Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-06-2014, 02:05   #10
Buka
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
Yelena podziękowała Łosiowi za podwiezienie do celu, i szczerze powiedziawszy nie była zbyt wesoła, gdy ganger zbierał się w drogę powrotną. Mimo, że miał czasem spore odchyły, we dwójkę w końcu zawsze było raźniej... a tak została sama, w jakiejś zapadłej dziurze, szukając cholernej Mishki, z nadchodzącą dużymi krokami, cholerną zimą.

No cóż, nie ma to jak z powodu rodzinki opuszczać własne, ciepłe i bezpieczne gniazdko, by ryzykować własnym dupskiem, dla niezłego wykolejeńca, jakim była jej młodsza siostra. Jednak siostra to siostra, choćby nie wiadomo jak się stoczyła, nie należało więc aż tak biadolić nad swym losem, kto wie, co przyniesie ta wyprawa, może nawet monterka na końcu się wzbogaci? Grunt jednak, by wrócić w całości do domu, i z Mishką u boku, a inne wszelakie "dobra" byłyby miłym dodatkiem...


~


Po kilku godzinach szwendania się po wszelakich barach i knajpach, Yelena udała się pod kolejny adres, tym razem jakiejś meliny, gdzie ponoć przebywali tacy jak Mishka. "Tacy jak ona", czyli kto? Złodzieje, opimordy, ćpuny, margines społeczny który... w dzisiejszych czasach był właściwie powszechnym obywatelem tego kraju? Heh...

Stojąc na ulicy, i przyglądając się obskurnej ruderze, przeładowała i odbezpieczyła swojego Glocka 17, po czym wsadziła go ponownie do kabury na prawym udzie, nie zapinając jej jednak do końca. Miała zamiar samotnie wejść do wyjątkowo zapadłej dziury, lepiej więc, żeby to się dla niej źle nie skończyło. Odetchnęła głęboko, ściągnęła kaptur kurtki z głowy, po czym podeszła i zaczęła dobijać się do drzwi.


- Hej! Jest tam kto? - Spytała głośno Yelena.

Na jej głośne pukanie i właściwie to niemal już krzyki, nie było jednak żadnych reakcji. W środku zaś pewnie było o wiele cieplej niż na ulicy, nie widząc więc innej możliwości monterka nacisnęła klamkę i... weszła od tak po prostu do środka. Drzwi nie były bowiem zamknięte na żaden klucz czy jakąś zasuwę.

W środku panował półmrok, świeciła się może jedna czy dwie przypadkowe świece czy i ogarki. Śmierdziało alkoholem, brudem, zgnilizną i cholera wie czym jeszcze, uderzając ją tą gamą w twarz, jednocześnie z falą cieplejszego powietrza ze środka, ledwie zsunęła szalik z twarzy. Z dłonią na rękojeści spluwy Yelena zrobiła kolejny krok do przodu, by po chwili wzrok przyzwyczaił się do ciemności, i dostrzegła sylwetki ludzi. Na kanapie leżała jakaś parka, na podłodze kolejny mężczyzna, przy stole chrapał zaś następny. Wszyscy pozostawali bez ruchu, a sądząc po oddechach byli nieprzytomni lub narąbani niemalże w trupa...

Całe pomieszczenie było zasłane różnymi śmieciami, butelkami i słoikami, w większości pustymi. Wszędzie też walały się kiepy. Do tego jakieś różne części garderoby rozrzucone gdzie się da. Generalnie syf, kiła i mogiła.
Po chwili do uszu Yeleny z góry dotarły odgłosy pojękiwań, zupełnie jakby ktoś ze sobą kopulował. Nie widząc więc innej możliwości ruszyła na górę, towarzystwa na parterze pewnie bowiem nie byłaby w stanie dobudzić…

Wchodząc schodami na górę, miała mieszane uczucia. A co, jeśli to właśnie Mishka? Nadstawia tyłka jakiemuś obleśnemu śmierdzielowi za kolejną działkę? No ale, czy całe te szukanie siostry mogłoby być tak banalnie proste?


Z takimi myślami buzującymi jej w głowie, zatrzymała się przed pokojem z którego dochodziły owe odgłosy, wahając się nieco każdego kroku, i łudząc co też tam ją zastanie. A że przy okazji rozglądała się uważnie wokół siebie, zauważyła iż w rozwalonych na oścież drzwiach jednego z pokoi, spał kolejny typek, a naprzeciwko kolesia, który najwyraźniej zastygł podczas słuchania szumu morza w kiblu. Obok niego leżała mała plastikowa torebka z białym proszkiem i rewolwer.

- “Lepiej jeszcze bardziej nie ryzykować” - Przemknęło jej przez głowę, po wpatrywaniu się w rewolwer… no nic, nie było innego wyjścia, musi spółkującym przeszkodzić…
- Ekhem! - Odkaszlnęła, jednocześnie głośno stukając w futrynę półotwartych drzwi, i otwarła uchylone już drzwi jeszcze bardziej.

Nastąpiła chwila ciszy, po której była chwila zamieszania i pytań, czy się to słyszało, i czy ktoś tu jest, i coś czego się można spodziewać w takich sytuajcach. W końcu męski głos powiedział - Może ktoś przyszedł po towar… - następnie w progu pojawił się mężczyzna nieśpiesznie dopinający spodnie. Wyglądał na trochę zdezorientowanego cała sytuacją na pierwszy rzut oka. Na drugi sprawiał odpychające wrażenie dla zmysłów wszelakich.

- Czego tu? - spytał niezbyt przyjemnie i wręcz zaczepnie.
- Mishki szukam! - Odburknęła równie kulturalnie.

Facet wyglądał w pierwszej chwili na zdezorientowanego. Ale w tej chwili w pokoju w progu za nim stanął kolejny, podobnie jak on dopinający spodnie i kobieta, dla odmiany już w majtkach, ale jeszcze naciągająca jakąś bluzkę. Teraz jakby facet z którym gadała Yelena nabrał pewności:

- Spoko, dam Ci czego szukasz, co tylko zechcesz, bo znam tu każdego. Ot wystarczy, że będziesz dla mnie miła, bo jesteś taka ładniutka... - Uśmiechnął się lubieżnie, co wywołało rechot pozostałej dwójki.

Nie widząc innej możliwości, i mając na uwadze fakt, że typek może się na nią rzucić, monterka wyszarpnęła gnata, choć w nich jeszcze nie wycelowała…
- Nie jestem zainteresowana - Warknęła.

Groźba użycia broni najwyraźniej błyskawicznie poskutkowała, amator mocnych wrażeń cofnął się bowiem, unosząc ręce w górę. Jego towarzyszka schowała się zaś z powrotem w pokoju. Obydwaj mężczyźni byli zaś wyraźnie zaskoczeni, i zapytali się już trochę trzeźwiej, czego czy kogo ona tu szuka. Mnóstwo ludzi do nich przychodzi... Poprzez nich jednak Yelena dostrzegła, że dziewczyna właśnie podnosi rewolwer gdzieś z gratów na podłodze!.

- Siostry szukam, Mishka się nazywa. Chuda, jasne włosy, wymalowana i z tatuażami, dosyć młoda, czasem wołają na nią “Brzytwa”... - Yelena próbowała opanować nerwy, od samego początku wiedząc, że nie robi dobrze, wchodząc samej do takiej meliny… i zauważyła tą w pokoju podnoszącą rewolwer!
- Nawet nie próbuj złotko - Syknęła monterka, celując już z pistoletu lekko uniesionego przed sobą - Zostaw gnata na podłodze, albo zarobisz kulkę. Chcę tylko pogadać i już wychodzę, nikt do nikogo tu walić nie musi, za chwilę możecie sobie dalej baraszkować, a inaczej może być sporo syfu, krwi i bólu. A wolimy tego uniknąć taaaak?

Dziewczyna w pokoju zatrzymała się w pół ruchu, i stała przez chwilę zdezorientowana, po czym upuściła pierniczony rewolwer na ziemię. Faceci z kolei widząc, że nie dostaną się do spluw, by wyrównać swe szanse, wzruszyli ramionami i zaczęli niby z obojętnymi minami gadać. Powiedzieli, że kojarzą tę “gorącą suczkę”, i że czasem tu przychodzi po towar. Bujała się z jakimiś gangerami, ale oni nie byli ani stąd ani nawet z Detroid. Teraz już ich chyba nie ma, a ona została, bo se jakiegoś gacha znalazła na miejscu, i z nim się buja.

Jak dla Yeleny zaś nie mówili chyba całej prawdy, choć raczej nie kłamali otwarcie.

- Kiedy można Mishki się tu znowu spodziewać? I nie wiecie gdzie jest dokładniej? - Spytała monterka, po czym lewą dłonią wyciągnęła z kieszeni dwa papierosy, cały czas do towarzystwa celując z Glocka. Pokazała im iż to na pewno fajki, po czym im je rzuciła.
- Szukam po prostu siostry, potrzebne mi tylko informacje, i już sobie wychodzę… i sorry w sumie, że wam tu wlazłam, nic nie zakminiłam, jak chociażby tą torebkę prochów, obok tego kolesia w kiblu, bo nie mój interes. Grzecznie pogadamy i już spadam…


Małe przekupstwo i normalna gadka najwyraźniej ich nieco zmiękczyła, zaczęli bowiem gadać już konkretniej. Nie mieli pojęcia kiedy Mishka będzie. Pewnie jak jej się towar skończy. Jest raz na kilka dni a ostatnim razem była… i tu doszło do małej kłótni między trójką, przewijało się małe kołowrotkowe coś z imionami, ksywami, dniami tygodnia, datami, imprezami, rzyganiem, ruchaniem, piciem, wciąganiem, i generalnie w końcu ustalili wspólnym wysiłkiem, że to było ze 2-4 dni temu jak Drzazga ją zabrał. Kolo lubi sobie poużywać na dziewczynach, i w sumie ostrzegali ją, ale poszła z nim i tak. Zdaje się, że nawet oni współczuli jej jej obecnego losu?

Yelena ciężko westchnęła… jak znajdzie Mishkę, to naprawdę nakopie jej do 4 liter.

- No nic, dzięki, to mykajcie do wyrka bo zimno, a ja się już zbieram… dajcie mi chwilę nim wyskoczycie z pokoju ewentualnie, bo może być gęsto od ołowiu - Słabo się uśmiechnęła, odczekała ich reakcji, po czym… zamknęła drzwi za sobą, i dosyć szybko ruszyła na parter, idąc jednak właściwie bokiem, a celując do drzwi za którymi zostawiła towarzystwo… oby łajzy na dole nadal spały.

Drzwi co prawda za chwilę się otwarły, i monterka zobaczyła kolesia, jak ją odprowadza wzrokiem, ale nic więcej nie robił. Zdaje się, chciał się upewnić, że na pewno sobie idzie. Na pożegnanie Yelena zaś jeszcze usłyszała, że jest sztywniara, a z jej siostrą to się można było fajniej zabawić, i powinna ją nauczyć paru rzeczy.


~


Z lekko nadwyrężonymi nerwami, i obolałymi już od drałowania nogami, Yelena ruszyła w poszukiwaniu jakiegoś baru, gdzie mogłaby odpocząć, co przekąsić, a może nawet i wynająć nocleg. Posiadała nowe informacje odnośnie Mishki, i być może była znowu o krok bliżej odnalezienia siostry... Heh, oby tylko tych kroków nie było za dużo.

Wkrótce trafiła do "Wesołego Łosia".

Knajpa jak knajpa, stoliki i krzesła, paru gości, barman, była nawet i kelnereczka. Yelena ściągnęła więc plecak, z przytroczonymi do niego dodatkowo po obu stronach małymi torbami, i usiadła przy jednym ze stolików. Zamówiła co ciepłego, małą porcję, i przy okazji miała zamiar się oczywiście wypytać o Drzazgę i Mishkę, czy to u kelnerki, czy i samego barmana.


W sprawie zapłaty, jak i wynajęcia izby z kolei postanowiła nieco się potargować. A nóż widelec można by tu im co naprawić, mechanicznego, elektrycznego, a może i nawet elektronicznego... w najgorszym zaś wypadku, nie pozostawało nic innego jak zapłacić fajkami czy amunicją...
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD

Ostatnio edytowane przez Buka : 21-06-2014 o 02:18.
Buka jest offline