Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-06-2014, 06:16   #6
Azrael1022
 
Azrael1022's Avatar
 
Reputacja: 1 Azrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputację
Kilka dni wolnego jakim pluton Bravo cieszył się po akcji na Diogenesie Akkerman przeznaczył na wyleczenie ran i treningi na strzelnicy. Odwiedził też leżącego w szpitalu polowym Mavericka. Wielkolud podrywał już pielęgniarki, znaczy zdrowiał. Następnie Chris został przydzielony do kolejnej misji – wraz z Titusem i Kaarelem miał ochraniać obserwatora artyleryjskiego podczas działań za linią wroga. Ich celem były kompanie wojsk pancernych, które arcywróg trzymał w odwodzie gotów ich użyć do przełamania frontu gdziekolwiek nadarzyłaby się okazja. Akkerman na taką misję gotowy był już od dawna – przecież Officio Sabatorum specjalizowało się w akcjach dywersyjnych BEL. Chris miał na stanie oporządzenie zdobyte ze starych malicjańskich magazynów, które upodabniało go do miejscowych. Na pancerz zamiast kamizelki taktycznej założył starą kurtkę myśliwską, wojskowe buty zamienił na wygodne obuwie sportowe, zaś imperialny mundur na lokalny ciemnoniebieski battlesuit. Całości dopełniała chusta oraz plamy rdzy domalowane sprayem na zbroi i broni. Tylko naprawdę drobiazgowa kontrola mogłaby wykazać, że jest szturmowcem Imperium, a nie miejscowym bojownikiem. Akkerman miał nadzieję, że nie będzie musiał się tłumaczyć kim jest wojskom sojuszniczym, bo mógłby nie zdążyć ich przekonać przed zarobieniem kulki – nie mógł zabrać na misję nieśmiertelnika ani żadnych oznaczeń oddziału czy stopnia wojskowego.

Titus przeprowadził drużynę tunelami za linie wroga, tam dość szybko zlokalizowali kompanię wojsk pancernych w sile trzech plutonów. Znajdujący się pod ich opieką obserwator wyjął mapnik, sprawdził położenie, oznaczył cel dalmierzem laserowym, skorygował koordynaty, po czym skontaktował się przez zminiaturyzowany TACSAT z Centrum Operacji Taktycznych.
- Tu Apocalypto Siedem-Pięć do Deathwing Dwa-Zero, słyszysz mnie? Przez kilka chwil w komunikatorze słychać było tylko szum kodu binarnego, po chwili jednak odezwała się wywołana osoba.
- Tu Deathwing Dwa-Zero. Cieszę się, że cię słyszę, już myślałem, że po was.
- Jeszcze nie, choć wiem dlaczego nazywają to miejsce przeklętą strefą. Potrzebujemy wsparcia artylerii dalekiego zasięgu. Koordynaty wroga to 78485628. Najbliższe siły własne 200 metrów na południe-południowy zachód. Powtórz.

Artylerzysta o sygnale wywoławczym Deathwing powtórzył informacje niezbędne do przeprowadzenia ostrzału. W voxie przez kilka minut było słychać tylko trzaski i zakłócenia, po czym ponownie odezwał się gwardzista po drugiej stronie.
- Tu Deathwing Dwa-Zero, proszę o zgodę na atak.
- Tu Apocalypto Siedem-Pięć, bez zmian w siłach własnych, zgoda na atak.

Żołnierze z drużyny Officio Sabatorum zasłonili uszy i profilaktycznie rozchylili usta w oczekiwaniu na fajerwerki. Niecałe pół minuty później, dał się słyszeć narastający, świdrujący uszy i wdzierający się do mózgu świst nadlatujących rakiet. Pociski wyjąc przeszywały powietrze, wzbudzając strach we wszystkich, którzy słyszeli złowróżbne zawodzenie posłańców śmierci. Kiedy decybele osiągnęły apogeum, nastąpiła eksplozja. Oleistożółty płomień wzbił się w niebo, gdy pierwsze czołgi typu Predator zostały unicestwione w potężnym, ogłuszającym wybuchu, któremu chwilę później zawtórowały grzmoty wtórnych eksplozji, w momencie kiedy zniszczeniu uległy zapasy amunicji skrywane w stalowych trzewiach mechanicznych pojazdów Chaosu. Kilka sekund później sięgnęła celu kolejna rakieta. I kolejna. Od eksplozji trzęsła się ziemia i pękały ściany pobliskich domów. Predatory zostały zmiecione przez celną salwę, a w miejscu gdzie przed chwilą stały był już tylko dymiący krajobraz przypominający pokrytą kraterami powierzchnię księżyca.
- Deathwing Dwa-Zero, tu Apocalypto Siedem-Pięć. BDA: piętnaście Predatorów Chaosu zniszczonych. Zginęło też pół tuzina heretyckich serwitorów naprawczych, które towarzyszyły kompanii. Bez odbioru.

Pierwsze naprowadzanie artylerii poszło gładko. Drugie zresztą też. Kłopoty zaczęły się później, gdy wróg rzucił przeciwko nim wszystko co miał. Gdyby nie imperialna odsiecz to gryźliby ziemię w starej świątyni przypadkowo odkrytej przez pobliską eksplozję. Przypadek? Czy bóg-imperator wysłuchał ich modlitwy?

Do bazy wracali z pancernakami z 12 mordiańskiego. Piekielnie zmęczeni, poranieni, ale diablo zadowoleni z tego, co osiągnęli. Znów dostali też trochę wolnego, oraz zostali skierowani na dodatkowy kurs strzelecki wybrany wedle własnych preferencji. Chris od dawna chciał nauczyć się posługiwania wyrzutniami rakiet, więc bez namysłu zgłosił się do odpowiedniego szkoleniowca i rozpoczął treningi. Hojność Officium nie kończyła się na darmowym szkoleniu – podkomendni Turbodiesla dostali też zgodę szefa aprowizacji na zaopatrzenie się w magazynach ze sprzętem oraz mogli zmodyfikować swój pancerz i broń, z czego Akkerman skwapliwie skorzystał.

Po zakończeniu kursu strzelania z wyrzutni, Chris dostał informację o kolejnej misji. Niezwłocznie udał się na odprawę do sztabu ulokowanego w twierdzy Korkar. Komisarz miał dla nich kolejną niespodziankę – do plutonu dołączą gwardziści z batalionu inżynieryjnego, dostaną pojazdy a do grupy bojowej dołączą nowe osoby - Davy Engel, Kaleb Delgado z Czterysta Dwunastego i Ariadna Matchek. O Engelu Akkerman słyszał już co nieco i o ile plotki były prawdziwe, to był on dobrym dowódcą cieszącym się poważaniem i szacunkiem swoich ludzi. Kogoś takiego właśnie trzeba im było na miejsce świętej pamięci komisarza Stokova. Matchek była z moradiańskich pancerniaków i Chris zastanawiał się co tu właściwie robiła. Nie wyglądała na kogoś, kto mógłby prowadzić wojnę partyzancką na wrogim terenie. Jej lśniący czystością i nienagannie wykrochmalony mundur a także głęboko zakorzeniony wojskowy dryl sprawiały, że z daleka można było w niej rozpoznać żołnierza imperialnego. Pozostali członkowie plutonu Bravo, zgodnie z modą panującą w oddziałach sił operacji specjalnych, kierowali się luźnymi zasadami dotyczącymi wyglądu. Akkerman nosił dłuższe włosy, niż wygoleni krótko i wysoko gwardziści z konwencjonalnych oddziałów 412. Przydzielonego mu munduru nie nosił już nawet w bazie, zamiast tego na jego strój składała się mieszanka ubrań znalezionych w malicjańskich magazynach. Od czasu do czasu zbierał opierdol od jakiegoś co bardziej krewkiego majora przyjeżdżającego na inspekcje, ale nigdy nie było z tym większych problemów. Z wyjątkiem kilku bójek w kantynie, gdzie zazdrośni o wygląd i nieświadomi przydziału Chrisa gwardziści wszczynali burdę z brudasem, który wyglądem kala dobre imię Imperatora. O takie zdarzenie nie było trudno - insygnia oddziału czy baretki ze stopniem wojskowym już dla Akkermana nie istniały – w Officio wszyscy byli równi (choć jako dowodzący Diesel był równiejszy) i byli na ty. Nawet z komisarzem. Ariadna Matchek pasowała do plutonu jak pięść do nosa. A takie spotkanie zazwyczaj kończy się boleśnie.

- Christopher Akkerman, pluton Bravo Officio Sabatorum, przydzielony z 412 cadiańskiego – dokonał niezbędnej prezentacji, gdy przyszła jego kolej.
 

Ostatnio edytowane przez Azrael1022 : 23-06-2014 o 06:58.
Azrael1022 jest offline