Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-07-2014, 06:26   #207
Tyaestyra
 
Tyaestyra's Avatar
 
Reputacja: 1 Tyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputację
To było.. niezwykle.. ah, nie pozwalało jej się skupić w pełni na swych słowach. A przecież były ważne, przecież dotyczyły jej przeżycia, nawet jeśli Kojiro nie znał wszystkich szczegółów. Ale też to nie tak, że spotykała się z nim dla jego rad, ne? Od samego początku chodziło o tej jego zagadkowy umysł skryty pod burzą długich włosów. I.. o inną część ich znajomości, która przypominała teraz o sobie dobitnie chłodem jego ust na jej rozpalonej skórze.

Jego zęby zaczepiły o ten ostatni fragment tkaniny chroniący największe sekrety ciała łowczyni. Dłonie zacisnęły się zaborczo na rozkosznych półkulach pośladków Maruiken.

Pierwszym zetknięciem swych ust z jej kwiatem kobiecości odebrał jej dech w piersi. Drugim samolubnym posmakowaniem w jej słodyczy pozbawił ją składnego układania słów. Jedyne co potrafiła teraz zrobić, ona o tak wielu zdolnościach i talentach przecież, to wydać z siebie błogie jęknięcie ku powale pokoju. Nie za głośne, a i tak ukrócone szybko zagryzieniem wargi, póki jeszcze na tyle nie utonęła w doznaniach, by pamiętać o czasie i miejscu nieodpowiednim do właściwego zachwytu nad umiejętnościami kochanka. A te były.. idealne, jak zawsze. Sprawiały, że nogi jej drżały niespokojnie. Te same, którymi wszak tak pewnie chodziła zwykle po ziemi, teraz odmawiały jej swego posłuszeństwa pod naporem ataków drapieżnika.
A było coraz trudniej. Ów język niczym wślizgnął się do jej intymnego zakątka rozkoszy, by rozkosznie trącać struny zmysłów swej kochanki. A jej wielbiciel wyraźnie się delektował, zarówno jej miękkością pośladków, jak i tajemnicami ukrytymi między udami Leiko. Każde muśnięcie było powolne, dokładne, wyrafinowane. Jakby Maruiken była wyjątkowo rzadkim smakołykiem.

Gdzieś tam słychać było kroki Akado, zbliżające się powoli do schodów na piętro. Ale ciężko było się łowczyni i Kojiro skupić na tym fakcie.

Ciężko było, kiedy krew w żyłach wybijała tak szybki rytm. Pulsowała w głowie Leiko, uderzała mocno, niczym bębniarze wygrywający muzykę na swych taiko. I przyprawiały ją o równie wojenny zew, co ten na polach bitwy, gdy rozchodzące się w powietrzu głośne, powtarzalne uderzenia bębnów wyznaczają tempo marszu wojowników lub określają rozkazy. Tej nocy było podobnie, choć bitwa toczyła się na innych zasadach. Krew nakazywała łowczyni, aby już, teraz rzuciła się na swego tygrysa. Aby pchnęła go na podłogę bez pytania, przyparła do niej swym rozognionym ciałem, pozbawiła tej zbędnej bariery jego ubrania pomiędzy nimi i.. czując go w sobie zaspokoiła ich pożądanie, ugasiła ogniste pragnienie.

Nie brakowało jej wiele do takiego pokierowanie się swoim instynktem. Ale czerwona mgła nie zdołała w pełni zakryć czujności łowczyni, kunoichi. Może nie usłyszała pierwszego skrzypnięcia podłogi pod krokami intruza, ale któreś z kolejnych zdołało się przebić przez jej wewnętrzne taiko krwi.
-Koj.. - zaczęła chcąc zwrócić jego uwagę, ale gardło okazało się być zdradliwe. Zwilżyła językiem wargi spierzchnięte od gorącego oddechu – Kojiro..
-Hai?- ciche ni to pytanie , ni to twierdzenie wyrwało się z ust mężczyzny. Ale był zbyt pochłonięty namiętnym wielbieniem jej ciała. Jego język trącał struny jej rozkoszy ukryte w kwiecie jej pożądania niczym palce muzyka struny shamisenu. Wygrywał na niej melodię swych pragnień, a je ciało reagowało zgodnie z jego muśnięciami dłoni i języka.

Smukłe, kobiece ciało szarpnęło się gwałtownie. Mięśnie napięły się na moment, z ledwością utrzymując jeszcze Leiko na nogach. Fala gorąca rozchodziła się po jej wnętrzu, skupiając się przede wszystkim w miękkim podbrzuszu, tak wrażliwym i bezbronnym teraz na pieszczoty kochanka. To było leniwe, ociężałe uczucie. Drażniące. Zbliżało się z tak niezwykłą siłą, która mogła po przekroczeniu granicy poprowadzić łowczynię aż ku Nirwanie.. tylko po to, by zaraz znowu się oddalić, pozostawiając ją na dłużej w niewoli tygrysiego języka.
Zaciskała dłonie w powietrzy przy każdym jednym takim szarpnięciu obezwładniającej przyjemności. Swe usta rozchyliła jedynie, by wydać spomiędzy nich bezgłośne jęknięcia. Może.. może Wilczek wcale się nie kierował w tę stronę? A nawet jeśli.. to może pójdzie dalej.. przecież ona będzie cichutko. Niech sobie idzie dalej szukać prawdziwych zjaw...

-I...iye... - wyuczona latami doświadczeń, o wiele bardziej grożących jej życiu niż ta obecna, ostrożność nie dawała się uciszyć pożądaniu. Nieprzerwanie domagała się uwagi. Maruiken drżącymi palcami sięgnęła ku włosom Kojiro, i chociaż instynkt kusił do przyciągnięcia go łapczywiej do siebie, to tylko pociągnęła go lekko za kosmyk. I spojrzała na niego znad zarumienionych policzków. Jakaż to była straszliwie wielka pokusa w obliczu niebezpieczeństwa bycia odkrytymi -Ktoś.. ktoś się zbliża..
-Będziemy cicho… bardzo cichutko.
- jego oczy błyszczały pożądaniem i pragnieniem, które wszak odbijało się i w jej źrenicach. A uśmieszek, tak chłopięco niewinny i łobuzerski zarazem. Uśmiech młodzika, który wie że właśnie robi komuś psikusa… lub… Kojiro ta sytuacja bawiła. A łowczynię to nie dziwiło. Czyż jej tygrys nie był taką wpół oswojoną bestią? Zapewne na dworze daimyo nie raz łamał w ten sposób etykietę, bałamucąc dwórki. Dla niego ta sytuacja była naturalna, a dla niej…?

Jej uszy wyławiały już kroki Wilczka na schodach, głośne skrzypiące kroki… czujność tylko pozorna. Bo już zmieniona w rutynę? Czyżby stracił nadzieję na złapanie ducha? Nie słyszała by na dole rozsuwał papierowe drzwi zaglądając do każdego pokoju. Yoru stracił czujność i entuzjazm, a może… jego myśli nawiedzała pewna rozkoszna zjawa nie dająca mu spać, ne?
A może jedynie spełnia dane jej słowo, o ostatnim sprawdzeniu gospody przed pójściem spać? Zaledwie przechodzi, w ostatnim rutynowym patrolu tej nocy. W takim razie niech po prostu przejdzie sobie spokojnie dalej, tutaj przecież nie dzieje się nic wartego jego uwagi ani pomocy z jego strony. Ona sobie jak najbardziej poradzi w starciu z tą krwiożerczą, rozpustną kreaturą o długich włosach, zniewalającym uśmiechu i zabójczym spojrzeniu. Hai, było ciężko, ale przecież nie z takich potyczek wychodziła cało, ne?

Ale te umyśli nie uspokoiły jej do końca. Nie była tak beztroska jak Kojiro, i zawsze bezpieczeństwo tajemnicy było dla niej ważniejsze niż przyjemność. Z tego powodu teraz nasłuchiwała stojąc prawie nieruchomo, poruszana tylko niespokojnym, płytkim oddechem. W ciszy walczyła pomiędzy swoimi pragnieniami i potrzebą zadbania o dyskrecję. Mogłaby go z łatwością spłoszyć, rozchełstane ubranie było potężną bronią przeciwko młodzikowi. Mogliby też rzeczywiście udawać.. że ich tutaj nie ma.
Gdy kroki Wilczka rozbrzmiewały jeszcze wystarczająco daleko od ich miłosnego gniazdka, Leiko dała się pokierować rytmowi swej krwi i delikatnie dłońmi pchnęła kochanka na podłogę. Potem sama opadła siadając na jego biodrach, by drugi łowca nie zdołał dostrzec przez papierowe drzwi choćby jej stojącą sylwetkę. Pochyliła się także nisko nad tygrysem, i w uciszającym, psotnym geście musnęła swe wargi rozchylone w uśmiechu.

Kojiro przyglądał się jej z zachwytem powiązanym z pożądaniem. Bezczelnie rozchylił poły jej nagabujan i ujął owe dwie miękkie półkule, którymi Leiko wodziła na pokuszenie męskie spojrzenia. Pod jego dotykiem łowczyni zadrżała. Dłonie jej kochanka wielbiły piersi delikatnymi pieszczotami opuszek palców na przemian z delektowaniem się ich miękkością. A co więcej podbrzusze łowczyni, tak rozpalone psotnymi muśnięciami języka kochanka ocierało się o dowód jego pragnień, nadal zapakowany w tkaninę. Prezent tylko dla niej.

Skrzypienia się zbliżały, głośno i powolne. Albo Yoru nie wiedział na czym polega rola strażnika, albo popadł w taką rutynę że…
-Maruiken-dono jest czasem taka nieporadna w swych ruchach, a ja…- albo po prostu rozmyślał na głos nie zwracając większej uwagi na otoczenie.-... jak ja mam zwrócić jej uwagę, że zobaczyłem coś co nie powinna przede mną odsłaniać? A jak ktoś inny zobaczy jej…? Przecież wprawiłbym ją w zawstydzenie informując ją �-o tym. Albo mogłaby się na mnie obrazić wiedząc, że zauważyłem jej… sensei-dono czemuż mi nie udzieliłeś porad na temat kobiet?!

Ukryta tuż obok „Maruiken-dono” potrząsnęła włosami rozbawiona podwójną sytuacją w jakiej się znalazła. Z jednej strony młodzian się o nią zamartwiał, że jest tak nieporadna i całkiem nieświadomie odsłania zbyt wielu dla obcych oczu, co przecież jakiś zwyrodnialec mógłby wykorzystać przeciwko niej. Jakaż byłaby jego reakcja, gdyby się dowiedział, że właśnie tuż pod jego nosem jakiś mężczyzna bezcześci to uosobienie niewinności jakim była?

Zsunęła dłonie po torsie tego łotra, czując przy tym każdy jego oddech i uderzenie serca. Leniwe były jej ruchy, ale tylko pozornie – w palcach rozchylających odzienie kochanka kryła się bowiem niecierpliwość powściągana jedynie przez zbyt bliską obecność Akado za drzwiami. Pilnowała się, by materiał nie załopotał, nie zaszeleścił zdradliwie, gdy odsłaniała przed sobą nagą klatkę piersiową tygrysa.
I był to widok wart ryzyka. Może i to zawsze kobiece figury bywały określane dziełami sztuki i boskimi tworami w przypadku najpiękniejszych przedstawicielek płci pięknej, aczkolwiek Leiko potrafiła docenić niezwykłość męskiego ciała, gdy miała je przed sobą. Cóż, pod sobą. Wyraźne linie mięśni młodego lorda Sasaki, kryjąca się w nich pociągająca siła oraz te blizny przecinające skórę, to wszystko napawało ją dreszczem emocji i przyśpieszało bicie serca. Podsuwało jej też wielce ekscytujące wizje tego wszystkiego co mogłaby mu zrobić, gdyby tylko Kami podarowali im więcej czasu. A przecież rozpakowała dopiero połowę swego prezentu, z kolejną czekając na oddalenie się intruza.

Monolog rozterek Yoru oddalał się powoli. Niewątpliwie martwiący się o nią Wilczek niezbyt sprawdzał się w roli strażnika ich bezpieczeństwa i jej cnoty. Bo czyż Leiko nie została mu porwana sprzed nosa?
Cóż… sama łowczyni była z sytuacji niezwykle zadowolona siedząc okrakiem na swym porywaczu i nie przypominając bezwolnej ofiary męskiej chuci. Przeciwnie. Sama zdawała się drapieżnikiem odsłaniając ku rozkoszy swego wzroku muskulaturę kochanka. I nie wpływał na to fakt, dłoni Kojiro drapieżnie ugniatających dwie rozkoszne półkule jej piersi, które zachwycały i jego i wielu mężczyzn przed nim.
Yoru oddalał się tak nieznośnie powoli. A pragnienia narastały tak szybko, że biodra łowczyni mimowolnie kołysały się lekko w przód i w tył ocierając wrażliwym fragmentem podbrzusza o unoszący się dumnie fragment kochanka. Czyżby… przez swego tygrysa i ona stała się tygrysicą?

Kojiro musiał już odkryć na początku ich znajomości, iż jego Tsuki no Musume nie jest jakąś bezwolną łanią poddającą się grzecznie męskim kaprysom. Leiko miała własne fantazje nawiedzające jej umysł, własne pragnienia domagające się zaspokojenia i w takich momentach nie potrafiła być pruderyjną. Wszak nie tylko mężczyźni mogli sobie pozwolić na otwarte oddanie się czerwonej mgle pożądania, nawet jeśli delikatnym kobietom nie uchodziło takie.. zezwierzęcenie. Wystarczył tylko odpowiedni kochanek do przemienienia skromnego dziewczątka lub niedostępnej damy w rozwiązłą kusicielkę.
Dlatego teraz dłońmi zakreślała pieszczotliwe ścieżki na torsie swego yojimbo, od czasu do czasu znacząc jego skórę drapieżnymi śladami po swych paznokciach. Należał do niej, ale.. to ciągle było zbyt mało. Nie miała siły już czekać dłużej. Jej ciało pobudzone jego dotykiem i bliskością, pragnęło zostać zdobytym.

Gdzieś pomiędzy gwałtownymi uderzeniami serca i pulsowaniem krwi słuchała jeszcze kroków oddalającego się Wilczka, chociaż palce jej już walczyły ze splotami pasa przeszkadzającego teraz w dotarciu do reszty prezentu. Były to dość niezdarne ruchy jak na łowczynię, ale ani nie pomagała jej odczuwana niecierpliwość, ani dłonie mężczyzny na jej piersiach, co i rusz prawie wydobywające z niej jęknięcie. Prawie, gdyż nadal zagryzała wargi i za każdym razem spoglądała na niego karcąco, że tak utrudnia jej zachowanie ich zabaw w tajemnicy.
Zwycięska odsłoniła w końcu miękkie, bezbronne podbrzusze bestii. Jej wszędobylskie palce musnęły prężący się pod nią ten najczulszy instrument na mapie ciała młodego lorda. Ocierały nim o nabrzmiałe i tak zachęcająco rozwarte przed nim wrota do jej rozkoszy, aż jej biodra wysunęły się instynktownie na spotkanie. Z nagłym wygięciem się jej grzbietu w łuk i odchyleniem głowy z bezgłośnym, gardłowym jękiem, Maruiken Leiko przyjęła w siebie całą siłę tygrysa.

Jej zabiegom Kojiro przyglądał się z łobuzerskim uśmieszkiem. Nie przeszkadzał w jej rozpakowywaniu prezentu, sam jedynie wykorzystując okazję do pieszczenia jej krągłości. Zdecydowanie lubił taką Leiko, dziką i nieokiełznaną. Niecierpliwość zresztą pojawiła się i u niego, gdy palce Maruiken pochwyciły to czego pragnęła. Z jego ust również wyrwał się cichy jęk, gdy Tsuki no Musume dosiadała swego rumaka. Bo i czyż mógł oprzeć się owej przyjemnej czas zwodniczej miękkości kobiecego ciała otulającej jego najbardziej delikatny obszar ciała. Jego pragnienie i zachwyt odbijały się w jego oczach, gdy patrzył na swą nieujarzmioną w swych pragnieniach kochankę.

A jej powabne biodra przyprawiające ich dwoje o tyle przyjemności, nagle zastygły nieruchomo. Zamarła w swym lubieżnym tańcu, by móc usłyszeć czy przypadkiem ten jęk wyrwany z krtani Kojiro nie zwrócił uwagi młodziana. Jednakże albo ta mimowolna reakcja na jej działa była zbyt cicha dla pogrążonego w rozmyślaniach łowcy, albo był on już wystarczająco daleko, by nie dotarła do jego uszu.
W każdym razie Leiko pochyliła się nad swym kochankiem, z gracją pomimo rozchełstanego odzienia, pożądania wybijającego swój szalony rytm, błyszczącego spojrzenia i rumieńca na policzkach. Nie wyglądała jak codzienna ona, brakowało teraz jej elegancji, acz ciało zachowało swój wdzięk. Palcem dotknęła jego warg uciszająco, przy czym dodała drżącym szeptem -Cichutko..

Podnosząc się posłała mu uśmiech równie łobuzerski co jego własny, wszak teraz był w jej władzy, ne? Jakże się role odwróciły. Przesunęła dłońmi po swych ramionach i jak od niechcenia zsunęła z nich swe nagajuban. Biały materiał popłynął w dół po jej plecach, odsłaniając przed żarliwym spojrzeniem mężczyzny nagość jej ciała w pełnym majestacie. Delikatnie zarysowane linie mięśni tworzyły mozaikę na jej skórze, gdy zaokrąglone biodra i zgrabne uda współgrały ciągle się unosząc, opadając, kołysząc. Nie za szybko, by nawet podłoga nie mogła pod nimi zaskrzypieć, co jednak łowczyni nadrabiała intensywnością swych ruchów, w których pozwała się zapuszczać tygrysowi głęboko w jej rozpalone wnętrze.

Kojiro odpowiedział jej równie łobuzerskim uśmiechem i pełnym zachwytu oczami. Leżąc pod nią poddawał się rytmowi jej bioder, wywołujących promieniującą z podbrzusza rozkosz przeszywająca ich ciała. Był pod nią, był w jej władzy, rozkoszował się jej pięknem, które odsłoniła przed nim. Widziała to w jego oczach. Delektował się jej urodą, nawet tak dziką jak kraina która ich otaczała.

Nie był jednakże całkowicie bezbronny. Miał wolne dłonie, których używał by pieścić jej nagie ciało. Mógł pieszczotami rozpalać zmysły dominującej obecnie nad nim łowczyni. Przyspieszał narastającą w jej ciele rozkosz tym dotykiem i upewniał się, że jedna przejażdżka Leiko nie wystarczy.
Chociaż ona i bez tego dobrze wiedziała, że jej głód na tygrysa był zbyt silny, by tak szybko mogła ugasić swe pragnienie na jego bliskość.
 

Ostatnio edytowane przez Tyaestyra : 01-07-2014 o 06:33.
Tyaestyra jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem