Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-06-2014, 22:43   #84
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Dzień, w którym khazad pożegnał odchodzącego Eryka był ostatnim dniem wolnym.
Jeszcze przed wieczorem udał się na obchód Worlitz w poszukiwaniu kuźni. W końcu była to profesja, którą wyniósł jeszcze z Biberhof i wydawało mu się, że całkiem już wszystkiego nie zapomniał.




Miejscowy kowal był człowiekiem, który przedstawił się jako Jakub Schultz. Był postawnym mężczyzną pracującym jedynie w rękawicach i fartuchu ochronnym. Żadnego ubrania prócz portek nie można było na nim uświadczyć, gdy tylko kuł żelazo na swym kowadle.
Nic w końcu dziwnego. Zawsze od pieca leciał żar taki, że samo piekło zdawało się być mroźną krainą.

Po krótkim sprawdzeniu umiejętności Hammerfista dogadali się. Arno miał zaczynać już następnego dnia za kwotę 3 złotych koron dziennie.
Nie było to wiele, ale i krasnolud nie spodziewał się bajońskich sum. W końcu był tylko pomocnikiem kowala w małej wiosce.




Sama kuźnia była zdecydowanie lepiej wyposażona niż ta należąca do Tannenbauma. Samo palenisko było większe, więcej narzędzi lepszej jakości. Szczypce, młoty równych rozmiarów. Duże, odpowiednio profilowane kowadła i solidne, wytrzymałe wiadra. Sztaby wspaniałego żelaza i stali. Niezużyty kamień szlifierski z napędem nożnym...

A i tak stary Olfin nazwałby to "heretyckim zakładem spierdolenia pięknych sztab", zaś samego Schultza "zjebusem - amatorem".
Kto jak kto, ale Olfin miał prawo do wygłaszania takich sądów, gdyż jego kuźnia była prawdziwym dziełem sztuki tak samo jak wszystkie narzędzia się w niej znajdujące, zaś sam stary kowal był najlepszym, jakiego Arno miał okazję poznać.

Sam Arno niejako potrafił rozpoznać profesjonalną kuźnię. Znał się też trochę na broniach, lecz nie potrafił wytwarzać towarów najlepszej jakości. W tym mógł się uczyć nawet od Schultza.

Pracę rozpoczął już z samego rana dnia następnego. Początkowo zajmował się ostrzeniem i czyszczeniem broni, lecz pracy w kuźni było tyle, że szybko przeniósł się przy piec.
Dawne umiejętności wracały bardzo szybko. Jego mięśnie dalej pamiętały w jaki sposób i z jaką siłą należy poruszać się tak, by osiągnąć zamierzony efekt.
Praca nie była trudna, ale stosunkowo męcząca. Dwanaście godzin walenia młotem w rozgrzaną stal to nie w kij dmuchał. Niemniej wracał do Josta i Berta zmęczony, ale w znakomitym humorze.

Pracował bez przerwy dzień w dzień przez ponad dwa tygodnie, lecz któregoś dnia dogadał się z Jakubem. Zaczął aż cztery godziny później i miał też skończyć tyle później.
Tego dnia szukał osoby, która zgodziłaby się nauczyć go posługiwania się tarczami i puklerzami. Po trzech godzinach poszukiwań udało się. Znalazł profesjonała - Konrada Lutzena, który zgodził się od następnego tygodnia udzielić mu lekcji w przyspieszonym trybie.
Po tym Arno natychmiast skierował swoje kroki ku miejscu swojej aktualnej pracy. Nie spieszył się jednak, ponieważ ten dzień był dla niego ważny również z innego względu. Znaleziony na "Karze Boskiej" młot posiadał znaki, które należało usunąć przed próbami jego sprzedania.

Pół godziny po opuszczeniu zakładu przez Jakuba khazad upewnił się, że nikt nie zobaczy tego, co miał zamiar zrobić, po czym przystąpił do dzieła.
Wydobył młot Łowcy Czarownic i natychmiast wrzucił go to paleniska przysypując węglem.
Dla niepoznaki zajął się codzienną pracą, którą rzucił natychmiast, gdy tylko metal stał się gotowy do obróbki.

Natychmiast Arno ze zmarszczeniem brwi zaobserwował świecące runy na broni. Delikatnie zbadał najmniejszą runę próbując zamaskować ja najpierw delikatnie, a potem coraz mocniej i mocniej.
W końcu klnąc paskudnie ostudził przedmiot dając za wygraną. Nie dał rady nawet zdeformować metalu wokół znaku. Nie zdołał nawet zrobić zarysowania nie mówiąc o usunięciu symboli.
Tym razem wrócił do wynajętego pokoju mocno niepocieszony.

Hammerfist w kuźni pracował dokładnie dwadzieścia dni zarabiając 60 złotych koron, lecz wszystko następnego dnia wydał jako zaliczkę dla Konrada Lutzena przed pierwszą lekcją.
Skończył naukę po ośmiu dniach lżejszy o 240 koron i wtedy też dowiedział się o przybyciu Łowcy Czarownic specjalnie do nich, by w sumie przekazać drugi tysiąc złotych koron za drugi pistolet.

Wtedy krasnolud dostrzegł szansę na szybką spłatę pożyczki zaciągniętej u Josta.
Nie uda się zlikwidować run, zaś za młot nie uda się wziąć więcej jak sto koron w najlepszym wypadku przy krzywieniu się kupców, którzy mogą donieść na nich do świątyni Sigmara. Przecież broń posiadała oprócz niezidentyfikowanych znaków również symbole tego kultu. Zdecydował się przekazać broń Bertowi.
Może Łowca sypnie groszem również za młot? A może po prostu zażąda jego oddania? Różnie mogło być.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.

Ostatnio edytowane przez Alaron Elessedil : 21-06-2014 o 22:45. Powód: Literówka
Alaron Elessedil jest offline