WÄ…tek: [Yggdrasill] Saga I
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-07-2014, 07:52   #13
Campo Viejo
Northman
 
Campo Viejo's Avatar
 
Reputacja: 1 Campo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputację






Czarne kruki kołowały nad białą polaną.

Młody wojownik popatrzył na Jorun a potem przeniósł wzrok ponad jej głowę. Źrenice rozszerzyły się, oddech przyspieszył wraz z falą krwi wylewającą się z pomiędzy palców, co przyciskały ranę jak zalecił thurl.

Był blady.

Był czysty.
Nie licząc juchy malującej policzek, szyje i ucho czerwienią, zlepiając lśniące, wyczesane włosy, między którymi bieliły się teraz drobiny śniegu, gdy hełm potoczył się na bok.

Volva spojrzała ku niebu znad rzuconych rytualnych kości wpatrzona również w kruki. Potem, ponad leżącymi nieruchomo trupami, przeniosła spojrzenie na rannego nieprzytomnego wojownika.

To nie był jego dzień.

Walkirie nie przylecÄ… po niego.

Nie zaniosą na pole bitwy Folkvangu, gdzie stoi pałac Sessrunir. Nie stanie w szeregu z poległymi w boju, aby Freya zachowała sobie połowę. Wybrała przed samym Odynem, któremu resztę Walkirie zaniosą do Walhalii... Dzisiaj nie będzie krwawo ćwiczył do ostatecznej bitwy. Jego rany nie zagoją się ani podczas uczty, ani słyszeć nie będzie miłosnych pieśni Azgardu.

I jeszcze nie wiadomo czy nie trafi do mroźnej Krainy Mgły umierając w łożu...

Wsparta na włóczni Hrolfsdotir nie odrywała wzroku od twarzy konającego, młodego hirdmana, aż w końcu przyszpiliła jego wzrok. W oczach zobaczyła pytanie.

- Twoje imię. – powtórzyła cierpliwie acz stanowczo. - Imię twojego pana.

Najemnik z niechęcią wymieszaną z lękiem zerknął na czarownika. Klemet widział jak hirdman kurczowo trzymał się życia. Był za młody. Nie zostawił po sobie wiele. A był tylko I aż tym, co osiągnął za życia, nie po śmierci… Miał zbyt wiele do stracenia by umierać w śniegu, pokonany przez starca ciosem w plecy. Ten strach przed śmiercią zobaczył w oczach młodzika. Nie strach o to co go czekało po drugiej stronie umierając na placu boju, lecz o to, czego nie przeżył w Skandii pośród żywych.

- Mord Thorirsson . – odrzekł zachrypłe krwawym głosem. – Przysięgi nie składałem nikomu. Najął nas czarownik w Hleidra do... – zacharczał. – obstawy. Zadanie miał w... – kaszlnął kwrią – Roh….aldzie… - wykrztusił na raty.

Klemet już był przy nim. Położył rękę na ustach woja o szeroko rozwartych oczach. Thurl pochylony nad rannym sumiennie poprawił opatrunek i wymownie spojrzał na Jorun, co było powtórzeniem postawionej przed chwilą diagnozy. Nie zostało mu dużo czasu.

Hrolfsdottir skinęła ruchem głowy na podchodzącego ku nim Thorgrima, który za pojedynczą skargę na rozoraną pierś, którą przytykał czerwonym śniegiem, był grymas pomruku. Tracił sporo krwi i gdyby nie był upartym i twardym jak wrzucony w morze głaz, to kto wie czy nie jego wybrałyby Walkyrie zabierające w tym czasie duchy poległych.

Nie widział ich nikt. Nie mógł. Choć każdy kiedyś i pewnie w przyszłości miał nadzieję, że jedną z nich był lub będzie właśnie zobaczony biały łabędź.

Volva widziała Walkirie w snach.

I nie tylko...

I Wilka i Węża i Bramę Trupów.

Thurl czuł czasami w transie Drzewo Strasznego dotykiem lodowych szeptów spomiędzy korzeni.

Wykrwawiający się Mord nie mógł ich widzieć póki żył. Żadna nie chciała zostać śmietleną kobietą... Z trudem przeniósł zamglony wzrok na córkę Hrolfa.










Klemet z wprawą zajął się berserkerem, któremu miała zostać na pamiątkę szeroka na trzy palce blizna. Jorun i Hild igłami posługiwać się umiały równie sprawdźcie co Hrolfdottir mieczem a volva runicznym kijem. Szycie braci, ojców a i nawet samych siebie nie było im pierwszyzną. Klemet zaś znał tajemne sposoby leczenia.

Tymczasem Ivarsson praktycznie i metodycznie zgromadził rzeczy pokonanych na środku polany. Równie dobrze mógłby to wszystko zwalić u stóp Hrolfsdottir. Wychodziło na jedno. W ekwipunku najemników znaleźli żeliwne naczynia. Garnki i patelnie. Nikt na krótka wyprawę takich sprzętów nie zabierał. Mięso w prowiancie było koniną. Zestawów podróżnych i juków sześć.

Sigurd przyjrzał się przelotnie talizmanowi Thora i wiedział, że mógł tam być łeb wilka. Mógł być lub był czy jest zostało jednak nieznanym mu, gdy Olavsson schował wisior zatykając za pasem.
W sakwach hirdmanów Ivarsson znalazł worek, którego zawartość nie podobała mu sie wcale. Runiczne kości, zioła, kamienie i złot pierścień z grawerem tajemnych symboli. Klemet i Hild od razu wiedzieli, że przedmioty te własnością musiały być czarownika. Thurl zdawał sobie dodatkowo sprawę, że były to składniki do rzucania klątwy. A jeśli tak się stało, to czyż czas nie działał na niekorzyść ofiary?

W jednym z żeliwnych pojemników leżała skórzana sakwa pełna dziesiątek złotych i srebrnych bransolet. Hrolfdottir szybko oszacowała, że za taką okrągłą sumę można było kupić lojalność najemników na długą wyprawę.

Śnieg beztrosko chrzęścił pod butami na przekór żywym i poległym.





 
__________________
"Lust for Life" Iggy Pop
'S'all good, man Jimmy McGill
Campo Viejo jest offline