Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-06-2014, 22:14   #23
Buka
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
Dawid chwilę przypatrywał się dziewczynie, która poszła z Rudym na zaplecze. Wbrew pierwszemu skojarzeniu nie była dziwką, chyba, że barmana miał naprawdę dziwne preferencje obejmujące smar i klucz francuski. Prędzej była złotą rączką, jak to teraz się mówiło monterką.

....


Yelena spojrzała krytycznym wzrokiem na generator, a następnie na barmana.

- Ale wiesz, że będę musiała generator na jakieś pół godziny odpalić, żeby go wyregulować? - Upewniła się Monterka.
- Odpalaj jak musisz. Ale, żeby nie chodził cały dzień, paliwo kosztuje...
- Się wie
- Dodała, i po chwili została sama.

Rozłożyła więc cały swój bajzel, podwinęła rękawy, po czym zabrała się do roboty, mając nadzieję szybko uporać się z problemem…


Nagle, w barze… zapaliło się światło. Zamigotały żarówki i pyk, zrobiło się jasno, zupełnie jak w cholernym Las Vegas, czy coś. Nie trwało to jednak długo, po kwadransie żarówki zgasły, potem po kilku minutach zapaliły się znowu, a po kilku następnych znowu za oświetlenie robiły tylko świecie i lampy naftowe… Zajęło jej to prawie godzinę, poradziła sobie jednak bez problemów.

....

Z zaplecza wyszła “niezła foczka” nieco umorusana jakimiś smarami, z podwiniętymi rękawami swetra i płaskim kluczem w dłoni. Co ciekawe, miała na sobie kuloodporną kamizelkę. Chwilę pogadała z barmanem, informując go o swym sukcesie, potem znowu zniknęła na zapleczu.

- Hej, masz coś przeciw współlokatorce na dzień albo dwa? Dogadałam się z Jackiem… No ale jak nie bardzo Ci to pasuje, to przenocuję sobie w innym pokoju - Spytała kelnerkę.

Marla nie wyglądała na specjalnie zadowoloną, że ktoś jej ma obcy łazić po pokoju, rzeczach i w ogóle. Ale widocznie Yelena sprawiła jednak bardziej miłe a nie miłe wrażenie, więc się zgodziła. Zaprowadziła "Myszę" na zaplecze i otwarła drzwi. Powiedziała, że klucza nie może dać bo ma tylko jeden. Więc jakby co zostawić otwarte, tu obcy raczej nie powinni łazić(!).

W środku był zaś standard czyli piętrowe łózko (Marla spała na dole) i szafa na bety. Pokoik raczej mały. Pewnie przerobiony przedwojenny magazynek czy co bo nawet okna nie ma. Jest ciemno, bo się póki co świeci za pomocą lamp i świec, no i okna nie ma. Kelnerka zostawiła Yelenę na chwilę by się rozpakowała, i po chwili wróciła z pościelą, kocem i tym podobnymi. Poprosiła Monterkę, byś sobie sama ubrała pościel, bo ona musi wracać na salę. Na koniec zapytała czy jeszcze chcesz co czy jak.

- Przed spaniem bym się nieco umyła… - Powiedziała Yelena, po czym dodała:
- Klucz mi zostaw, rozpakuję graty i za 5min. go dostaniesz, wolałabym jednak, żeby pokój był zamknięty, zgoda?

Zgodziła się, i dała klucz, mówiąc, by po wyjściu na salę oddać Jackowi, lub położyć przy barze. Z myciem na razie jest miska z wodą. Mogą naszykować balię, ale góra dwie na wieczór, bo trzeba zawczasu wody nagrzać. Za balię jest ekstra 5 naboi/10 fajek i trzeba powiedzieć już teraz, by i wodę nagrzać i miejsce zamówić.

- Z balią się obejdzie, kąpałam się wczoraj, czy tam przedwczoraj - Uśmiechnęła się rozbrajająco Yelena.

Marla również się uśmiechnęła, po czym patrząc na kevlar Yeleny trochę się zaciekawiła, i spytała czy jest żołnierzem czy kimś takim.

- Nie, nie, jakim tam żołnierzem… to do ochrony, wiadomo nie? - Mrugnęła do niej - Noo z Detroid jestem, a Ty?

Kelnerka znów się uśmiechnęła na uwagę o ochronie. Machnęła niedbale ręką mówiąc, że z miejsca, które niekoniecznie chciałaby pamiętać ani wspominać. Po tym zostawia klucz i wyszła z pokoju. Yelena więc umyła ręce, rozłożyła swoje graty i pościeliła sobie łóżko.


~


Po niecałym kwadransie pojawiła się ponownie, tym razem już umyta. Usiadła przy jednym ze stolików i sączyła zamówione piwo…


Mężczyzna wstał, i podszedł do kobiety. Uśmiechnął się dając znać, że nie ma złych zamiarów.
- Sorki, mógłbym zająć Ci chwilkę?

- Nooo… słucham?
- Odpowiedziała, z przelotnym uśmiechem, myśląc już chyba o tym, co to też takiemu mogło po głowie chodzić… pewnie to co zawsze…

Mężczyzna dosiadł się do jej stolika z własnym piwem w dłoni, i zaczął bez zbędnego pitolenia:
- Dawid Jackson, znajomi jednak mówią mi Fury. Szukasz roboty?
Potrzebuję montera, cel może wymagać demontażu czy też ominięcia specjalistycznego zabezpieczenia. Łup dzielimy po równo, na czwórkę, max piątkę. Z tego co mówiło moje źródło, a zawsze się sprawdzało, gambli powinno być wiele za tą akcje.

- Yelena
- Monterka przedstawiła się wyjątkowo krótko - W sumie to zależy, co to za robota, co za akcja, bo ja nieco mam na głowie, latam wszędzie i szukam kogoś, jak na razie bez większych sukcesów…

- Zawsze można pomóc sobie nawzajem. Sprawa wygląda tak, mam namiar na miejscówkę ze sporym zapasem przedwojennego sprzętu. Sam jednak całego nie wyciągnę, część może jeszcze zostać na parę kursów.

Na buźce Yeleny wyrósł lisi uśmieszek…

- Wiesz, ja również o tym słyszałam - Dosyć mocno ściszyła głos, i pochyliła się nawet w stronę Dawida - Być może podziemny bunkier, czy baza na wyspie… wiem to od mojej siostry, której właśnie szukam. Drzazgi przypadkiem nie znasz? Jakiś wredny miejscowy frajer, co to moja siostra się z nim spiknęła… łażę więc po Cheb i szukam tej cholernej parki, ale gdzieś ich wcięło.

Fury uśmiechnął się ujmująco. Wyglądało, że całkiem szczerze.

- Czyli szukasz siostry, która zadaje się z miejscowym degeneratem. Twoja siostra ma informacje o… instytucji. Tylko, że ja już je mam więc jeżeli liczyłaś, że Ci pomogę w nadziei na info od niej to niestety. Możemy jednak zrobić inaczej. Ja Ci pomogę znaleźć Drzazgę i Twoją siostrę, posłużę wsparciem w razie… nieprzewidzianej sytuacji, a Ty pomożesz mi zszabrować bunkier. Gamble oczywiście do podziału. Pasuje?

- Hmmm…
- Zamyśliła się monterka - A nie masz tam jakiegoś planu czasowego ze swoimi kumplami, bo cholera wie, ile byśmy mojej siostry tu szukali… a oczywiście ona może już być tam, gdzie się wybierasz. No i przy okazji… sporo ryzykuję, pchając się do nieznanej grupki, nie chcę skończyć bez spodni i z kulką w głowie w jakiejś zaspie - Upiła nieco z kufla, spoglądając rozmówcy prosto w oczy.

Kontakt wzrokowy ewidentnie nie peszył Jacksona. Na jego twarzy gościł uśmieszek, który mógł znaczyć wszystko i nic.

- Paranoja moją najlepszą przyjaciółką, zgadza się? Cóż… Jak mawiają u nas w Vegas, kto nie ryzykuje ten nie wygrywa. Ja również ryzykuje, przecież gdy dorwiemy gamble mogę dostać od Ciebie kulkę w plecy albo kosą pod żebra. Ale, żebyś miała jasność. Po pierwsze - zaczął odginać palce swojej protezy. - jestem zmuszony montować ekipę na miejscu więc jestem w takiej samej dupie jak Ty. Pozostała dwójka wygląda podejrzanie ale widziałaś kiedyś przyjaźnie wyglądających najemników? Po drugie ruszam dopiero jutro z rana a namierzyć dla mnie jakiegoś miejscowego dupka to chwila moment. A jak wyruszył to namierzyć jego kumpli i grzecznie wypytać gdzie i kiedy się udał. Po trzecie nie martw się tyle, dostosuj do chwili. Zakręć kołem, obstaw pole a podczas gry spraw byś to Ty wygrała, nie kasyno.

Yelenie nie bardzo uśmiechało się dalsze drałowanie nocą po mieścinie, nachodziła się dziś już wystarczająco… nikt jednak nie gadał, że będzie lekko. Ech ta Mishka, coraz bardziej i bardziej jej się za to wszystko zbiera…

- Nie jestem z Vegas - Odparła, po czym z rozbrajającym uśmiechem dodała:
- Ale za to z Detroid… no niech będzie, pomożemy sobie na wzajem, umowa - Wyciągnęła do niego dłoń.

Dawid uścisnął prawicę monterki. Upił piwa.
- Widzę, że się dogadamy. Dobra Yelena, opowiedz mi o tym Drzazdze, miejscowym draniu i swojej siostrzyczce. Muszę wiedzieć o kogo pytać. I komu ewentualnie dać w mordę.

....

Fury słuchał uważnie, ciągle cwaniacko uśmiechnięty. Pił piwo dużymi, szybkimi łykami. Gdy monterka skończyła odstawił pusty kufel i wyciągnął z kieszeni papierośnice.

- Zapalisz? Już wiem gdzie szukać informacji. Znajomy z Salt Lake City zawsze mówił, że gdy są kłopoty należy się pomodlić. Tak też zrobimy. A po objawieniu pójdziemy do Drzazgi.

- Chętnie
- Yelena wzięła papierosa, i puściła dymka… dopiła również piwo.


- Powiesz mi po drodze plany waszej...naszej wycieczki do owego tajemniczego celu, czy dowiem się wszystkiego dopiero “w swoim czasie”?

- To byłoby takie tajemnicze… W sam raz na kogoś z Vegas, prawda? A nie mogę rozczarować damy.
- Fury uśmiechnął się. - Na razie skupmy się na modlitwie.

Dawid z szlugiem w ręce, drugą zarzucił plecak na ramię i złapał karabin.
- Zostawię tylko swoje rzeczy w pokoju. Jak chcesz to chodź.


~


Dawid o dziwo w pokoju zostawił nie tylko plecak a i karabin z amunicją. Jedyną bronią jaką miał przy sobie był prosty nóż. Pewnie częściej wykorzystywany jako narzędzie niż broń. Przed kościółkiem zdusił drugiego papierosa, gdy go odpalał nie omieszkał poczęstować i kobiety. Chwilę przypatrywał się budynkowi.

- A teraz Yeleno czas na mały wykład mający na celu podbudowanie mojego ego, popisaniu się znajomością ludzkich dusz oraz nie małą elokwencją i zdolnościami dedukcji. W dziurach jak ta informacji nie zasięga się u szeryfa bo to zwykle spasiony koleś z ego jak stąd do Teksasu. Udaje, że wie wszystko ale zna tylko pierwszą warstwę ludzkich brudów. Jeszcze bardziej na poinformowanego zgrywa się barman. Jednak tylko debil mówi mu coś poważnego. W końcu każdy spróbuje przekupić go pierwszego. Z tego co mówiłaś już z nim rozmawiałaś a Drzazga debilem się nie okazał. W takich dziurach rząd dusz dzierży kapłan. Szaman czy inne guru. To mu ludzie się zwierzają, zwykle też jeżeli utrzymuje swoją pozycje, a ten tutaj ma nie małą zna się na ludziach. Drzazga dobrym katolikiem, czy w co tutaj wierzą nie jest. Ale dobrzy katolicy obserwują a pasterz aby dbać o swoje owieczki musi znać takich szemranych typków. I trzymać ręce na pulsie. Tudzież ciężką pałkę wymierzoną w skroń tamtego. Dlatego jako dobrzy katolicy, szukając zagubionej duszy zwrócimy się do niego o pomoc. A on nas pobłogosławi i powie gdzie tamta gnida siedzi.

Yelena słuchała Dawida z zaciekawieniem… kto wie, może się czegoś przy nim nauczy? Metody miał dosyć nietypowe, jednak wydawały się logiczne, i to nawet bardzo. Monterka łudziła zaś się nieco więcej, że jest bliska odnalezienia Mishki…

- Nie żebym ściemniała, ale chyba się znasz na tym co robisz - Powiedziała z lekkim uśmiechem, poprawiając kaburę z Glockiem na prawym udzie. W przeciwieństwie do kolegi, wolała nie wychodzić bez gnata. Kamizelka pod kurtką również dawała jej uczucie bezpieczeństwa... Poprawiła nagle nieco kurtkę i włosy, zupełnie jakby oporządzała się przed wejściem do kościoła… co nie było dziwne, wszak jej poprzednie pokolenia były mocno wierzącymi katolikami.

Dawid przypatrywał się kobiecie z uśmiechem.
- Dzięki. To jak moje ego zostało nakarmione to czas brać się za robotę. Schowaj tylko klamkę pod kurtką. W końcu nie godzi się wchodzić do kościoła z bronią a my jesteśmy bardzo pokornymi wiernymi.

Yelena westchnęła, po czym ściągnęła szalik spod kurtki, i… zawiesiła na kaburze pistoletu, przysłaniając jako tako całość.
- Lepiej?

- Kobieta zawsze musi zrobić po swojemu, prawda? A jak spadnie? Rozwiąże się? Zawieje wiatr przez nieszczelne okna i ujawni zarys broni wyjdziemy na kłamców. Księża to spostrzegawcze bestie. Trzeba minimalizować ryzyko wpadki. Gdyby wszyscy to robili nie byłoby tylu debili na tym świecie. Nie bój się, nie wypali. To glock, bez obrazy ale broń dla idiotów, która sama z siebie nie wypali gdy się nosi ją nawet za paskiem. No i w razie czego łatwiej stamtąd wyciągnąć niż z obwiązanej kabury.

- Oj kurde marudo…
- Burknęła do niego, ale minimalnie się uśmiechnęła. Wyciągnęła więc pistolet z kabury, i schowała go po prostu do kieszeni kurtki - Teraz już dobrze? - Wycedziła prowokującym tonem.

- Skądże. Ale lubię swoje zęby to przemilczę. Zresztą zaraz gotowaś powiesić go sobie na szyi byle tylko nie posłuchać się mnie.

Dawid mówił ciągle lekkim tonem a na jego twarzy tańczył uśmieszek.







.
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD

Ostatnio edytowane przez Buka : 27-06-2014 o 23:06.
Buka jest offline