Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-06-2014, 21:38   #2
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Morze… było piękne. Ale podróż nudna. W półmroku narastała frustracja, ale w jego przypadku zmieniała się w letarg. Skulony w swoim kącie półprzymkniętymi oczami obserwował sytuację. Nie mieszał się w sprzeczki, nie przechwalał ilością zabitych wrogów, nie opowiadał o bitwach, które stoczył… i nie wdawał się w bójki. Całą podróż wydawał się ospały i nieobecny… z wyjątkiem momentów, gdy czuł się zagrożony. Wtedy… wydawał się inny, szybszy i skupiony. Jak przyczajony drapieżnik.


Harep-Serap odetchnął pełną piersią i rozejrzał się po mieście. Półprzymknięte oczy powoli otwierały się szerzej. Z każdym krokiem leniwe ruchy jego ciała, stawały się energiczniejsze. Odżywał.
Podróż przez morze była dla niego snem… długim i męczącym. Ale jak każdy sen i ta podróż się zakończyła.
Miał już na sobie swój pancerz… Stary i zryty rysami, śladami dawnych bitew. Miał swój… miecz.


Ostrze które towarzyszyło mu w wielu bitwach. Broń którą zdobył kiedyś… gdzieś. Tyle bitew, tyle wojen jakie przeszedł, tyle potyczek. Z czasem wszystkie zaczęły się zlewać w jego wspomnieniach, w jedną wielką wojnę, której początek i koniec… a nawet cel, nie miał znaczenia. Ot jeden niekończący się ciąg rozlewu krwi.
Miecz zawirował w jego dłoni ostrze przecięło powietrze. Wszystko było z nim w porządku. Po tej małej inspekcji uzbrojenia ruszył w kierunku miasta.


Szczupły i dość niski, bardziej zwinny niż mocarny. Ale wojownik w każdym calu.Skupiony i czujny, rozglądający się po tym nieznanym mu miejscu i obcej kulturze.

A potem… ona zagadnęła. I nastąpiła wymiana.
Czerwona tabliczka… numer “24”. Harep-Serap co prawda nie miał nic przeciwko trzem dziewuchom z toporami, wszak… cóż…. w końcu różniły się od trzech mężczyzn z toporami tylko tym, że były zapewne ładniejsze. Ale… też nie zależało mu specjalnie na tym. A skoro ona chciała?
Harep-Serap obserwował ją jak odchodziła. Wodził za nią wzrokiem, przyglądając się temu z kim owa kobieta rozmawia, z kim się dogaduje. Z czego zrezygnował.
A co dostał? Tajemniczą tabliczkę i tajemniczą trójkę kompanów, kimkolwiek oni byli. Dla Harep-Serapa nie miało to znaczenia. Walczył i po stronie dzielnych obrońców niewinnych, jak i po stronie najeźdźców łupiących spokojne królestwa. Wojna nie zna dobra i zła. Takoż i on nie rozróżniał. Nie miało więc znaczenia, kim będą jego sojusznicy. On zrobi swoje.
Oparty o beczkę przez dłuższą chwilę obserwował ową kobietę z jego tabliczką, potem na moment przerzucił uwagę na mężczyznę o włosach… które przypominały mu dom. Tylko na chwilę. ostatecznie tęsknota za domem, była obcym mu uczuciem. Bardziej zwrócił jego uwagę brodaty hałaśliwy wojownik stojący dość blisko niego. Hałaśliwy i dość żywiołowy mimo swego wieku. Interesujący… bardziej niż człowiek przywodzący ulotne i mało znaczące wspomnienie miejsca, w którym się urodził.
Ruszył więc w końcu za nim do karczmy, by być może zagadać do niego. Być może… Wszak w karczmie mógł trafić na kogoś ciekawszego. A i po tej całej podróży należał mu się porządny posiłek.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline