Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 22-06-2014, 09:19   #481
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
Gomez po odparciu pokrak z muru, zebrał swoje noże, odnalazł porzuconą kuszę i zaczął rozeznawać się w sytuacji. Ta jednak nie była najlepsza, już pierwszy atak doprowadził do uszkodzenia bramy, która na dodatek zajęła się ogniem. Gomez pomyślał z pogardą o dowodzących, gdyby przyjęli jego pomysł taka sytuacja nie miałaby miejsca. Machina wjechałaby przez niedomkniętą bramę na dziedziniec, a żołdacy rozprawiliby się z pokurczami w minutę i o żadnym pożarze czy uszkodzeniu bramy nie byłoby mowy.

Chwilę zastanawiał się co teraz robić, gdy zobaczył orka na skrzydlatej bestii. Przez moment wyobraził sobie jak on sam dosiada takiego wierzchowca. Już widział te tłumy fanów i górę złota, gdy wykonywałby pokazy cyrkowe na tym czymś. Szkoda że nie dało się dogadać z tym zielonym plugastwem.

Gomez otrząsnął się z marzeń i zwerbował dwóch kuszników by mu pomogli. Trzeba było ugasić pożar wlewając wodę przez otwory znajdujące się nad bramą. Zazwyczaj służyły one do lania wrzącego oleju na wroga, teraz jednak musiały służyć jako kanały przeciwogniowe.
 
Komtur jest offline  
Stary 22-06-2014, 11:13   #482
 
vanadu's Avatar
 
Reputacja: 1 vanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znany
Nieprzyjacielowi szło dużo lepiej niż można było sądzić. Wredne maluchy jakimi były na pewno snotlingi nadwyrężyły obronę w kilku miejscach i zmniejszyły znaczenie wielu pozycji obronnych.

Wrota płonęły, a i na murach trwały pierwsze walki. Szczęśliwie choć gobliny które przedarły się na plac drogą powietrzną zostały wycięte. Gdy na horyzoncie pojawiła się jazda, Rosseti zadziałał szybko, choć
miał jeszcze czas. -Nasadzać piki rozległa się komenda po czym szereg pik wycelowanych w osłabione i na wpół przejezdne wroga począł zagradzać drogę.

Atak wywerny zignorował, miał dość problemów bez tego.
-Rezerwa pikinierów do bramy, avanti krzyknął po czym odebrał od pachołka naładowaną kuszę i posłał przycelowawszy w pierwszego z jeźdźców. Gdyby go obalić może namieszałby szyk wroga, kto wie...
 
vanadu jest offline  
Stary 22-06-2014, 13:25   #483
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Karl'owi nie dane było podziwiać kunsztu wojennego wroga który się szykował zza murami twierdzy. Jego jedynym zmartwieniem po wycięciu powietrznego desantu goblinów pień było opatrywanie zakrwawionych w boju tarczowników. Szczęśliwie obrażenia nie były rozległe. Przemył je wodą ze spirytusem i opatrzył świeżymi bandażami. Nie było czasu by by zakładać solidne szwy z mocnej nici, przynajmniej nie teraz. Rany musiały poczekać, że zakończy się bitwa.

Zielonoskórzy w tym czasie szykowali się do kolejnej ofensywy. Zaprzągnięte w potężne wiliki rydwany i jazda zdawała się nieuchronnie zbliżać. Łapa za łapą w kierunku płonącej bramy i wyrwie którą poczyniły w niej snotlingi. Małe, wredne i śmierdzące kreatury goblińskiej hołoty które zdawały się nie przejmować lecącymi w ich kierunku strzałami. Również na murze dochodziło do pierwszych starć i wtedy właśnie usłyszał dźwięk rogu...

Wyveryna ze swoim jeźdźcem krążyła wysoko nad nimi szukając przeciwnika dla siebie. Heinkopf zamarł na chwilę. NIgdy wcześniej nie widział wywyerny, ani tym bardziej jakże zmysłowego ich wykorzystania. Niewątpliwie ork ją dosiadający musiał być wysoko postawionym wojownikiem w szeregach zielonego ścierwa oblegającego strażnicę.

Rozkazy zostały wydane. Strzelcy strzelali mierząc skrzydła maszkary. Pikinierzy ustawali się pod bramą. Karl odmówił krótką modlitwę błagalną do Sigmara z prośbą o siły i mądrość w walce z niecodziennym wojownikiem.
- Sigmarze Młotodzierżco, Panie nasz który wiedziesz nas w bój sprawiedliwy przeciwko wrogom wszelkiego życia. Dodaj nam siły i mądrości abyśmy ufni Tobie bój wygrali i triumf odnieśli ku radości ludu Twego. Nie zważaj na przewiny nasze i dłonie nasze prowadź byśmy orężem i ogniem wykorzenili zło tych ziem i pod Twoje sprawiedliwe panowanie je przywrócili. Jak było przed wiekami, teraz i zawsze, amen.
 
__________________
Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem!
Dhratlach jest offline  
Stary 22-06-2014, 21:07   #484
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Elfka z niezadowoleniem spojrzała na trupy zielonych i na swoje rany. Nie miała jednak czasu dłużej się nad nimi zastanawiać.

- Ściągnąć te ścierwa! - warknęła posyłając porządnego kopa w jedno z trucheł. Jeszcze tylko brakowało potknąć się o trupy. Oddelegowała jednego to tej roboty i już zaraz przekazywała dalsze rozkazy. Tym razem samej również strzelając. Ludzie na murach topnieli w oczach. Czy to przez śmierć, czy oddelegowanie do innych zadań.

Youwiel ścięło krew w żyłach na widok stwora z jakim przyszło im walczyć. Wywerna czy jakkolwiek zwał się ten jaszczur stanowił potęgę armii wroga, choć był tylko jeden. Był na tyle duży, że mógłby jednym uderzeniem ogona pozrzucać wszystkich z murów. Choć ciężko było zignorować bestię, Youviel nakazała strzelcom celować w wilczych jeźdźców. Ich w końcu było dużo a ich brama leżała w strzępach.
 
Asderuki jest offline  
Stary 23-06-2014, 22:51   #485
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Ryk Wolfa pobudził strzelców do działania i znów kolejna salwa posłała dwunastu jeźdźców do piachu. Kule idealnie przebijały pancerze, zagłębiając się w ciała stworów i posyłając ich w objęcia orczego bóstwa zmarłych. Kusznicy poszli za swoimi towarzyszami i jak jeden mąż, w tym samym momencie wypuścili jedenaście morderczych bełtów. Większość z nich również trafiła swoje cele. Ze skutkiem śmiertelnym dla zielonego ścierwa. Zbocze góry pokryło się czerwienią, trup ścielił się na nim gęsto.
Mimo to, rydwany i resztki goblińskich jeźdźców mknęły ku murom twierdzy, tym bardziej, że na niebie pojawił się potężny sojusznik. Jego ryk, a właściwie krzyk sprawił, że wszyscy na chwilę musieli zasłonić uszy, bowiem nie dało się tego wytrzymać.

Napastnicy byli już w połowie drogi do twierdzy, gdy następna salwa kuszników powaliła kolejnych jeźdźców tak, że na placu boju zostały tylko snotlingi i rydwany pędzące ku bramie. Arkebuzy na cel obrały za to Wyverna, lecz mimo usilnych prób kule nie wyrządzały jej żadnej krzywdy, mogły jedynie rozwścieczyć bestię.

Rydwany, nim kolejna salwa w nie wypaliła, zbliżyły się na tyle, by z ośmiu pojazdów poleciały strzały oraz prymitywne dzidy w kierunku strzelców na murach. Choć gobliny nie należały do najcelniejszych łuczników, to przy takiej chmarze pocisków, ileś musiało w końcu trafić do celu. Siedmiu z jedenastu kuszników zakończyło swój żywot, spadając z murów i oddając się w objęcia mora. Czterech kuszników przymierzyło najdokładniej jak mogło i po dwa bełty powędrowały w stronę olbrzymich wilczurów. Zwierzęta padły, wywracając się na bok, a wraz z nimi wywaliły się rydwany z goblinami w nich zasiadającymi.

Jeden z rydwanów pędził wzdłuż murów, kierując się ku bramie i choć strzelcy próbowali go zatrzymać, nie udało im się. Gdy jeden z jeźdźców był na wysokości bramy, rzucił w nią małym zawiniątkiem, które upadło tuż pod nią. Nic...Goblin zrobił lekką zasmuconą minę dokładnie w tym samym momencie, gdy jakiś bełt wszedł mu przez oko, a wyszedł przez czaszkę. Trup na miejscu, można by rzec.

Powiadają, że co się odwlecze, to nie uciecze i tak też było tym razem. Eksplozja. Potężna eksplozja, która rozjebała w drobny mak wrota. Skąd, jak… nie wiadomo, choć można się było domyślać zawartości rzuconego pakunku.



To teraz jednak nie było istotne, bowiem snotlingi paliły się, wrzeszczały jak opętane i biegały dookoła. Drzazgi z drewnianych wrót czy bali, które je podtrzymywały, były wszędzie. Dosłownie wszędzie…Wrota przestały istnieć, a czterech pikinierów od Rossetiego leżało na ziemi mocno krwawiąc. Jeden z nich miał półmetrowy kawałek drewna w nodze, drugi o połowę mniejszy, ale w brzuchu, kolejnego twarz wyglądała jak morda jeża, czwarty miał najmniej szczęścia, bowiem kawałek drewna utkwił mu w gardle i mężczyzna konał w męczarniach. Dwa rydwany zostały zdmuchnięte siłą odrzutu zabierając ze sobą resztę snotlingów, które cudem uniknęły podmuchu ognia. Wejście do twierdzy stało teraz otworem dla kolejnych nadciągających sił nieprzyjaciela. Płomień, choć nadal się palił, to jednak z każdą chwilą zdawał się wygasać.

Gomez ruszył dzielnie gasić pożar i choć starał się, ile mógł, ogień zdawał się nie gasnąć. Gdy nastąpiła eksplozja, siła odrzuciła go do tyłu tak, że spadł na ziemię. Choć samo uderzenie nie było mocne, to jednak wysokość z jakiej spadł sprawiła, że porządnie odczuł ten upadek. Pozbawiony kuszy, która wypadła mu gdzieś podczas lotu, mógł teraz polegać tylko i wyłącznie na swoich ostrzach.

Rosseti został również ofiarą podmuchu, lecz miał więcej szczęścia, niż jego podwładni. Przeleciał on kilka metrów do tyłu i porządnie wyrżnął o ziemię. Gdy próbował powstać, okazało się, że ma zwichnięty lewy bark, a przez to jego zdolności walki wręcz spadły o połowę. Ból nie przeszkodził jednak dzielnemu Estalijczykowi do powrotu, do swoich żołnierzy...

Elfka nie mogła uwierzyć, ale po chwili została sama na murze, bowiem czterech kuszników, którzy przeżyli zmasowany atak goblinów, postanowiło salwować się ucieczką. Wykorzystali oczywiście do tego liny, które dały im możliwość wycofania się...gdziekolwiek.

Karl, Eckardt mieli ręce pełne roboty. Eksplozja poraniła kilku pikinierów, kilkoro konało w agonii, ich dowódca miał zwichnięty bark, a jeden krasnolud, ów tarczownik odpowiadający za ich bezpieczeństwo, stracił dwa palce w lewej dłoni… Oj było co robić i była to dość brudna robota… Lotar uświadomiłeś sobie, że tylko Ty praktycznie odpowiadasz teraz za bezpieczeństwo cyrulików…

Galvin stałeś wraz ze swoim oddziałem pikinierów, widząc jak przednia formacja zostaje poraniona kawałkami rozlatującej się brami. Pierwszy szereg został mocno przerzedzony, a Rosseti rany. Lerok wydał jakieś szybkie rozkazy i już koło was znalazło się dziesięciu tarczowników. Każdy gotów przelewać krew swoją i wroga, byle tylko zatrzymać tą zieloną hołotę.

Lecimy dalej…

Kolejny róg oznajmił, iż kolejne siły ruszają do ataku, lecz co z tego, skoro do środka poczęły się wlewać ocalałe siły goblinów. Liczba ich trzydzieści, a jedyne czego chciały, to szerzyć śmierć i zagładę. Ruszyli oni na pierwszą i drugą grupę pikinierów...licząc na swoją przewagę liczebności. Tarczownicy tylko uśmiechnęli się, a Galvin usłyszał, jak jeden z nich prycha ironicznie. Fakt, na jednego krasnoluda przypadało pięciu goblinów, więc szanse były wyrównane…

No, ale jak już róg gra, to znaczy, że coś się dzieje. A działo się dużo, bowiem Wolf ze swojej wysokiej pozycji dostrzegł dziesięć czerwonych bestii. Były one większe od człowieka, miały kształt...chuj wie czego, bo Wolf nigdy nie widział takich bestii.



Te dziwne potworki zaczęły pędzić, a właściwie skakać w kierunku murów. Być może najadły się jagód i po nich miały takie dziwne moce. Faktem było, że przeskakiwały one dość daleki obszar w przód i nie chybnie zaraz znajdą się tuż przy bramie. Zęby, które połyskiwały w mroku, sprawiały wrażenie, że zdolne są przegryźć człowieka w pół.

Róg nie przestawał grać i zza horyzontu ruszyła kolejna fala. Tym razem orki. Biegły swoim zwyczajowym tempem. W dłoniach dzierżyły topory i tarcze. Trzydziestu orków pędziło na pomoc swoim słabszym pobratymcom…



Widać było, że zieloni puszczają wszystkie siły jakie mają, skoro wrota otworzyły się na rozścierz oferując gościnę, jadło, nocleg i darmowe panienki. Skoro jednak orki rzucały wszystkie swoje siły, nie mogło zabraknąć i trolla. Bo co to jest za zabawa, gdy nie ma na niej tak słodkiej, przeuroczej bestyjki, jak troll. Ziemia zatrzęsła się pod naporem jego stóp, a każdy jego krok sprawiał, że kamienie w murach delikatnie się poruszały. Nawet Khazadzi mieli nietęgie miny, bowiem co jak co, ale troll to nie przelewki. Ten wyglądał na dość złego, głodnego, a jeszcze w dłoniach miał dwie, wielkie maczugi, którymi mógł zrobić naprawdę dużą krzywdę, dużej ilości żołnierzy.



Walka wchodziła w ostateczną fazę… świt powoli nastawał, lecz słońce zdawało się przybierać krwawą barwę. Dzień, nie ważne kto wygra, a kto przegra, zacznie się od porażki jednych i zwycięstwa drugich.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline  
Stary 24-06-2014, 11:52   #486
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
No dobra... już wiemy że nie będzie tak łatwo jak myśleliśmy.

- Co stoicie? Napierdalamy! - krzyknął Galvin.

Powiódł swój oddział naprzód, musieli wspierać siebie nawzajem. Tarczownicy zdołają utrzymać hordę goblinów w ryzach, kiedy powiedzeni przez piwowara pikinierzy będą napierać i zakłuwać śmierdzące zielone.

Galvin pokrzykując na swoich ludzi załadował znów kuszę i wystrzelił w gobliny. Kiedy zaś szli naprzód chwycił tarczę i topór, aby z pierwszej linii dowodzić, siekać, mordować i bić zielonych gnojków.

Piki to dobre bronie. Odpowiednio wykorzystane powstrzymają szarżę kawalerii, a i na piechurów się sprawdzają jeżeli nie dzierżą ich amatorzy. Na szczęście moi podopieczni byli zawodowcami, więc walcząc z przodu miałem ich osłonę. Śmiejąc się szyderczo i pokrzykując na goblinów skupiłem na nich swój atak przechodząc do defensywy i pozwalając, aby pikinierzy zakłuwali podstępnych grobi.

Z orkami mogło się to nie udać niestety. Byli oni znacznie więksi, brutalniejsi i odporni. Mogli po prostu przebić się przez zasłonę ostrzy i wbiec pomiędzy wojaków. Jednak teraz problemem były ich chuderlawe ułomki i trzeba się było nimi zająć.

Piwowar miał tylko nadzieję, że ktoś zdrowo myślący mający w zanadrzu łuk, kuszę lub arkebuz wpadnie na pomysł strzelania trollowi w oczy.

- Troll! Rozproszcie jego uwagę! Celujcie w oczy! Strzelajcie z różnych kierunków! - huknął krasnolud.
 
Stalowy jest offline  
Stary 24-06-2014, 12:00   #487
 
Jaracz's Avatar
 
Reputacja: 1 Jaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputację
Wolf był zły. Bitwa nie szła po jego myśli. Od początku był świadomy że nie obejdzie się bez strat, ale zieloni zaskakiwali go każdym kolejnym posunięciem. Samobójcze ataki, bomby które zawstydziłyby niejednego nulnijskiego inżyniera, a przede wszystkim dziwne wynalazki i wykorzystanie bestii. Brama była w strzępach znacznie wcześniej niż to zamierzał. Pomimo strat, wciąż jednak się trzymali. Orkowie atakowali falami, pozwalajac obrońcom na zajęcie się każdą z nich z osobna. Nie wszystko było stracone. Ta myśl go pokrzepiała i pozwalała mieć nadzieję na zwycięstwo.

Drżenie jakie rozeszło się po umocnieniach, po wybuchu bramy, odczuł aż na szczycie baszty. Odruchowo przykucnął nie chcąc spaść z dachu i zaraz wstał na równe nogi oceniając szkody.

Pozostali przy życiu kusznicy umykali z murów. Na blankach zostało zaledwie czterech prochowych, Youviel i Gomez. Baszta wciąż miała pełną obsadę. Tarczownicy dołączali do obrony bramy. Zakrwawieni pikinierzy z pierwszej linii byli przeciągani w stronę tunelu.

- Wytrzymać! - ryknął z góry - Kusznicy! Wracać na pozycje albo wam łby pourywam!

Wrócił na zewnętrzną stronę dachu akurat by ujrzeć nadciągającą kolejną falę. Orkowie i ich bestie oraz… troll. Ponownie posłał jednego ze strzelców, by powiadomił żołnierzy na dziedzińcu o nadciągających siłach.

- Trzy dziesiątki orków! - krzyknął prochowy z dachu baszty - Z czerwonymi… - zawahał się nie wiedząc czym są te bestie i postanowił użyć najbliższego skojarzenia - Psami! - odetchnął przed przekazaniem najbardziej złowieszczej informacji - I troll!

Wrócił na pozycję. Odmówił w duchu modlitwę do bogini wojny dziękując jej za bezpieczną pozycję na dachu baszty gdzie gobliny nie rzucały wybuchających sakiewek. Podniósł do ramienia arkebuz patrząc kątem oka na Wolfa i czekając na rozkaz. Przez głowę przemknęło mu jeszcze raz jak nazwał okrągłe bestie, które skakały przez pole bitwy. W życiu nie chciałby spotkać takiego psa.

W ocenie Wolfa, troll był nie lada zmartwieniem, ale wiedział też że nie może zignorować ilości nadciągających orków. Rydwany zaś wciąż pozostawały realnym zagrożeniem.

- Mur! Strzelać w rydwany! Walić w wilki! - ochrypły od krzyków głos jednookiego najemnika rozbrzmiał ponownie - Baszta! Strzelać w orków i psy! Celuuuuuuuuj! - przeciągnął słowo przystawiając naładowaną kuszę do ramienia - PAL! - ryknął gdy czerwone bestie znalazły się w efektywnym zasięgu.

Gdy nacisnął spust natychmiast odsunął się, tak jak i pozostali strzelcy na dachu ustępując miejsca swoim towarzyszom. Ci również na jego rozkaz wypalili plując ołowianymi pociskami w nadciągających zielonych piechurów.

- Strzelać bez rozkazu! - ryknął na koniec gdy już jasnym się stało, że nadciągająca fala jest już blisko.

Wytrenowani arkebuzerzy zmieniali się na pozycjach podtrzymując nieprzerwany ostrzał w zielone i czerwone bestie. W tym czasie, Wolf już schodził z baszty, by zająć miejsce na murze i uzupełnić szeregi na tej pozycji.
 
Jaracz jest offline  
Stary 25-06-2014, 12:47   #488
 
kretoland's Avatar
 
Reputacja: 1 kretoland jest na bardzo dobrej drodzekretoland jest na bardzo dobrej drodzekretoland jest na bardzo dobrej drodzekretoland jest na bardzo dobrej drodzekretoland jest na bardzo dobrej drodzekretoland jest na bardzo dobrej drodzekretoland jest na bardzo dobrej drodzekretoland jest na bardzo dobrej drodzekretoland jest na bardzo dobrej drodzekretoland jest na bardzo dobrej drodze
Wybuch jaki dobiegł wywołał wspomnienia. Impreza na, której się w tedy znajdował na szczęście skończyła się dla niego po przez wyrzucenie z karczmy. Na szczęście, bo krótko po tym karczmy już nie było. A i sąsiednie budynki nie wyglądały najlepiej. Karczmarz chciał się dorobić na sprzedaży prochu pod ladą. Dorobił się w zamian szybkiej podróży w zaświaty.

Skoro taki wybuch i tu się pojawił, nie wróżyło to nic dobrego. Zwiększony przypływ rannych tylko to potwierdził.

Eckhardt dopytywał się rannych co tam się dzieje. Opowiadania o latającej jaszczurce, małych stworkach miotających ładunkami wybuchowymi oraz czerwonych psów skaczących jak zające, sprawiło że starał się więcej ludzi postawić szybciej do gotowości bojowej. Co jak co, ale im więcej naszych tam tym mniejsze szanse, że Orki i ich pomioty chaosy wtargną tu. A zdecydowanie nie miał zamiaru spotykać się z tymi stworami.

Puki co zajął się tymi, dla których znalazł się czas, w tym zamieszaniu, by dostarczyć ich do zielarza. Znalazło się kilku z otwartymi ranami. Spore drzazgi wbite w ich ciała lekko zaniepokoiły Eckhardta. Czym miotały te stwory. Po chwili przyszła odpowiedź, gdy ktoś wspomniał o rozwalonej bramie. To już wiadomo skąd wybuch.
-Szlak, by to trafił. Gdzie się podziewa cyrulik.
Nie było co liczyć na wsparcie. Najwyraźniej lekarz lepiej się czuł na polu walki. Na ile potrafił najlepiej, na tyle starał się porządnie zszyć przyniesionych mu rannych. Dobrze, że miał środki znieczulające inaczej była by to spora męczarnia dla tych biedaków.
Cóż niema tego złego co by na dobre nie wyszło. Przynajmniej miał okazję podszkolić się w chirurgi.
 

Ostatnio edytowane przez kretoland : 25-06-2014 o 14:07. Powód: Dodanie kwesti co obecnie robię :)
kretoland jest offline  
Stary 25-06-2014, 13:26   #489
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
W elfce zaczęła wzbierać złość. Tchórzliwi ludzie uciekli zostawiając mury bez obrony. Została sama. Sytuacja naprawdę wyglądała tragicznie. Ich brama poszła w strzępy, kolejne hordy na nich napierały, potężna bestia była po stronie atakujących i teraz jeszcze doszedł troll. Mimo to Youviel nie odczuwała takiej trwogi gdy zwierzoludzie masakrowali jej klan. Tam wszystko było nagłe i niespodziewane, tam została sama w ciągu kilku chwil.

Dlatego też zamiast zlęknąć się i schować się w najciemniejszym kącie elfka patrzyła. Lekko naciągnięta cięciwa nie męczyła jej ręki. Przyglądając się wielkiej zielonej bestii Youviel w końcu uniosła łuk do twarzy i wstrzymując się jeszcze na uderzenie serca wypuściła strzałę wprost w głowę trolla. Najchętniej trafiła by w oko, ale w takim zgiełku bitwy mogła modlić się tylko to bogów. Co z resztą robiła niemal od początku bitwy.
 
Asderuki jest offline  
Stary 25-06-2014, 14:54   #490
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Brama poszła w drzazgi, a siła wybychu o mało nie powaliła na nogi cyrulika. Ludzie uciekali z murów, a sytuacja stawała się coraz to bardziej patowa. Liczył jednak na zdolności przywódcze swoich towarzyszy coby utrzymali mury jeszcze przez chwilę, choć nieuchronne wycofywanie się zbliżało się wielkimi krokami. Do tego nie nawykł, do odwrotu. Nie ważne jak taktyczny w jego oczach oznaczał swoisty rodzaj klęski. Nie tylko dla niego zresztą. Zbyt długo obracał się w khazackim towarzystwie.

Miał ręce pełne roboty... brudnej i niewdzięcznej, czyli dokładnie takiej do jakiej nawykł. Boleśnie nastawił bark dowódcy pikinierów by zająć się opatrywaniem pozostałych rannych. Jeden był mocno sponiewierany, drugi w niewesołym stanie, trzeci... o trzecim nie myślał. Było po nim, ale nie miał czasu by obdarzyć go łaską śmierci. Przy odrobinie szczęścia nacierające fale najpierw w swojej furii zajmą się dobijaniem rannych na drodze co da kolejną ulotną chwilę by przegrupować szeregi. Lecz nie to było jego zmartwieniem. Teraz próbował zatamować krew jednego z nieszczęśników która sowicie płynęła z pokieraszowanego ramienia. Nie było czasu aby środków coby wypalić ranę. Musiały wystarczyć bandaże i na szybko założone szwy. Pozostawała tylko w duchu modlitwa do Shalyii matki miłosierdzia o to by nie puściły za szybko i już zajmował się kolejnym z rannych.
 
__________________
Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem!

Ostatnio edytowane przez Dhratlach : 25-06-2014 o 16:08.
Dhratlach jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:58.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172