Nieprzyjacielowi szło dużo lepiej niż można było sądzić. Wredne maluchy jakimi były na pewno snotlingi nadwyrężyły obronę w kilku miejscach i zmniejszyły znaczenie wielu pozycji obronnych.
Wrota płonęły, a i na murach trwały pierwsze walki. Szczęśliwie choć gobliny które przedarły się na plac drogą powietrzną zostały wycięte. Gdy na horyzoncie pojawiła się jazda, Rosseti zadziałał szybko, choć
miał jeszcze czas. -Nasadzać piki rozległa się komenda po czym szereg pik wycelowanych w osłabione i na wpół przejezdne wroga począł zagradzać drogę.
Atak wywerny zignorował, miał dość problemów bez tego.
-Rezerwa pikinierów do bramy, avanti krzyknął po czym odebrał od pachołka naładowaną kuszę i posłał przycelowawszy w pierwszego z jeźdźców. Gdyby go obalić może namieszałby szyk wroga, kto wie... |