Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-06-2014, 22:23   #11
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
- Nie - odwarknął Twem, który jak najszybciej chciał się znaleźć jak najdalej od tego miejsca. - Myślałem, że może ty się popisywałeś.
Mimo deszczu był cały brudny, a to mu zdecydowanie psuło humor.
- A ja że twoja. W tamtą stronę jest wieś, Postronki, nie wiem co się temu gryfowi stało, ale lepiej nie być na otwartym - rzucił w stronę człowieka, starając się zmotywować Puszka do szybszego tempa, ale nie musiał się nawet zbytnio wysilać.
- Widziałeś kiedyś taki znak? - Twem wskazał za siebie, gdzie z nieba znikały resztki krwawego malunku.
- Nigdy w życiu, ale już mi się nie podoba - odparł zerkając za siebie, nie żeby musiał, znak całkiem solidnie wyrył mu się w pamięci.
- Szkoda - stwierdził Twem. - W bibliotekach poszukać by trzeba.
- Języka u kapłanów czy ludziów też zasiegnąć można, mogą coś wiedzieć, ostatnio dziwne rzeczy się dzieją - skwitował Litwor.
- Dziwne? - spytał Twem. - Coś jeszcze, prócz tego gryfa?
- Nie aż tak, ale ten gryf nigdy nie powinien się tu znaleźć. - Blondyn splunął przez ramię. - Ich miejsce jest w wysokich górach lub wzgórzach. Lef i okolice, a nie tu, reszcie zwierząt odbija, magiczne bestie dostają szału, duszki zapominają że ludzie mają ograniczenia na prawo i lewo, nie dalej jak wczoraj wodna nimfa chciała mnie zauroczyć i zabrać na dno rzeki, zwykle miała by więcej taktu, albo chciała tylko poflirtować, z początku - dodał po chwili zastanowienia.
- Że gryfów tu nie powinno być, to wiem - odparł Twem. - A z innych rzeczy to tylko bandytów paru. Ale bandyci to nic dziwnego.
Na razie nie miał zamiaru nowo poznanemu człowiekowi opowiadać o tatuażu, jakim ozdobiona była ręka herszta bandytów.
- Twem - przedstawił się.
- Litwor zwany Aigam - rzucił krótko w odpowiedzi. - Bandyci to nic nowego, chociaż ostatnio ich też sporo. - Opiekun magicznych istot przypomniał sobie w końcu o trzymanej łapie i schował ją do juków.


Nim linię lasu przekroczyć im się udało i w jego bezpiecznym gąszczu skryć przyszło, na nowy problem się natknęli. Litwor wraz z Puszkiem bez przeszkód pod osłonę drzew się dostali jednakże rzecz nieco inaczej miała się z Twemem, którego wierzchowiec znienacka dęba stanął omal jeźdźca z siodła nie wyrzucając. Nijak tez nie dało się go namówić by granicę oddzielającą łąkę od lasu przekroczył. Również Nivio nie palił się by dołączyć do nowo poznanego towarzysza. Warczeć zaczął, węszyć podejrzliwie, od jednego krzaka do drugiego chodzić. Coś go najwyraźniej mierzwiło jednak niczego tłumaczącego owe zachowanie, jak i zachowanie konia, widać ani słychać nie było.
- Spokój Nivio. Straffer, uspokój się. - Twem poklepał wierzchowca po szyi. - Coś wam się nie podoba w tym lesie? - zadał całkiem retoryczne pytanie. Nie potrafił rozmawiać ze zwierzętami, wiedział jednak, ze te nie lubią się pchać ta, gdzie czyha niebezpieczeństwo.
Aigam rozejrzał się dookoła podejrzliwie i przylgnął gładko do pleców wierzchowca.
- Czujesz coś Puszek? - Złapał ciasno lejce, gotów w każdej chwili sięgnąć po broń.
- Ruszę w takim razie brzegiem - stwierdził Twem. - Mimo deszczu pewnie to będzie bezpieczniejsze. No i nie wiem, czy i ty nie powinieneś wyjść z tych zarośli. Chyba że chcesz sprawdzić, co to takiego.
- Sprawdzę, zaraz spróbuję do ciebie dołączyć jeśli się nie uspokoją, coś zwęszył i w las ciągnie, a co do otwartej przestrzeni, nie jestem przekonany. - Pozwolił marnolowi pójść tropem.
- Nie wchodź zbyt głęboko - powiedział Twem. - Ja się postaram kawałek dalej w las wjechać i do ciebie dołączyć.
 
Kerm jest offline