Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-07-2014, 06:32   #208
Tyaestyra
 
Tyaestyra's Avatar
 
Reputacja: 1 Tyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputację


Wyciągnięta całym swym odprężonym ciałkiem Leiko leżała na brzuchu stykając się z twardą podłogą pokoju. Rozpustnie, narcystycznie naga. Zaspokojona już przynajmniej na kilka chwil po wybuchu ekscytującego ognia spalającego ją całą nieskończoną przyjemnością, straciła wiele ze swej dzikość mającej ją wcześniej w posiadaniu. Skóra nadal pachniała słodką mieszanką olejków, ale także i rozkosznym zmęczeniem i spełnieniem.
Wspierała policzek o jedną dłoń, gdy to palcami drugiej bawiła się ponownie długimi kosmykami Kojiro rozpuszczonymi po drewnianych deskach jak rozlany tusz. W takim momentach nie dziwiła się swojej siostrzyczce, że odczuwa takie uwielbienie do bujnych czupryn, bo i samej Maruiken zawsze ciężko było się oprzeć pozaplataniu sobie na palce tych lśniących pasm tygrysa. Była to nad wyraz subtelna, wręcz psotna pieszczota niewiele mająca wspólnego z ponownym wzniecaniem ognia. Iye, teraz należało nazbierać sił na kolejne namiętne boje.

Mogliby teraz stanowić inspirację dla jakiegoś obrazu do powieszenia w łaźniach, lub prywatnych komnatach jakieś lorda. Zdolna dłoń jakiegoś artysty mogłaby dodać tu i ówdzie fragmenty ich ubrań, co by cnotliwiej otulić dwoje nagich ciał, acz.. ta dwójka w swym własnym towarzystwie niewiele myślała o przyzwoitości. Bo i czy naprawdę było co zakrywać? I tylko po to, by zaraz znowu z siebie zerwać w przypływie kolejnego uderzenia pożądania?

Przyglądała się twarzy yojimbo z rozmarzeniem, ale nie tym naiwnym, głupiutkim sięgającym wysoko ponad obłoczki chmur. Iye, w jej oczach odbijało się wspomnienie ich dwojga splatających się w lubieżnych uściskach. Cóż za wszeteczna kobieta. Uśmiechnęła się zmysłowo, mrucząc kocio -Ciężko uwierzyć, że to dzisiejsze porwanie dyktowane było czymś oprócz tęsknoty, mój tygrysie..
-Tęsknota… niewątpliwie była najważniejsza. Ale jaki byłby ze mnie wielbiciel, gdybym nie przyniósł ze sobą jakichś podarków, ne?
- uśmiechnął się wesoło mężczyzna wędrując nadal łakomym spojrzeniem po krągłych wzgórzach pośladków Maruiken. Jego dłoń przesunęła się po nich pieszczotliwie, a te prężyły się mimowolnie pod jego dotykiem.
-Przyjrzałem się nieco Nanashiemu i wydaje mi się, że już kiedyś go spotkałem. Acz… widzę go zazwyczaj z dala, więc nie potrafię zgadnąć kim on jest.- rzekł zamyślony głaszcząc twe dwie krągłości.- No i miko wspomniała o Tygrysie i Daijim, oraz o… palankinie w którym ukryto kobietę otumanioną za pomocą opium i maho.

-Kobietę?
- zapytała Leiko z zaciekawieniem, acz tylko ona wiedziała, jaką burzę emocji wywołała w niej ta informacja. Być może jeszcze nie do końca jeszcze ochłonęła lub dłonie kochanka znów jej nie pomagały, bowiem było to niemądre myślenie. Wszak na ziemiach klanu na pewno było wiele kobiet, już w samym zamku Hachisuka podobno daymio miał ich wiele na swoje skinienie. Nie było tak naprawdę powodu do ekscytowania się znalezionym fragmentem układanki. Mógł to być ktoś inny, ktoś o kim miała usłyszeć po raz pierwszy, a mimo to..
-Nie wiedzieli kim ona jest? Albo chociaż jak wygląda? - dopytywała się z nutką ledwo tlącej się nadziei. To nigdy nie było tak łatwe -Nanashi-san i Wilczek także widzieli ten palankin w czasie swego tropienia bandytów. Sądziłam jednak, że znajdował się w nich któryś z doradców daymio lub inna postać wysoko postawiona na dworze.
-Iye. Miko twierdzi że to kobieta, aczkolwiek nie wiem skąd to wie.
- odparł Kojiro -Mówiła też, że owa kobieta ma być ważnym elementem w planach mnichów w Shimodzie. Ale nie sprecyzowała co to za plany. Być może nawet nie wie. Trudno zgadnąć ile Korogi-chan wie, a ile przeczuwa.
Ronin wpierw usiadł, a potem nachylił się, by musnąć ustami pośladki Leiko.- Jednakże jej domysły zbyt często się sprawdzają, by je całkowicie zignorować. Poza tym… po porwaniu przez mnie, gdzie planujesz się udać?
-Nadal do Shimody, acz bez przewodnika wiernego mnichom, bez łowców ślepo idących na ścięcie i bez knujących Chińczyków
–odparła mu łowczyni, a pozbawiona przez niego swojej figlarnej zabawy długimi nićmi jego włosów, palcami wolnej dłoni trąciła niebieską tasiemkę na swym nadgarstku -Nie ufam ani im, ani temu ich rytuałowi, a sama nagroda za łowy jest niewystarczająca, by to się zmieniło. Ale jednocześnie jestem ciekawa, do czego jestem tak niezbędna mnichom. A bycie duchem ułatwia obserwację, ne?

Rozchyliła wargi w enigmatycznym uśmiechu. Bądź co bądź jej yojimbo, pomimo bycia martwym dla większości oczu i uszu, nieraz mógł się pochwalić większą wiedzą od niej samej. Służyło mu takie życie, więc i czemu ona nie miałaby posmakować takiego przez pewien czas?

Wypuszczone z uścisku szpil smoliście czarne włosy kobiety zafalowały niesfornie, gdy przechyliła głowę zerkając na swego kochanka. Jedna z malowanych brwi uniosła się kapryśnie, a czar jej urody mierzył się na równi z cieniem podejrzliwości zasnuwającym twarz -I czy powinnam się czuć zazdrosna, Kojiro-san? Tyle zachwytów nad jedną, małą miko. Czyżby Twe spojrzenie i myśli zwracały się teraz ku dziewczynce?
-Zachwytu?
- uśmiechnął się ironicznie Sasaki. Nachylił i cmoknął pośladek łowczyni.- Iye… to nie zachwyt. To podejrzliwość. Skąd tyle wie? Jaka jest jej prawdziwa rola.? Czyżby wiedziała więcej niż mówiła?
Usiadł wygodnie, by jej spojrzenie mogło wędrować po jego nagim ciele. -Zapewniam cię moja Tsuki no musume. W tej chwili moje spojrzenie i myśli zwracają się tylko ku tobie.
Jedno spojrzenie Maruiken na wyraźną reakcję Kojiro między udami niewątpliwie związaną z jej nagą postacią, potwierdzało że ronin mówił prawdę.

-Mmm.. tylko w tej chwili? - mruknęła Leiko z zawodem w głosie. Nie do końca prawdziwym, bardziej mającym wpłynąć na miękkie, męskie serce, bo i zaraz sięgnęła ręką ku swojemu kochankowi. Iye, nie ku tej części jego ciała, która najbardziej domagała się jej dotyku, ale ponownie ku pasmom włosów spływających koło jego twarzy. Uchwyciła je lekko palcami, co by pochylił się ku niej, ale także i sama się podniosła częścią swego ciała. W szczególności jej piersi się zakołysały w powietrzu po uniesieniu nad podłogę, kiedy ustami delikatnie musnęła wargi Kojiro. Tak kusząco, niczym dotknięcie skrzydeł motyla, po którym zasmakowała w nich gorącym pocałunkiem.
Potem przyglądała się jego twarzy z kocim zadowoleniem, mówiąc spokojnie -Ja także jestem co do niej podejrzliwa. Dlatego nie chcę stać się jej pieskiem na posyłki, jej drugim yojimbo od brudnej roboty, której ta dwójka sama nie potrafi wykonać. Ma wiedzę, ma swoje tajemnice, ale nie wiem przecież jaka jest jej cena za tę tak podobno bezinteresowną pomoc. Czy jest kolejnym duchem, na jakiego przyszło mi trafić w mych łowach?
-Ostatecznie zrobimy, to co będziemy chcieli, ne Leiko-san?
-spytał retorycznie Kojiro. Po czym pocałował usta Maruiken, jej szyję, obojczyk i piersi pytając żartobliwym tonem.- Chcesz wiedzieć? Chcesz znać prawdę? Czy moje myśli były przy tobie? Chcesz poznać ten sekret?

Język ronina zataczał koła na biuście Leiko raz jedną raz drugą rozkoszną półkulę muskając pieszczotliwie.- Ale przecież musisz się domyślać, ne? Ileż to nocy spędziłaś kusząc mnie w mych snach. Także tych na jawie. Czasem nieuchwytna i figlarna. Czasem uległa i delikatna. Czasem dzika… Zresztą, wiesz że obserwowałem cię podczas tej wędrówki, delektując się twą urodą z daleka.
-Jakąż trzeba być straszliwą demonicą, aby tak zawładnąć myślami tygrysa i stać się kolejną z jego tajemnic skrywanych przed światem. Bardziej męczę Twą duszę moją nieobecnością, niż kiedy jestem tak blisko? -jego słowa były dla łowczyni miłą pochwałą i zapewnieniem, że ronin doprawdy należał tylko do niej, a nie do swej przeszłości usianej innymi kobietami. Nie było może miłosne uczucie, ale z całą pewnością cieszyło ją posiadanie takiego klejnotu tylko dla siebie.

Jak w pragnieniu wyzwania swego własnego pytania na próbę, Leiko nieśpiesznie obróciła się i ułożyła plecami na podłodze. W tej pozie całkowitego oddania tygrysiej sile prezentowała mu te wszystkie skarby, których nie mogły zastąpić nawet najbardziej prawdziwe sny. Była uległa, ale nie delikatna, pomimo swojej nagości. Figlarna i jak najbardziej na wyciągnięcie ręki, na bliską odległość ust i języka. Dzika.. jeszcze nie, ale powolutku doprowadzana do wrzenia krew w żyłach stopniowo odnajdywała swe odbicie w jej oczach, niczym lśniących słońcach zamkniętych w tęczówkach Córy Księżyca.

-Mała miko proponowała pomoc w moim.. nagłym zniknięciu. Ale chyba porwanie Tsuki no Musume nie jest czymś w czym byśmy potrzebowali pomocy, prawda? - przesuwała palcami jednej dłoni najpierw pieszczotliwie po swym udzie ku górze, zaledwie opuszkami musnęła zachęcające podbrzusze i przetańcowała nimi po swym płaskim brzuchu w pokazie przyciągającym wzrok. I szeptała w trakcie, jak gdyby jej działania wcale nie były rozpraszające -Okami-kun jest impulsywnym młodzianem, który bez namysłu pobiegnie między drzewa, gdy tylko coś usłyszy lub zobaczy. A czarownik jest zbyt schorowany, by uganiać się za nocnymi marami..
-Hai. Porwę cię zanim zdążą zareagować. Bo czyż nie mam w tym doświadczenia? Czyż nie wykradłem cię twemu… zaborczemu kogucikowi wprost sprzed nosa?
- mówiąc te słowa Kojiro nachylił się nad prężącym się ciałem Leiko. Jego usta muskały każdy punkcik jej ciała który wskazała swymi opuszkami placów. Wodząc delikatnie i prowokująco palcami po podbrzuszu łowczyni, ronin kontynuował swą wędrówkę pocałunkami mówiąc.- Najlepiej wieczorem… gdy już rozłożycie obozowisko. Przybędę i pochwycę ów słodki skarb, jakim ty jesteś.
-Nie lekceważ ich, mój tygrysie..
- szepnęła cicho, ale na tyle głośne i wyraźnie, aby rozbrzmiała w jej słowach stanowczość. Ale choć usta mówiły jedno, skupiając się na bliskiej przyszłości, to ciało działało przeciwko nim, skupiając się na równie bliskiej i rozkosznej teraźniejszości. Smukłe, zmysłowe wdzięczyło się do niego i pod jego pieszczotami. Napinało się w bezdechu, pragnąc za każdym razem dać się złapać w kolejne pułapki ust ronina przyprawiających ją o dreszcze.

-Obaj mają w zanadrzu wiele sztuczek, które nawet Ciebie mogłyby zaskoczyć. Nie są tak prostymi łowcami jak Płomyczek, ale i na nich znajdziemy sposób, ne? -jakby jeszcze za mało utrudniała obojgu skupienie, to prowokująco przesunęła palcami przesunęła po wąziutkiej ścieżce pomiędzy swymi pełnymi piersiami, tymi dwiema pokusami zachęcającymi do ściśnięcia ich dłońmi, do posmakowania koniuszkiem języka ich szczytów. I przez cały czas uśmiechała się do Kojiro zadziornie -Jeśli.. jeśli zdołasz czymś skusić Wilczka do oddalenia się od obozu, to i ja będę mogła wtedy łatwiej im zniknąć, by wpaść prosto w tygrysie sidła..
-To nie powinno być.. trudne. Chyba lubi ścigać duchy, ne?
-język ronina podążył za jej krągłymi skarbami, pieszcząc skórę łowczyni swymi muśnięciami. Odciągał nieco uwagę od dłoni,i które pochwyciły za jej piersi ostrożnie i delikatnie ścisnęły te krągłości razem -A co do Shimody, są stare ruiny strażnicy w pobliżu owej wioski. Wiedzą o nich tylko dwie osoby, jedną z nich jestem ja… to będzie dobre miejsce na obozowisko.
A potem znów usta Kojiro zaczęły pieścić owe punkciki wieńczące piersi łowczyni. Obejmując je ustami i smakując językiem Sasaki wyraźnie delektował się ich miękkością.

Jej ciało napięło się pod swym niezwykle utalentowanym zdobywcą, jakby ciągle tylko pragnęło być bliżej niego. Bliżej jego pieszczot, bliżej ciepła, dłoni, ust i tego oręża o straszliwej sile czyniącej ją wiotką i spełnioną.
Dłońmi przesuwała po jego plecach, palcami gubiła się wśród rozrzuconych w nieładzie długich włosów i paznokciami wbijała się lekko w skórę silnych ramion. Splatała się z jego kuszącą nagością.
Siłą woli i resztkami tego, co jeszcze pozostało jej ze świadomych reakcji, zdołała zdławić w sobie chęć jęknięcia nad kunsztem kochanka. Minął już czas na dyskusje, na podejmowanie decyzji mających znaczenie dla jej dalszej podróży. Dyszący oddech, którego nawet Leiko nie potrafiła powstrzymać, świadczył o uczuciu podniecenia jakie zapanowało nad jej umysłem. Gdy tego od niej wymagała sytuacja, to potrafiła w chwilach namiętności poznawać sekrety mężczyzny zachwycającego się akurat jej ciałem. Lub kobiety.

Ale wścibskie Kami jej świadkiem, że teraz nie było na to miejsca! To ona była łanią, a on tygrysem znającym jej sekrety lepiej niż ona sama. Przynajmniej te, które mógł poznać koniuszkiem języka i opuszkami swych palców. Przerywanie mu byłoby istnym bluźnierstwem.

Gdybyż tylko wszystkie duchy były podobne młodemu lordowi Sasaki, to ona wcale nie dziwiłaby się Wilczkowi i jego uwielbieniu polowania na te zjawy.
 
Tyaestyra jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem