Żołnierzem Ernst już był i nie miał najmniejszego zamiaru wstępować do jakiejś grupki mieniącej się stróżami, w których umiejętności nijak nie wierzył.
Poza tym miał wrażenie, że Rurik dzierży w tej dziurze władzę bezwzględną i nie patrzy na nikogo, a to się Ernstowi niezbyt podobało. Poważał prawo i porządek, ale do Rurika jakoś zaufania nie miał. W związku z tym ani propozycji wstąpienia do straży nie chciał ani składać, ani też przyjmować, a nawet zbyt długo w tym mieście pozostawać
Wizja jedzenia, możliwość nabycia ekwipunku - to brzmiało obiecująco, chociaż Ernst miał wrażenie, że to, co ma do zaoferowania Czarna Wiśnia czy Woldred, nie będzie na ich kieszeń.
Ale sprawdzić można było. A nuż spotka ich miłe rozczarowanie.
- Kim był ten szaleniec, który życie stracił w egzekucji? - spytał, zadając pytanie nie związane z zadawanymi przez kompanów.
To, nie da się ukryć, też było ważne.
A nuż wpakowali się w kolejne kłopoty. |