Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-06-2014, 14:53   #91
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Górne piętro zakładu “Manzo i synowie” było, jak Satin wspominał, mieszkaniem. Mieszkaniem skromnym - sypialnia, kuchnia, pokój dzienny i gabinet. Nic wymyślnego. Mężczyźni skierowali kroki do, jakżeby inaczej, gabinetu. Pokój był nawet przytulny, acz urządzony równie minimalistycznie co reszta pomieszczeń. Dywan, biurko, pulpit do pisania listów, biblioteczka. Lichtarze ze świecami, cienkie zasłony w oknach naprzeciwko drzwi, obraz przedstawiający nimfy podczas kąpieli i paprotka w doniczce.

Blat biurka był czysty, jeśli nie liczyć stosu pustych papierów i zalakowanego listu. Marco dopadł maestrowej pieczęci pierwszy i zupełnie nie przejmował się manierami czy etyką. Rozerwał pieczęć z ozdobnym “M” i byłby wziął się za czytanie, gdyby nie to, że litery i tworzone przezeń wyrazy nie miały najmniejszego sensu.

gyrcdyzrd
tkkhdhoh
jztmvmqy
zcftrvzc
lznmydvd
xmozxoza
ldhkrzbd
xyrosyoh
rrjdjzgm
kskknynm
hmdchnah
vdadcpks
xhdvyvdz
bycdhhlp

- Szyfr - Satin stwierdził oczywiste.
Oczywista oczywistość. Tyle tylko, że Marco na szyfrach aż tak dobrze się nie znał. Przestawianie liter i tego typu proste szyfry - to by może jeszcze zdołał rozgryźć, ale to? Czy pierwszy wyraz, dłuższy od innych, jest kluczem?
Bo z pewnością nie był to szyfr książkowy.

Satin popatrzył chwilę na zaszyfrowaną wiadomość, po czym bez słowa wziął się przeszukiwanie biurkowych szuflad. Nie dbał za bardzo o dyskrecję, bezceremonialnie wywalając ich zawartość na podłogę i ostukując drewno w poszukiwaniu drugiego dna. Wokół stóp duetu prędko zaroiło się od różnej maści śmieci, ale szpieg nie znalazł tego, co szukał w biurku.

- Gdzieś muszą być instrukcje, jak rozszyfrować tę wiadomość - wyjaśnił Marcowi. - Każdy szpieg trzyma takie informacje, bo używamy różnych szyfrów.
- Może to trzymać wszędzie, w kieszeni, w głowie, przyklejone pod biurkiem - odparł Marco.
- Prawda to - przytaknął Satin, uprzednio sprawdziwszy spód biurka - ale takie rzeczy trzymamy zawsze blisko. Nie w kieszeni i nie w głowie, ale blisko. Mógłbym spróbować odcyfrować list bez instrukcji, użyć popularnych sposobów - zazwyczaj zmienia się po prostu jedną literę na drugą - ale cholera wie, jak się ją czyta. Z góry na dół, od prawej do lewej, co drugą literę. Multum możliwości.
- No niestety - potwierdził Marco. - Bez podpowiedzi trudno będzie to rozgryźć. Na szczęście mamy źródło informacji. Piętro niżej.
- Prawda to - chłopak po raz kolejny przytaknął szlachcicowi. - Problem będzie tylko z przekonaniem Maestra do współpracy.
- Słyszałem o kimś, kto ma talent do przekonywania - powiedział Marco. - A po tym, co widziałem w piwnicy, moja sympatia do Maestra jest, można by rzec, niezbyt wysoka.
- Tortury? - Satin zapytał nieco sceptycznie. - Nie wiem, czy takim sposobem da się coś wycisnąć ze szpiega.
- Wszystko zależy od tego, kto torturuje - odparł Marco. - Ale taki bardziej rozsądny szpieg powinien wiedzieć, kiedy gra jest skończona.
- Rozsądny szpieg nie daje się złapać - zripostował blondyn.
- Może i prawda. Nigdy nie byłem szpiegiem, więc mogę się mylić.

Duet postanowił dłużej nie mitrężyć i skierował swe kroki ku wyjściu z maestrowego gabinetu. Satin okrążył biurko, ale wnet zastygł w półkroku. Marco rzucił mu pytające spojrzenie, ale ten nie silił się na odpowiedź i klęknął na deskach, podważając jedną z nich. Skromnych rozmiarów skarbiec otworzył przed nimi swoje podwoje, a jego zawartość wnet dołączyła do zaszyfrowanego listu. Pokaźnych rozmiarów szkatuła zawierała sakiewkę z paroma malutkimi kamieniami szlachetnymi, kilka zaszyfrowanych wiadomości bądź informacji na kartkach papieru, cieniutkie ostrze i prostą, oprawioną w skórę książeczkę.

- Eureka - Satin uśmiechnął się po przewertowaniu paru stronic. - Mamy nasz klucz do rozszyfrowania wiadomości. “Ze wschodu na zachód, z doliny w góry i z gór na powrót w doliny. Krok do tyłu jest krokiem w dobrym kierunku.” Marny z Maestra poeta, ale to lepiej dla nas.
- Mogę to przetłumaczyć - dodał.

Marco, do którego kieszeni trafiły i kamienie, i cienkie ostrze, przez moment przyglądał się trzymanej przez Satina książeczce, powiedział:

- W takim razie przetłumacz to. - Wskazał na tekst z zapieczętowanego listu. - Książeczkę i pozostałe wiadomości zostawimy na później.

Satin może i był sprzymierzeńcem, ale po co miał wiedzieć więcej, niż powinien.
 
Kerm jest offline