Blacker spokojnie wychilił kolejny haust okowitej, serwowanej w tej karczmie. Słyszał Naomi i dwóch nowych, zanim weszli w pole jego widzenia. Beznamiętnie pił dalej, gdy demonica mówiła o nich. Osobiście zjadł wcześniej i już nie był głodny, ale postanowił zostać przy stole. Nie był wystarczająco zmęczony, żeby usnąć, a kolejna bezsenna noc nie była zbyt radosną perspektywą. Ogólnie, podróże w dzień i sen w nocy niezbyt mu służyły. Czasem wcześniej był aktywny w dzień, ale prawie nigdy aż tak długo. Cóż - był istotą nocy, a nie dnia. Jednak musiał dopasować się do reszty drużyny, więc się trzymał. Ta godzina snu, na jaką mógł się zdobyć w nocy na razie wystarczała. Machnął ponownie na karczmarza, gdyż kolejny dzbanek wódki był już pusty. - Radośniej przywitałbym wieść o zbliżającym się celu podróży, ale zbliżający się odpoczynek także jest dobrą wieścią
__________________ Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett |