Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-03-2007, 21:34   #12
g_o_l_d
 
g_o_l_d's Avatar
 
Reputacja: 1 g_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znany
Gdy tylko dźwięk skrzypiec ustał, pomieszczenie ponownie zalała fala, niesamowicie denerwującego „tik, tak” wywoływanego przez liczne mechanizmy. Sam hałas nie był zbyt głośny, ale jego regularność potrafiłaby wyprowadzić z równowagi, nawet najcierpliwszego niebianina. W czasie kiedy wy rozmawialiście, albo raczej próbowaliście zorientować się w dziwacznej sytuacji, precyzyjne mechanizmy, swoimi dźwiękami, odliczały kolejne sekundy jakie spędzaliście w tym zimnym miejscu.

Skoncentrowanie się na czymkolwiek było niesamowicie trudne. Przeklęte cykanie, odór rozkładającego się ciała i upiorne zimno, które zdawało się wywierać swój zgubny efekt, na wszystkich poza wielkim półczartem, wcale nie poprawiały waszego i tak tragicznego położenia. Nie wiedzieliście, ani jak długo leżeliście w tym przeklętym prze bogów miejscu, ani kiedy wróci wasz gospodarz.

Półczart musiał sobie znaleźć przedmiot, na którym mógłby się wyładować. Nieszczęśliwie, dla was wszystkich, jego celem stały się półki i stojące na nich flakony. Pierwsze jego uderzenie, które zadał niedługo po przebudzeniu, strąciło parę butelek. Nieprzyjemny odgłos pękającego szkła, brzmiał dziwne złowieszczo, w tym zimnym pomieszczeniu. Zawartość nietypowych naczyń wylała się na kamienną podłogę. Gęsta mgiełka otoczyła stopy półczarta, ale on się tym specjalnie nie przejął. W zasadzie nie miał nawet czym, gdyż zmiennobarwne opary zdawały się całkowicie nieszkodliwe.

Kolejnym potężnym uderzeniem Półczart rozbił następne flakony. Gęsty przezroczysty płyn pokrył posadzkę. Po chwili na jego powierzchni pojawiły się nabrzmiewające bąble. Z pomiędzy brzęku tłuczonych naczyń, dało się słyszeć ciche syczenie. Ciecz zaczęła wietrzeć, tworząc obłoki siwego, drażniącego nozdrza dymu. Parę chwil później było widać już tylko zarys sylwetki, zmiatającej jednym ruchem ręki rząd kolejnych naczyń. Huk roztrzaskanych flakonów przestał dźwięczeć wam w uszach, zastąpiony przez upiorne zawodzenia i ryki. Dym gwałtownie wzbił się ponad podłogę. Opary wypuszczone z flakonów zaczęły formować posępne sylwetki, zlewające się z oparami kwasu. Ponure twarze były naznaczone grymasem męki. Postacie spojrzały na was przerażonymi ślepiami, tkwiącymi w oczodołach niczym czarne wypalone punkty. Z ich nie wyraźnymi posturami mieszały się różnorakie monstra, o czarnej skórze pokrytej sterczącymi kolcami. Ich ogony wiły się po ciałach nieszczęśników, a czarne jak noc skrzydła okalały ich niczym pogrzebowe tuniki. Bestie kurczowo trzymały się posępnych postaci swoimi szpiczastymi pazurami. Na twarzach potworów tkwił szyderczy uśmiech i para jarzący się czerwienią ślepi.

Z zasłony mgły wyłoniła się ogromna paszcza pełna sterczących kłów, rozwarła się za plecami i pochłonęła sylwetkę półczarta. Reszta postaci, poczęła blednąc i mieszać się z oparami. Ich niewyraźne rysy stapiały się z siwą zasłoną dymu, by całkowicie odejść w niepamięć, pozostawiając zdezorientowanego półczarta. Przeraźliwe wycie ustało. Po krótkiej chwili ciszy, dźwięk pracujących mechanizmów rozbrzmiał w pełni swej harmonii. Mgła opadła pozostawiając po sobie liczne dziury w kamiennej posadzce.

Nibyliście do końca pewni, co przed chwilą rozegrało się przed waszymi oczyma. Może to tylko widziadła wywołane tajemniczymi oparami? A może coś gorszego... W chwili milczenie do waszych głów wdarła się ponura myśl. Może gdyby nie tajemnicze przebudzenie, podzieli byście ich los... los istot uwięzionych w szklanych lochach.
 
__________________
Nie wierzę w cuda, ja na nie liczę...

Dreamfall by Markus & g_o_l_d
g_o_l_d jest offline