Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-06-2014, 17:36   #29
dzemeuksis
 
dzemeuksis's Avatar
 
Reputacja: 1 dzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputację
Podsumowanie II tury

Mercedes po przygotowaniu lagi dziarsko rozpoczęła porządki. Na pierwszy ogień poszedł kapłan zwany Krótkim. Nie żeby jakoś szczególnie rozrabiał, ale nikt nie lubił kurdupla a do tego sam się wystawił na świecznik. Zdążył jeszcze połamać stół, nim dosięgnęła go karząca ręka sprawiedliwości. A w zasadzie noga i to od krzesła. Tak padł pierwszy uczestnik bójki w karczmie "Barani łeb".

Wykorzystując rozluźniający moment triumfu skryty za plecami Mercedes Długi zdecydował się doskoczyć i chwackim chwytem tyleż unieruchomić dziewczynę, co pozbawić ją tchu uciskiem punktów witalnych. Czy może laktalnych, jak kto woli. Niestety chwycił niedokładnie. "Nie zamaco", stęknął rozczarowany, po czym coś przelatującego zniknęło Mercedes.

Bojan z potworną siłą cisnął trzymanym nad głową Magnusem w kierunku Krótkiego. Ów jednak w międzyczasie zniknął w pomroce dziejów a jego miejsce - w sensie geograficznym - zajęła Mercedes. Czarodziej skwapliwie skorzystał z okazji i zgoła niemagicznie przyrąbał w dziewkę, wrzeszcząc, jakby go sam diabeł gonił. Obróciło go przy tym tak, że znalazł się wprost pod nieprzytomną dziewczyną, co miało pewne plusy. Co najmniej dwa.

Tymczasem karczmarka Rita z pianą na ustach wyskoczyła zza szynkwasu, zamierzając roztrzaskać pałkę na głowie zawadiacko grającego jej na nosie Huana. Widząc, co się święci, sprytny złodziejaszek chwycił wiszącą niczym łowieckie trofeum baranią czachę i zasłonił się nią przed nadciągającym uderzeniem. Pała pękła, czacha nie, aczkolwiek Huanowi lekko pociemniało w oczach.

Będąc jednocześnie w ciemię bitym i nie w ciemię bitym upozorował omdlenie i osuwając się na podłogę próbował wrazić kościany korkociąg w stopisko babsztyla. Częściowo mu się udało, ale na to, co się wydarzyło później, litościwie spuścimy zasłonę milczenia.

Galeryjka drżała od mocy. Barbarzyńca Shackleton chwycił potężną ławę i począł kręcić nią młynki, niczym claidheamohmarem, kumulując przy tym moc do legendarnego szaklającego uderzenia. Upatrzonym celem wydawał się Bojan wsparty na kolanach i ciężko dyszący po rzucie Magnusem, ale z barbarzyńcami jak z pszczołami - nigdy nic nie wiadomo.

Ungubash nie wykazał woli walki. Po spektakularnej obronie ciosem z pół obrotu, jakiego nie powstydził by się sam Czuk z Norris, wylądował słabo nieomal wywijając orła na toczącym się kuflu. Być może właśnie na skutek tego uszło z niego powietrze i niezdarnie wgramolił się pod najbliższy, szanujący jeszcze swoje miano stół.

Hans, zatopiony na co dzień w księgach, nie bardzo mógł się odnaleźć w karczemnej zawierusze. Wyskoczywszy spod połamanego stołu z księgą pod pachą jednej ręki i kuflem piwa w drugiej, rzucił się na Długiego z gracją maciory sięgającej po zawieszony na płocie wór buraków. Długi bez większego wysiłku zasłonił się taboretem, czego najwyraźniej Hans do końca jeszcze nie pojął.
 
dzemeuksis jest offline