Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-06-2014, 09:49   #27
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Słuchał Barneya z lekkim niedowierzaniem. Niepisany dowódca chciał wysłać starego chłopa naprzeciw dwójce mężczyzn w sile wieku. Dwójce w zasadzie tylko w teorii, bo po prawdzie kto tam ich wiedział ilu ich było dokładnie. Vinc zrobił zgorzkniałą minę jak miał to w zwyczaju. Nie był już tak szybki jak Will, czy silny i zwinny jak Baba. Z resztą takich atutów fizycznych jak ten drugi nigdy nie miał a teraz będzie już tylko gorzej.
-Wszem, wobec.- rzucił oziębłym tonem. Dwa słowa spotkały się z zdziwioną miną Barneya –Nie mówi się wszem i wobec, tylko wszem, wobec chłopcze.- to było wszystko co powiedział, po czym odwrócił się na pięcie i udał zgodnie z zezwoleniem do miejsca, które nazywał zbrojownią. Wątpił, by przyszła potrzeba korzystania z maszynowej broni, ale z drugiej strony czemu by nie? Zawsze to trochę bezpieczniej. Echo niosło jego pełny entuzjazmu krok pustym korytarzem, za nim zaś szedł nie rozumiejący tego zamieszania Mołotow.

Vinc wszedł do pomieszczenia i rozejrzał się. Karabin. Niewielki, ale na tyle duży że trzeba go było trzymać oburącz. Chuj wie, jaki miał zasięg ile w magazynku mieściło się pocisków, jaki był ich kaliber, ile wyrzucał na sekundę. Miał to gdzieś, grunt że mógł za jego sprawą zrobić z potencjalnego wroga sitko. Vincent zabrał również leżący obok magazynek z zapasem amunicji, nawet nie patrząc ile w środku jest pocisków o ile w ogóle jakieś były.
Cholerna broń ważyła znacznie więcej niż łuk, ale na szczęście broń miała zainstalowany pasek, który można sobie było przez szyję przewiesić –Zaczynam wyglądać jak Rambo…- zażartował do Mołotowa, a pies tylko przewrócił głową w bok nie rozumiejąc swego pana.
-Ruszamy.- dodał po chwili a pies zerwał się energicznie czując, że znów ma okazję się wybiegać. Żeby on, stary człowiek musiał latać jak dziecko na posyłki tego jeszcze nie grali. Był zwiadowcą nie posłem. Nie potrafił rozmawiać z nieznajomymi i nawiązywać kontaktów międzyludzkich.
Szedł zastanawiając się po drodze jak skończy się ta wyprawa dla niego.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline