Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-03-2007, 19:22   #14
Wernachien
 
Wernachien's Avatar
 
Reputacja: 1 Wernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodze
Siedziała z zamkniętymi oczami wtulona w miękkie obicie krzesła. Była spokojna, nawet nieco senna. W uszach brzmiał jej mruczący męski głos. Nie zastanawiała się nad sensem słów, ogarniało ją totalne rozluźnienie.

Głośny krzyk za oknem wyrwał ją z błogiego stanu. Prawdopodobnie właśnie przywieźli kogoś do aresztu. To stwierdzenie brutalnie przywróciło ją do stanu trzeźwego myślenia. Obróciła się gwałtownie i spojrzała na Federalnego z przerażeniem.

- Jak Pan śmie mnie dotykać?! - wycedziła resztką tchu.

Federalny uśmiechnął się delikatnie, jakby zdając sobie sprawę z pytania, które właśnie zadawała sobie w myślach: Jak do tego doszło?! Obszedł ją spokojnym krokiem.

- Joanno, co się wydarzyło tego dnia, który zmienił Twoje życie? - gdy zadał pytanie, dotarło do niej, że przecież już je słyszała, może minutę a może pięć minut temu. Nie potrafiła oszacować czasu. Spojrzała zegarek - 10:23. Ile to mogło trwać?

Starała się zebrać myśli. Jeszcze chwilę temu obcy facet dotykał jej ciała, jeszcze chwilę temu nie miała nic przeciwko. Nie rozumiała po co to wszystko, nie rozumiała pytań, które zadawał. Nie chciała rozumieć. Obiecała sobie w duchu, że albo on zagra w otwarte karty, albo ona wstaje i wychodzi. Wzięła więc głęboki wdech i zaczęła mówić:

- Proszę Pana, zostałam poproszona o natychmiastowy przyjazd. Nie zostałam jednak poinformowana o co chodzi, ale mimo to przybyłam tak szybko jak to było możliwe. Co więcej miałam przyjechać, by usłyszeć coś istotnego, a nie po to by ktoś mi wymasował obolały kark i zechciał wysłuchać rzewnych opowieści o dramatach mojego życia. Zapewniam, dni przełomowych było naprawdę wiele.

Skłamała. Było ich dokładnie cztery - dzień śmierci Bernarda, wyprowadzki z domu, śmierci wuja i ten okropny dzień, gdy po raz pierwszy nie mogła doczekać się świtu. Każdy z nich pamiętała doskonale. Wzdrygnęła się i po chwili dodała :

- Poza tym nie jestem mentalną ekshibicjonistką i chyba nie mam ochoty opowiadać o intymnych chwilach mojego życia obcym ludziom. Słucham więc - kim jesteś?

Ten bezpośredni zwrot zaskoczył Federalnego. Nie spytała bowiem jak ma na nazwisko, spytała kim jest, a to ogromna różnica.
 
Wernachien jest offline