sięgnęła rękami w dół. Chwyciła kraniec swojej bluzki i ściągnęła ją niecierpliwym ruchem. Pozbywszy się problemu wróciła do przerwanej zabawy, wtulając się w mężczyznę całym ciałem. Zapach perfum i ciepło jego ciała doprowadzały ją do szaleństwa.
-Na pewno tego chcesz? - spytała chrapliwym głosem, sunąc nosem wzdłuż napiętej szyi.


Mężczyzna jednak nie odpowiedział, a jedynie rzucił ją na łóżku. Sam dołączył chwilę później wspierając się rękoma nad jej ciałem. Zbliżył usta do szyi Erin powoli i delikatnie całując cały obszar, smagając skórę przyciętym zarostem i przyspieszonym oddechem. Napawał się mieszanką perfum i tytoniu który wsiąknął w jej ciało stając się naturalnym zapachem. Zsunął ręką ramiączko od stanika, od razu skierował usta w to miejsce i został tam przez chwilę. Przybliżył twarz do jej twarzy, dzikim spojrzeniem spojrzał w jej oczy.
- A Ty tego chcesz? – spytał z lekkim drżeniem w głosie.

Erin zadrżała pod tą subtelną pieszczotą. Jej piersi pokryła gęsia skórka, a sutki stwardniały i zaczęły dumnie sterczeć pod materiałem stanika. Oddychała coraz szybciej. Przekrzywiła głowę szukając kontaktu wzrokowego z partnerem. Od dawna przecież wiadomo, że oczy są zwierciadłem duszy. Bezwstydnie korzystała ze wspaniałej okazji, napawając się ciepłem, pewnością siebie i pożądaniem, lśniącymi w ciemnych tęczówkach nowojorczyka.
Dłońmi delikatnie masowała ramiona, po chwili szyję, palcami drażniąc płatki uszu. Oplotła jego biodra nogami, a piersiami przywarła do torsu mężczyzny ocierając się o niego z coraz większą zachłannością.
- Jasne że chcę, głuptasie - szepnęła przygryzając płatek jego ucha.

Rich zbliżył swoje usta do ust dziewczyny. Pocałował ją przeciągle po czym szybko wyrwał się z uścisku. Zamknął drzwi przekręcając klucz w zamku. Stary mechanizm zatrzeszczał.
- Nikt nie będzie nam przeszkadzał – dodał zdejmując z siebie górną cześć ubrania, po chwili pozbył się też butów. Ciało miał wyraźnie ciemniejszej karnacji niż przeciętny europejczyk. Niejeden musiałby spędzić wiele godzin na solarium by osiągnąć taki efekt. Nie miał owłosienia na klatce piersiowej ani na brzuchu. Podszedł ponownie do leżącej dziewczyny. Rozpiął jej spodnie i zsunął je szybkim ruchem, chwycił ją za pośladek. Znów znalazł się nad nią. Zaczął całować po ustach, szyi oraz dekolcie schodząc coraz niżej. Drugą ręką gładząc po szyi, piersiach, przejeżdżając palcem po ustach.

Kawa z mlekiem - pomyślała, rozchylając wargi i łapiąc pomiędzy nie wszędobylski palec. Przy Richardzie skóra dziewczyny wydawała się jeszcze bledsza niż w rzeczywistości. Na śniadym tle jej dłonie odznaczały się chorobliwą wręcz bielą. Położyła je na ciemnych udach i zaczęła powoli sunąć palcami ku górze w poszukiwaniu najciekawszego obszaru. Pogładziła znajdującą się tam wypukłość, mrucząc z zadowolenia. Czuła ciepło rozchodzące się po całym ciele. Z trudem przełknęła ślinę starając się nie odpłynąć za szybko. Długi okres postu dawał o sobie znać, lecz nie był to powód do narzekań. Wręcz przeciwnie.
-Masz za dużo odzieży, zrób coś z tym - rozkazała natarczywym szeptem, uwalniając jego dłoń z pomiędzy zębów.

Taksówkarz schodził coraz niżej. Dziewczynie podobało się coraz bardziej. Rękami dotykał jej piersi, palcami stymulując brodawki przez materiał stanika. Serce biło coraz szybciej, przyspieszony oddech rozchodził się po rozgrzanym ciele dziewczyny sprawiając, że dostawała gęsiej skórki. Zatrzymał się przy pępku całując, podgryzając i zataczając okręgi językiem.
- Zamiast gadać, sama mogłabyś to zrobić... – spojrzał na dziewczynę spode łba. Wspiął się wyżej, położył obok a potem podniósł dziewczynę aby znalazła się na nim. Ręką powędrował do zapięcia od stanika, rozpiął je i zdjął jej zbędny w tej chwili element garderoby.

-Jak sobie pan życzy - powiedziała niskim głosem, patrząc mu prosto w oczy. Uniosła jedną nogę i przełożyła ją nad ciałem mężczyzny, uzyskując do niego pełen dostęp. Pochyliła się, by zamknąć jego usta w długim pocałunku. Następnie zaczęła językiem wędrować niżej, kreśląc mokre spirale wzdłuż jego klatki piersiowej. Zamarudziła dłuższą chwilę na wysokości torsu, przygryzając jeden z ciemnych sutków, po czym ruszyła dalej. Czuła, jak jego mięśnie drżały, gdy zbliżała się do celu. Pomagając sobie zębami ściągnęła z Richarda czerwone bokserki i wyrzuciła je przez ramię, nie patrząc nawet gdzie wylądują.
- Jeszcze jakieś życzenia? - przygryzła wargi, siadając na nim okrakiem. Jej zaróżowionie policzki i piersi drżały z podniecienia.

- Owszem, chodź tu do mnie i już nic nie mów – chwycił dziewczynę za ramiona i przyciągnął ją do siebie. Przewrócił na plecy, popatrzył głęboko w mętne od podniecenia oczy. Zaczął pieścić jej piersi całując je, ssąc i przygryzając sutki. Całował i gryzł ją po szyi niczym dzikie zwierze które zaraz pożre swoją ofiarę. W końcu dotarł do pośladków, jędrnych i sprężystych. Zdjął jej czarne stringi powoli, pieszcząc każdy kawałek jej ud i łydek delikatnym dotykiem. Rzucił je w kąt i wrócił do nóg przesuwając ciepłe dłonie coraz wyżej i wyżej od wewnętrznej strony ud.


Erin zagryzła wargi starając się zachować ciszę, co w tej sytuacji nie było wcale takie proste. Co jakiś czas zerkała na drzwi, jakby bojąc się że nieobecny dotąd McAvery pojawi się właśnie w tym momencie i wparuje do pokoju, pomagając sobie zapasowym kluczem. Jego przybycie było tylko kwestią czasu, a chciała wykorzystać ten wieczór na maksimum.
Z trudem, ale odegnała widmo wpadki, skupiając się na Richardzie. Poczuła jego chłodne palce, które badawczo i delikatnie pieściły jej uda. Jęknęła nie mogąc znieść już oczekiwania.
-Chodź do mnie - wyciągnęła ku niemu ręce, przyciągając go do siebie. Zaplotła nogi na jego plecach i niecierpliwie poruszyła biodrami.

Zniecierpliwienie i ochotę Richarda można było dostrzec jego na twarzy gołym okiem. Szczególnie, że oboje byli nago, a atmosfera zagęszczała się z każdą sekundą i niewiele brakowało by przeszli do konkretów. Dodatkowo dziewczyna dawała mu do zrozumienia na co ma dokładnie ochotę.
- Trzeba będzie się znowu ubrać...Chyba, że chcesz iść tak – zaczął gdy oderwał się od jej szyi na chwilę. Podniósł się z łóżka z Eirn trzymającą się jego korpusu. Chwycił ją mocno jedną ręką i spojrzał w oczy.
- Idziemy? Bo jeśli tak, to muszę wziąć gumki z torby. Chyba, że Ty masz u siebie – zapytam zniecierpliwiony.

- Biorę... – Erin nie mogła mówić. Na chwilę zaschło jej w ustach, ale szybko poradziła sobie z tym problemem, wpijając się w usta taksówkarza.
-Biorę tabletki- wyszeptała gorączkowo, odzyskawszy na moment głos - Zostańmy tutaj...na razie. Potem pójdziemy - popatrzyła na niego błagalnie.Jego bliskość działała na nią jak płachta na byka.

Stał tak przez chwilę trzymając ją w objęciach. Całował namiętnie i dziko przez dobre kilka minut. Zrobił jednak kilka kroków by chwilę później położyć dziewczynę na łóżku, samemu kładąc się na niej. Przerzedzona przed chwilą atmosfera zaczęła gęstnieć ponownie. Taksówkarz znów zaczął dobierać się do piersi kobiety. Tym razem zszedł niżej niż do tej pory. Erin poczuła szybki oddech kochanka na swoich udach. Rich wyczuł jak jej serce bije w oszalałym tempie.

Dziewczyna wiedziała, że jeśli nadal będzie się z nią tak droczył, nie wytrzyma tego napięcia. Powietrze stężało. Pachniało seksem. Chłód już dawno zastąpiło gorąco. Chciała to poczuć, chciała czuć jego. Mężczyzna miał jednak inne plany. Drżąca i rozpalona, z zamkniętymi oczami czekała na to co się stanie, poddając się całkowicie jego woli.

Taksówkarz wiedział doskonale co robi. Budował napięcie w dziewczynie, aby doznała maksimum przyjemności z tego co będzie mógł jej zaoferować. Trzymał więc głowę między jej nogami podgryzając po udach, nadal jednak nie przechodził do konkretów chcąc by Erin wręcz błagała o to w myślach. Drżenie jej rąk i mięśni brzucha, gęsia skórka dały mu odpowiedni sygnał że już czas. Rozpalony oddech przeniósł się w samo centrum źródła przyjemności, a zaraz za oddechem pojawił się delikatny język który dziewczyna zdążyła już wcześniej poznać. Wyciągnięta ręka pełzając po brzuchu dotarła wreszcie do stojących z podniecenia sutków.

Erin przygryzła wargi odrzucając głowę do tyłu. Bała się, że zapomni oddychać. Jej serce przyspieszyło, a pełen uznania, ochrypły jęk był dla bruneta najlepszą zachętą do dalszej pracy. Blade dłonie zacisnęły się na prześcieradle, mięśnie drżały w uniesieniu oczekując tej dławiącej, gorącej przyjemności wprawiającej ciało w stan gwałtownych pulsacji.
Sama nie wiedziała kiedy dokładnie jego język zastąpił palec, ale w którymś momencie poczuła, że wsuwa go głęboko i pieści ją rytmicznie od środka. Świat zawirował i głośno jęcząc dziewczyna wspięła się na sam szczyt przyjemności. Mięśnie drgały spazmatycznie, gdy kolejne fale orgazmu rozlewały się po jej ciele od podbrzusza po końce palców. W końcu opadła bez siły na materac. Miała potargane włosy, opuchnięte usta i zamglone oczy, z czego jedno było błekitne a drugie jasnoszare. W ferworze uniesienia zgubiła gdzieś szkło kontaktowe, jednak nie była to duża strata. Przyciągnęła Richarda do siebie, obejmując go ramionami, wciąż jeszcze delikatnie drżącymi.
- Jesteś cudowny... - wymruczała mu do ucha, całując jego w policzek.

- Skończymy to u Ciebie – wyszeptał w odpowiedzi z zadowoleniem patrząc jak dziewczyna rozpływa się na jego łóżku. Pocałował ją po czym wstał podnosząc z drugiego końca pokoju czerwone bokserki, po założeniu wyglądające jak rozstawiony namiot. Otworzył drzwi, ukradkiem wyjrzał czy korytarz jest pusty. Podszedł do dziewczyny, wziął ją przez ramie i szybkim krokiem wparował do sąsiedniego, niebieskiego pokoju zamykając drzwi od swojego.
- To na czym skończyliśmy... – zrobił zamyśloną minę. - A tak, przypomniałem sobie... – znów pocałował nagą dziewczynę stojąc z nią na środku niebieskiego dywanu, łapiąc ją za tyłek z dość głośnym klaśnięciem rąk o pośladki. Przysunął ją do siebie.
 
__________________
Ph’nglui mglw’nafh Cthulhu R’lyeh wgah’nagl fhtagn.
Tiras Marekul jest offline