Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-06-2014, 14:54   #13
Pinn
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
Bezdomny przez chwilę mówił coś pod nosem , krew z upadku spływała mu z skroni tworząc pulsującą rzeczkę. Biadolił słowa wdzięczności i kiwał potakująco głowa jakby odkrywał , że na świecie istnieją jeszcze dobrzy ludzie, samego siebie uspokajając. W ostatnim momencie coś przeczuł , jakiś instynkt żołnierski, grymas i determinacja , chwilowy ale za późny zryw. Szybka jak piłkarski zwód noga uderzyła zaplątany już prawie sam z siebie kikut. Sztuczna noga była wykonana z jakiegoś wzmacnianego plastiku , czaszka już bez wątpienia nie. Upadł w pobliżu chodnika, ręka Tao pomogła mu się dopasować. Mocno chrupnęło jak podczas łamania udka kurczaka z KFC jak widział chłopak na filmach instruktażowych pokazujących junk food. Takie mimowolnie przyszło mu skojarzenie, śmieciowe żarcie, śmieciowe życie, śmieciowy kraj. To wpajano mu to od urodzenia , nie mógł zejść do innych schematów myślowych. Głęboka część Tao nawet przeczuwała , że jeśli nawet zmienił by swój stosunek do świata, to SI w jego głowie pohamowała by jego bezczelne rozwydrzenie. Część krwi została na jego dłoni. Wytarł ją o kwiat z dzikiego krzaka róży , który akurat rósł w pobliżu.

Jadąc kolejką wpasował się w tłum , zwykły wizerunek młodego studenta wracającego pewnie z uczelni do domu w południowych okręgach Chicago. Z zaciekawieniem przyglądał się ludziom różnego koloru skóry , z stacji na stacje o coraz ciemniejszym kolorze skóry. Słyszał ich rozmowy, akcent , czuł zapach ich ciał mocno stłoczonych w ciągle stukającym wagonie. Ruch. Nieliczni tylko patrzyli mu w oczy lub choćby zwracali świadomie na niego uwagę. Biła od niego jakaś duchowa dyscyplina, coś ostrzejszego od dobrze zrobionego miecza a przy tym egzotycznego , mogącego budzić zaciekawienie jak i strach. W końcu po mapie wyświetlanej przez soft w jego polu wzroku zrozumiał , że musi wysiadać.

Przechodził przez zrujnowane kamienice , zarośnięte podwórka , podjazdy z rozebranymi samochodami. Tao szedł pewnie siebie , ale też nie puszył się swoją siłą. Nie był cwaniakiem , jasno znał swoje możliwości i potrafił zachować przy tym cnotę skromności , więc jego ruchy po prostu pokazywały siłę bez próby zaczepki. Po jakiś piętnastu minutach takiego kroku dotarł do wspomnianego miejsca. Nieco na odludziu przy zejściu górki, dwa bliźniacze domy, drewniane z odchodzącymi panelami , okna na dole zakryte kratami , drzwi zresztą też. Mała kamera obserwowała go od jakiegoś czasu , co w tym przypadku nie niosło konsekwencji. Z tego co zrozumiał chłopak okolice musieli zamieszkiwać imigranci z Jamajki , bo pomijając kilka subtelniejszych symboli minął pub Lion Left-Corner Club z którego leciał właśnie jakiś powolny dub razem z slangowym gwarem rodem z Karaibów.

Zadzwonił pod domofon , brzęczenie dzwonka, nic. Jeszcze raz , nic. Tao nie chciał być natarczywy więc odczekał chwilę. Usłyszał kroki z góry, śmiech , potem kaszlnięcie. W końcu drzwi otworzyły się, pozostały kraty. Czarny mężczyzna z bródką i dredami gdzieś pod pięćdziesiątkę wnioskując z lekkiej siwizny mogącej być zresztą równie dobrze wynikiem stresującego życia w tej biednej dzielnicy, w końcu otworzył też drugą barierę.

-Ty jesteś Tao. Tao , Tao, Tao- miał przekrwione oczy i bardzo ciemne tęczówki , jak dziury po ranie postrzałowej- Witaj w moi` progu! Wchodź , wchodź! BADBAD WRZUĆ IGŁĘ NA WINYL!! Mamy gościa , z daleka! Trzeba go przywitać! Chodź , chodź- powiedział domniemany Jacob Stone wchodząc na piętro i wołając chłopaka gestem. Mieszkanie było strasznie zagracone, widział całe stosy brudnych naczyń w kuchni po lewej, czarny kot zamiauczał przechodząc koło jego nogi. Tao wszedł przez chwilę się wahając. Wyczuwał jakiś dziwny aromat, nie tylko kocie szczyny i zasiedziałe powietrze, domyślał się do czego należy, ale nigdy na żywo tego nie czuł.

Na piętrze wszystkie drzwi były pozamykane, poza jednym. Wyglądał planowo na dziecięcy, choć zdecydowanie nie należał już do dziecka. Resztki różowej tapety pasowały do nowo narodzonej dziewczynki. Azjata nie wiedział czy Stone przejął mieszkanie czy też może od zawsze należało do niego. W końcu usłyszał piosenkę , która rozkręciła się na adapterze. Sprawcą był o wiele młodszy , może mający mnie lat od Tao, chłopak ogolony prawie na łyso mimo to już z kręconymi kłębuszkami o oczach pełnych dobrotliwości.

-Nie przestawiłem się. Pamięć nie ta, nie ta. To Badbad , dobry zuch- Tao i chłopak podali sobie ręce , uścisk był delikatny- Ja to Jacob. Mówią mi Stoner. Nie wiem czemu!- gospodarze zaśmiali się gromko choć Tao dopiero do dłuższej chwili złapał grę słów. Jakby widząc jego nagłe olśnienie Badbad zaczął skręcać czystego skręta , jedną ręką tworzył misterne orgiami. Wyglądało na to , że dwójka lekko odpłynęła , kontemplując rytuał Badbada. Tao miał tu przyjść, podobno wszystkiego dowiedzieć się na miejscu. Poczuł lekką irytacje względem planu Opiekuna.

[media]http://www.youtube.com/watch?v=j6QkVTx2d88[/media]
 

Ostatnio edytowane przez Pinn : 24-06-2014 o 16:53.
Pinn jest offline