Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-06-2014, 13:20   #22
Saverock
 
Saverock's Avatar
 
Reputacja: 1 Saverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemu
Spóźniony kapłan przyniósł dosyć interesującą wiadomość. Wizja. Sav nie był do końca przekonany, jednak istniała szansa, że mogło dojść do sytuacji, o której mówił kapłan. Będzie trzeba o tym pamiętać i spróbować zapobiec, jeśli będzie to możliwe.

Grupa zwiadowcza wskoczyła na konie i swobodnym kłusem skierowała się do małej przecinki w otaczającym drogę zagajniku, gdy pierwszy z koni zniknął już z oczy karawany Sav odwrócił się w siodle.
- Nie mam wam wiele do powiedzenia. Mianowano mnie dowódcą, więc za was odpowiadam. Nie próbujcie zgrywać bohaterów - zwrócił się do dwóch towarzyszy, którzy towarzyszyli mu w trakcie zwiadu. - Jest nas trzech i tylu ma wrócić. Jeśli coś zauważycie, to natychmiast mi o tym mówcie.

- Brzmi rozsądnie - powiedział z lekkim uśmiechem Ramirez. Może i nie było to karne “Ser, tak Ser” którym odpowiedział by dowódcy Okna ale “dowódca” nie zaskarbił sobie jeszcze w jego oczach dość szacunku by zwracać się do niego w ten sposób. Kto wie, może w trakcie tego patrolu Was zmieni o nim zdanie.
- Jak tak patrzę to nie są daleko 15-20 min i jesteśmy z powrotem. - wspomniał jeszcze po raz wtóry sprawdzając pozycję ptaków na niebie.

Elf pokiwał głową. - o byciu bohaterem nic nie pisali w kontrakcie - rzekł spokojnie. - Sporo tych ptaków ciekawe, nad czym tak krążą. - rzucił niezobowiązująco.

- Grunt, że nie nad naszymi trupami - odparł Nevard na słowa elfa. - Oby zostały jak najdalej. Pewnie będziemy mieli wystarczająco problemów, więc kolejny wydaje mi się zbędny - dodał po chwili.

- Jak dobrze pamiętam to ta ekspedycja którą próbujemy znaleźć znikneła niby gdzieś w okolicy. Nie chciał bym być pesymistą ale to mogą być “nasze trupy” tylko nie te o których myślałeś.

- I niech tak zostanie. Kości nic nie mówiły, bym skończył jako karma dla ptaków. - Elf poklepał sakiewkę, w której najwidoczniej trzymał kości do wróżenia. - Jednak... jeśli chodzi o was, nie jestem tego taki pewien - Elf wyszczerzył równiutkie białe zęby.

- Aaaaaaaaa, pierdol się - odpowiedział Wos również z rozbawieniem na twarzy.
- Inna sprawa, jesteś pewien? Bo co jak co, ale jak od kogoś ma walić rybą to od ciebie - zripostował Agarwaethora najemnik szturchając go lekko pięścią w ramie.

- Wbrew pozorom, znalezienie ich trupów, mogło być dobrą wiadomością - dowódca odezwał się po chwili, mając w pamięci, co usłyszał od Wojownika. Przynajmniej miałby wtedy pewność, że nie udało im się przeżyć i Wojownik miał tylko przywidzenia.

- A pewno jeden dzień spaceru i po robocie - odpowiedział Wos.

Elf zaśmiał się tubalnie. - Ale te ptaszki to nie mewy. Coś poplątałeś. - Po czym elfi wojownik spojrzał na dowódcę. - A no tak. - spoważniał nieco. - Opowiedz nam trochę o tym. Ale nie te bzdury co żeś nimi poczęstował naszego hojnego pracodawcę. - rzucił elf dość bezpośrednio.

Sav spojrzał najpierw na Ramieraza, a potem na elfa. Jego twarz nie zdradzała w tej chwili żadnych uczuć. Doskonale wiedział, że członkowie wyprawy będą zainteresowani tym, co wiedział. Organizatorów oszukał, nie był jednak pewien, czy uda mu się to zrobić z pozostałymi.
- Pojawił się czarny cyklon. Po wszystkich pozostał tylko powóz i żadnych ciał - odparł po chwili zastanowienia. Nie mógł mówić wiele. Do tego musiał ciągle mówić to samo. Jakakolwiek pomyłka mogłaby go zgubić. I tak już ryzykował przyznając się do tego, ze był jednym z pasażerów. - Jakie miałbym powody, aby kłamać?

W tą dysputę Ramiraz nie miał się w planie włączyć ale nawet i najmniej wprawny obserwator zauważył by ,że zdecydowanie tematem się interesował. Usiadł wyprostowany w siodle i jedno ucho skierował w stronę Sava.

- Właśnie. - skwitował sucho Agarwaethor. - Dlaczego nie miał, byś powiedzieć nam wszystkiego?- Elf spoglądał przez moment na dowódcę swymi fioletowymi zimnymi oczyma. - Nie dbam o to, czy masz powód ukrywać coś przed kupcem i jego pachołkami. Nic też nie wypłynie dalej, jesteśmy najemnikami, mamy swój honor. - tu elf spojrzał na Ramiraz 'a. - Kości zdradziły mi, że coś złego czeka na naszej drodze. Chcę wiedzieć co.

To było do przewidzenia. Skoro już rozpoczęto ten temat, tak łatwo się go nie zakończy. Nevard nie miał wyboru. Musiał mówić dalej, inaczej byłoby pewne, że coś ukrywał.
- Coś złego? Pomroka, ptaszyska, czy inne mutanty? To chyba wystarczająco, nie sądzisz? - zbyt mało wiedział o swoich towarzyszach, by móc mówić całkowitą prawdę. - A no tak, ostatnio mieliśmy “szczęście” natknąć się na anomalię, więc liczę na powtórkę.

Agarwaethor roześmiał się na te słowa. - To nie to. Kości mówią o czymś innym- elf spoważniał. - Prowadził was najsłynniejszy z przewodników. Kości mówią o tym, czego nawet on się lękał, o tym, czemu nawet on nie podołał. - elf był poważny. - Dobrze. Nie chcesz nie mów. Nie teraz. Poczekam. Ale nim to się zacznie, pamiętaj, że będziesz potrzebował kogoś, kto będzie pilnował twe plecy. Nam możesz zaufać, jeśli wystarczy ci na to odwagi.

- Gdybym tak łatwo obdarzał innych zaufaniem, byłbym już martwy. Nie zmienia to jednak faktu, że w tej chwili nie kłamię. Anomalia, cyklon i najsłynniejszy przewodnik oddzielajacy się od grupy. Nie liczę, że będziecie mi wierzyć. Wymagam tylko tego, że nie będziecie robić głupstw i będziecie słuchać rozkazów. Wtedy macie największe szanse na przeżycie - Sav miał cichą nadzieję, że uda mu się w ten sposób zakończyć dyskusję. Wolał poświęcać uwagę temu, co mogło się stać, a nie bezcelowej próbie przekonania go do mówienia całej prawdy.

- Niech i tak będzie - elf dał chwilowo za wygraną. - pamiętaj tylko, że brak zaufania może być tak samo zgubny, jak obdarzanie nim niewłaściwej osoby. Ale dobrze, dajmy temu spokój. - Elf wyciągnął bukłak i napił się. Potem wyciągnął go do dowódcy. Ten oczywiście nie mógł wiedzieć, że dla elfów dzielenie się wodą znaczyło coś więcej. A może mógł?

Sav przyjął bukłak od elfa i wypił trochę wody, po czym oddał go towarzyszowi.
- Koniec tych pogaduszek. Mamy coś do zrobienia i skupmy się na tym.
 
__________________
Cóż może zmienić naturę człowieka?
Saverock jest offline