Jechaliście przez las w ciszy, Naomi pędziła z przodu jak burza. Wasze konie były już wyczerpane. Gdy byliście już na skraju, słońce chyliło się nisko nad horyzontem, zapadał zmrok. W oddali zobaczyliście nikłe światła małego miasteczka. Demonica zatrzymała się.
-Zatrzymamy się tam. Konie potrzebują bezpiecznej nocy, a wy strawy... - rzekła sucho znów podrywając konia do biegu.
Kiedy dojechaliście zbliżała się godzina 20. Wierzchowce zostały odprowadzone do stajni a wy weszliście do najbliższej karczmy. Naomi po długiej nieobecności pojawiła się w drzwiach gospody wraz z dwoma postaciami: wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna w czarnym płaszczu i czarnych skórzanych spodniach z dziurami na kolanach, drugą postacią była kobieta, ciemnoskóra drowka o jasnych włosach i zielonych oczach. Odziana była w czarny płaszcz, który zakrywał jej spodnie ubranie, na plecach miała długi miecz.
-Wasi nowi kompani – rzekła stanowczo przysuwając sobie krzesełko do stołu, przy którym siedzieliście. – Etoile i Darken – przedstawiła ich. Nakazała aby usiedli obok – Bądźcie dla nich mili... Słyszałam o nich i widziałam w akcji... Jak już się zapoznacie, to zapraszam do pokoi, sen wam się przyda... Jedliście już coś? – zapytała już łagodniej i zawołała kelnerkę.
__________________ Sore wa... Himitsu desu ^_~ |