Siła złego na jednego.
W tym przypadku - na jedną.
Trafiona Garagowym młotem salamanda wnet otrząsnęła się z szoku i zadała dwa celne ciosy, których ofiarą stał się najbliższy i najmniejszy zarazem osobnik - Bangus.
Niziołek niemalże nakrył się nogami, ale ten atak stanowił, można by rzec, ostatnie podrygi salamandry. Nie pomogło machanie pozurzastymi łapami, nie pomogło zionięcie ogniem. Strzały i magiczne pociski przebiły grubą skórę potwora i pozbawiły go życia.
Mogli iść dalej.
Kolejna komnata była pusta.
A przynajmniej pozbawiona potworów.
- Muszę odpocząć - powiedział Bangus, pokazując ślady, jakie pozostawiła na nim salamandra.
- A ja bym coś zjadł - stwierdził Marco.
- Trochę odpoczynku by nam się przydało - zgodziła się Ciani.
***
Po paru godzinach ruszyli dalej. A tuż za progiem czekały na nich schody, prowadzące w dół.
I w dół.
I w dół.
Koniec Części Drugiej