Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-06-2014, 15:19   #12
Szarlej
 
Szarlej's Avatar
 
Reputacja: 1 Szarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputację
Sytuacja była irytująca. Nie była zła czy beznadziejna a irytująca.
Zajście z upalonymi gangerami mogło się zakończyć gorzej, dużo gorzej. Śmiercią, kalectwem czy zostaniem w samych gaciach.
Fury wziął za dobrą monetę to, że ich boss o twórczej ksywca Szefu rozpoczął od gadki. Grzecznie wysiadł z łazika i trzymając łapy z dala od karabinu zaczął mówić. Spokojnie tłumaczyć, że jak go zostawią bez niczego to zdechnie. A im chodzi o gamble, o chociażby tego łazika. A w momencie gdy przeżyje będzie mógł się odkuć. A jak oni będą mieli szczęście to znów go skroją. Zażartował nawet, że wróci tą samą drogą. Jeden z gangerów, Wielki Boby uwierzył co wzbudziło ogólną wesołość. I przełamanie lodów. W końcu Dawid oddalił się rzucając na odchodne, że prowadzenie z Szefem interesów to sama przyjemność. Gangerzy znowu się zaśmiali. Cóż... Dawid gdy tylko zniknął w ruinach, zabunkrował się z szlugiem i puścił paskudną wiązankę. Nie było mu do śmiechu.

***

Barman ewidentnie chciał go okantować. Pięć naboi za żarcie i drugie pięć za nocleg to był rozbój w biały dzień! Fury nie mógł tego tak zostawić. Zaczął mówić jak to napadli go bandyci a jego wypasiony Van, obładowany sprzętem porwały brudasy z Detroit. W opowieści było ich dwa razy więcej i doszło do strzelaniny. Barman początkowo słuchał z nudów ale gdy Dawid dał mu do zrozumienia, że też jest handlarzem (handlarz czy łowca, co za różnica?) trochę zmiękł. W końcu zgodził się zejść o połowę.

Fury popijając zioła, ni cholery nie rozpoznawał co za rośliny posłużyły do zrobienia herbaty, rozglądał się po barze. Kelnereczka, bardzo zgrabna kelnereczka, jakiś szczyl, drugi starszy w długim płaszczu i dwóch najmitów. Jeden z dość rzadkim austryjackim karabinkiem. Ich potrzebował. Gdy wzniósł kubek w stronę jednego z cyngli ten podszedł i sam zagadał. Jackson postawil mu ziółka. Najemnik był cwany. Wyhaczył możliwość zarobku, odnalezienie gangerów i odebranie majątku Fury'ego. Cóż... Łazik nie był warty ścigania tamtych po ruinach, szczególnie, że bez auta było to praktycznie niemożliwe. Ale Dawid miał dla niego inne zlecenie. Po wstępnych negocjacjach rozeszli się.

***

Grunt to poznać okolicę. Po jakichś trzydziestu minutach Fury wiedział kto jest kim i gdzie jest co. W jego zawodzie informacje i znajomość ludzkich dusz była tak samo ważna jak sprawność fizyczna czy znajomość techniki. A nawet ważniejsza, bo specjalistów zawsze można nająć. Lekko zmarznięty Dawid wrócił do baru i usiadł przy jednym z stolików. Kurtkę powiesił na oparcie a o ścianę oparł plecak i rugera. Bawiąc się zapalniczką obserwował miejscowych i przyjezdnych.
 
__________________
[...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...]
Szarlej jest offline