Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-06-2014, 19:48   #13
KurtCH
 
KurtCH's Avatar
 
Reputacja: 1 KurtCH jest jak klejnot wśród skałKurtCH jest jak klejnot wśród skałKurtCH jest jak klejnot wśród skałKurtCH jest jak klejnot wśród skałKurtCH jest jak klejnot wśród skałKurtCH jest jak klejnot wśród skałKurtCH jest jak klejnot wśród skałKurtCH jest jak klejnot wśród skałKurtCH jest jak klejnot wśród skałKurtCH jest jak klejnot wśród skałKurtCH jest jak klejnot wśród skał
Kto wie czy całodzienna podróż konno po bretońskich traktach nie odcisnęła na psychice Degnira większego piętna niż nie tak dawna walka o życie w nawiedzonym domu. Dość powiedzieć, że od popołudnia khazad na wszelkie zagadywania towarzyszy odpowiadał półgębkiem, a schodząc wieczorem z siodła minę miał iście cierpiętniczą. Jednak widok karczmy w centrum Portsall sprawił, że na jego obliczu zagościł uśmiech.

***

W środku ruch był jak w jakim lepszym Averheimskim przybytku. Goście kręcili się tu i tam, a karczmarz ledwo sobie radził kiedy w jego progi zawitała jakaś markiza ze swoją świtą. Nie dziwota więc, że zbywany Denir zaczął się denerwować. W końcu cały dzień marzył o posadzeniu swojego tyłka na prostej ławie, łyknięciu czegoś mocniejszego i zjedzeniu porządnej wieczerzy – dokładnie w tej kolejności. Kiedy nareszcie mogli spocząć rozsiadł się wygodnie zrzucając swój pełny plecak pod ławę, a podróżny płaszcz przewiesił przez oparcie. Był bardzo zadowolony z zakupów które udało mu się poczynić. Teraz był w stu procentach gotów do kosztowania miejscowych napitków i pałaszowania specjałów kuchni. Tym bardziej, że elfi magun przypomniał herr Torstenowi o pewnym alkoholowym zobowiązaniu…

Po kilku głębszych okazało się, że choć w towarzystwie zrobiło się gwarno i wesoło to ich przewodnik Groubert dalej pozostaje milczącym gburem. Tym lepiej, że szybko udał się spać. Medyka nie interesowało siłowanie na rękę, kształty Izoldy ani nic innego co działo się w karczmie, a nie przeszkadzało jego odpoczynkowi. Skoro zostali sami w swoim towarzystwie gestem nakazał wszystkim pochylić się bardziej nad stołem. Pomimo, iż wyglądał na zdrowo podpitego po cichu całkiem składnie powiedział:

- Teroz siedzimy se we piyknym szynku i dychomy łod podróży. Ale we końcu dojadamy do tego Musylionu czy jako to nazywają i trza bydzie znaleźć łotra abo liczyć się ze tym, że miejscowi władni dobierą się nom do dupy. Nie za wiela wiymy o tym piekielniku to se trza uczciwie pedzieć. I tu wychodza z zapytaniem do wos Torstenie i Berwiku boście życia we półświatku mogli skosztować – mocie jaki pomysł jak go znoleźć? Czy yno pytalibyście tu i tam obdartusów ze ulicy?

Po odbytej dyskusji przerywanej kolejnymi kęsami strawy, kolejkami alkoholu oraz raptownymi wymianami coraz bardziej abstrakcyjnych pomysłów Degnir chwiejnym krokiem udał się na spoczynek. Tyle miał przytomności, że zabrał ze sobą swoje klamoty. Mimo to zapadając w pijacki sen ciągle miał przeświadczenie, że o czymś ważnym zapomniał… Dopiero rano kiedy do bólu głowy doszedł też ten z otartych pachwin i odparzonego tyłka przypomniał sobie, że wieczorem w trakcie pijatyki w przypływie świadomości specjalnie na wierzchu plecaka zostawił sobie słoiczek z maścią na takie dolegliwości. Miał przed spaniem owo cudo sobie zaaplikować…
 
KurtCH jest offline