Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-06-2014, 03:15   #30
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Marek “Mark” Czyżewski - uśmiechnięty, krótkościęty brunet



Ruszył z Nat do kuchni. Objął ją prowadząc jedną ręką a w drugiej tzymając tę torbę z płynnym kieliszkiem chleba. Podobało mu się jak przylgnęła do niego. Podszedł do lodówki i otworzył ją. Gdy uklęknął i włożył pierwszą butelkę zgasło światło. W całym domu.

- Ojj... Te stare domy... I burze... - mruknął cicho. Chwilę go korciło by poszpanić i powkładać sprzęt do środka po ciemku ale wówczas po ciemku natknął się dłonią na jej nogę. Przytrzymał chwilę dłoń na jej ciepłej, gładkiej skórze nim rzekł.

- Nat... Możesz wziąc telefon i poświecić? Bo ciemno i nic nie widać... - na dowód przesuną dłonią trochę wyżej. Miała całkiem niezłe nogi... I równie przyjemne w dotyku...

Zapaliłe w końcu telefon akurat jak bładził dłonią w okolicach kolana i przesuwał ją wyżej. Światło mimo, że rozproszone i słabe z ekranu telefonu na moment oślepiło go po tak krótkiej nawet chwili w ciemnosciach. Odruchowo zmrużył oczy i zasłonił je ręką.

- Dzięki... Weź poświeć tu niżej jak możesz... - rzekł cicho. Wznowił przekładanie alku do lodówki. Wciąż siedząc na podłodze zatrzymał sie dopiero przy ostatniej butelce. - Żubrówka - przeczytał po polsku. Wyspiarze akurat ten wyraz mogli wymówić mniej - więcej poprawnie a przynajmniej go kojarzyli no ale skoro miał tu kogoś kto to doceni...

- Nat... Chodź... - złapał ją delikatnie za dłoń i pociągnął. Opadła lekko ku niemu i teraz oboje siedzieli na podłodze w bladym świetle jej telefonu. Odkręcił korek i wciągnął zapach głeboko w nozdrza. Tutaj rzadko go było stać by sobie kupić butelkę wódki ot tak jak na cywilizowanego człowieka przystało. Poza tym z kim niby miałby ją pić? A jak większości ludzi z jego pokolenia wódka, alkohol i imprezy z nimi związane wiązały mu się na ogół z pozytywnymi wspomnieniami. Więc i siła rzeczy tak się czuł i teraz.

Przechylił teraz butelczynę i wziął łyka. - Yes! To jest to! - rzachnął się gdy alk przeszedł mu słodziutko przez gardło. - Spróbuj... - usmiechnął się podając jej otwartą butelkę. Widząc jej wahanie dodał znów się usmiechająć - No spróbuj... Nie ważne ile ważne by się przemóc... By być w kręgu, by być jedną z nas... Taka tradycja jest u nas w bandzie. Pojedziesz ze mną to ci pokażę... - rzekł zachęcająco. W końcu dała się namówić i łyknęła. W dość zabawny dla niego sposób się potem wykrzywiła tą swoją dziewczęcą twarzyczkę. - Zuch dziewczyna! Nie siara cię gdzieś zabarać... - roześmiał się. Odgarnął jej też włosy z czoła bo w jednym ręku trzymała butelkę a drugą zasłaniała usta. Korzystając z okazji zawinął jej ten kosmyk za ucho, i przejechał palcem po samym rombku ucha. Tu już światło nie siegałow więc do dyspozycji miał tylko dotyk. Bawił się chwilę delikatnie podrażniając jej ucho aż w końcu powoli zjechał dłonią niżej. Był właśnie w połowie szyi gdy wróciło światło. - Kurwa... - mruknął cicho niezadowolony.

Zawahał się gdy butelka wróciła do jego dłoni ale nie schował jej z resztą kolezanek w lodówce. Chwilę się oboje kręcili po kuchni bo oczywiście Wyspiarze mieli tradycje picia alkocholi ale nie wódki. Więc w przeciętnym irlandzkim domu kieliszki do wódki były towarem deficytowym. - Nie no weź... Jakby w Polsce ktoś kieliszków nie miał w domu... - sam pomysł w ogóle z natury wydawał mu się niedorzeczny. Polska rodzina bez wódki w tle... Akurat... No a przynajmniej nie w jego otoczeniu...

W końću sobie jednak poradzili. Zgarnęli szklanki do szkockiej jakieś wino i łiskacza. W ruch poszły driniacze z coli albo czyse wino. Mark nie mógł się przemóc by niszczyć klasyczny polski smak sławnej na cały świat wódki w jakimś nedznym driniaczu. Schował więc butelkę do lodówki w oczekiwaniu na następną okazję.

Skończyli też przy kominku w living roomie. Mark wchodząc zgasił światło i okazało się, że jak się nazawla koców i narzut na podłogę to przy kominku się całkiem jasno i ciepło robi. Żywy ogień zaś dawał niepowtarzalną atmosferę spokoju i bezpieczeństwa. Alk również zrobił swoje i już wkrótce zrobiło się całkiem przyjemnie i gorąco. Nie mógł wytrzymać i w końcu pozbył się bluzy i został tylko w podkoszulku.

Sam podkoszulek był w jego dominujących barwach czyli czerni. Wyglądał na jakiś zdobyczny czy kupny z jakiegoś koncertu albo zlotu i z wybitą datą z zeszłego lata. Sprawiła mu przyjemnosć gdy go o to spytała. Znów potoczyła się opowieść jak był na jakimś konwencie gier. Sam grał w mnóstwo róznych planszówek, karcianek i bitewniaków ale najbardziej utkwiła mu w pamięci jedna gdzie właśnie znowu grał swoimi Rogasiami. Dobrą chwilę nawijał o Khorgorze Rzeźniku o tym jak go wybrał i czemu jest taki zajebisty, i jaka ma niepowtarzalną armię i w ogóle jak dał popalić przeciwnikowi który grał lesniakami. No i jak zarobił krzywe spojrzenia od organizatorów bo przecież nowa armia to nowy produkt więc najlepiej by wygrywała a przynajmniej nie przegrywała a tu wpada Mark z jakimiś cieniasami którymi nikt nie gra i łoi nowowmodną elitę... No ale w końcu to tylko gra i wyglądało, że miał bardzo miłe wspomnienia z tej imprezy.

- Za zwycięstwo! - wzniósł toast stukając się z nią pekatą, kwadratowatą szklanicą z ciemnym płynem. - A ty Nat? Jakie gry lubisz? Znasz jakieś co moglibyśmy teraz zagrać? - spytał na nią patrząc na jej twarz w połowie oświetloną ciepła aurą przez płomienie w połowie pogrążoną w mroku. - Wiesz co Nat... Wyglądasz teraz cholernie erpegowo... - mruknął jakby w zamyśleniu lekko przymrużając oczy i poruszając nozdrzami. Tak siedząc na podłodze przy kominku wcale nie trudno było sobie wyobrazić, że są jakimś postaciami z z jakiejś gry. Zwłaszcza w takim starym domu. Pasowało jak ulał.
 
Pipboy79 jest offline