Urhar spojrzał na pyskacza z mieszaniną rozbawienia i ironii.
- Najwyraźniej masz nieodpowiednie informacje na temat Pana Pieśni. - Dotknął z szacunkiem harfy. - Milil kocha poszukiwaczy przygód i artystów, ale nie przepada ani za głupcami, ani za tymi, co okradają swoich kompanów. Nie lubi też zdrajców, którzy atakują towarzyszy, miast stanąć u ich boku.
- Ale jeśli uważasz, że postępowanie Tiary było słuszne, to wstaw się za nią - dodał. - Idź i jej pomóż.
To będzie wyraźnie świadczyć o tym, jaki z ciebie ptaszek i jaki masz charakter, dorzucił w myślach.
- A ten pergamin... - nawiązał do kolejnej wypowiedzi. - Dzięki temu możesz być pewien, że nikt nie wykradnie tego zaklęcia i nie ucieknie, zabierając przy okazji wszystkie skarby - stwierdził - jakie do tej pory zebrała drużyna.
I nie pchnie mnie, na przykład, nożem w środku nocy, przy okazji, pomyślał. Ale nie wyglądasz na takiego, którego by taki przypadek zmartwił.
- Jak widzisz, nie do wszystkich członków drużyny można mieć zaufanie - dodał uprzejmym tonem.
Usiadł obok Runy i rozpakował porcję jedzenia.
- Poczęstujesz się kawałkiem kiełbasy? - spytał.
Kotka zamruczała, a Urhar miał wrażenie, ze w małym brzuszku zaburczało dość głośno. Całkiem jakby kotka w tej chwili przypomniała sobie, że dawno nie jadła. Otworzyła pyszczek, stając na tylnych łapkach i czekając na obiecane łakocie.
Urhar uśmiechnął się.
- Smacznego - powiedział, podsuwając kotce kawałek kiełbasy. - Nie za sucha? - spytał.
Najwyraźniej nie była za sucha, bowiem Runa zaczęła Wcinać, wydając kocie pomruki, które wydały się zbierać w radosny odgłos nom nom nom nom...
- Jaszcze trochę? - spytał Urhar, podsuwając kotce kolejny kawałek.
Ta rzuciła się na niego łapczywie, a gdy tylko skończyła, polizała szorstkim językiem palce kapłana, po czym zaczęła oblizywać swoją łapkę.
Urhar pogłaskał łepek kotki, po czym spytał:
- Starczy? A może kawałek chleba lub sera?
Gdy padło słowo "ser" Runa spojrzała na kapłana łakomie, po czym ponownie zrobiła gest, jakby prosiła o kawałek.
- Proszę bardzo, częstuj się - powiedział Urhar, podając kotce dość spory kawałek żółtego sera, który Runa zaczęła jeść głośno mrucząc.
- Pijesz może wino? - spytał na pół żartem, gdy Runa rozprawiła się z przysmakiem.
Kapłan miał wrażenie, że kot trącił łapką jego miseczkę jakby wskazując, gdzie najlepiej wlać mu odrobinę trunku.
- Tyle by ci zaszkodziło - powiedział, co Runa skwitowała dość pogardliwym spojrzeniem. Ale gdy Urhar podsunął jej łyżkę pełną wina - nie odmówiła.
- Twoje zdrowie - powiedział Urhar. - jeszcze jedną? - spytał, gdy z łyżki zniknęła ostatnia kropla.
Kotka przez moment wpatrywała się w Urhara, jakby zastanawiając się, a potem machnęła łapką, by kapłan dolał jeszcze odrobinę.
Bystrymi oczkami wpatrywała się w łyżkę, po czym machnęła łapką, że tyle wystarczy. Wychłeptała te pół łyżki, i mrucząc zwinęła się w kłębek tuż przy Urharze.
Z tak miłą towarzyszką u boku można było teraz spokojnie odpocząć po trudach dnia. |