Zanim Morhan cokolwiek przedsięwziął, sprawa sama się rozwiązała. Chłopaczyna wyglądał jakby właśnie zobaczył duchy. Nilfgaardczyk złapał za uzdy spłoszone wierzchowce, starając się ogarnąć rozumem sytuację. Niezbyt dobrze mu wyszło.
- Jakoś całkiem dobrze się czuję, jak na kogoś, komu rozbito łeb - rzucił, spoglądając na towarzyszy - Kurwa, Cedrik! Wyszło na to, że akurat ty dostałeś najciekawszą śmierć.
Wolał nie wspominać o poderżniętym gardle Cerro ani o tym, co rzekomo zrobiono jej wcześniej - bał się cepa, który nagle może znaleźć się w jej ręce.
- Kim ty jesteś? - zapytał półgłówka - Po cholerę ci były nasze konie? I o czym, do diabła starego, bredzisz? |