Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-07-2014, 14:01   #32
valtharys
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Minąłeś przedsionek i stojącą w nim przemoczoną dziewczynę rozglądającą się z zaciekawieniem jak również Marka wraz z Nataly, którzy jeszcze korzystali z dobrodziejstw ognia radośnie hasającego w kominku. Murphy zatrzymał się, ukrywając się w mroku domostwa, by móc bliżej przyjrzeć się dziewczynie. Mark i Nataly totalnie go nie obchodzili, natomiast kobieta, przybywająca w taką ulewę i o takiej porze do opuszczonego domu...było w tym coś ciekawego, nurtującego i pociągającego. Tajemnicza kobieta, musiał mieć naprawdę albo sporo odwagi, że tutaj przybyła w takich warunkach albo przypadek ją zmusił do poszukiwania schronienia.
Woda kapała z jej skórzanej kurtki, jak również i długich ciemnych włosów wprost na drewnianą podłogę. Murphy widział jak jej usta poruszają się odrobinę gdy żuła gumę, jednak to gdzie się spoglądała było tajemnicą ukrytą przez duże, amerykańskie okulary, które nie wiedzieć czemu miała o tej porze na nosie.


Była ładna. To musiał przyznać nawet przed samym sobą. Uśmiechnął się do siebie, jednocześnie ganiąc się w myślach za to co zamierza. Przegryzł delikatnie język i cicho ruszył w jej stronę. Stąpał delikatnie tak by nie zwrócić jej uwagi. Cały czas trzymał się ciemności. Szedł powoli, uśmiech na jego twarzy robił się coraz szerszy, a niebieskie oczy delikatnie błyszczały z radości. Gdy był tak z metr od niej wyciągnął delikatnie i spokojnie rękę w jej stronę mówiąc:
-Buu - cichym, szeptem

- Hmm ? Odpowiedziała spokojnie odwracając twarz w jego stronę. - Słucham? - Zapytała.

Uśmiech przerodził się w zakłopotanie. Oczy lekko zostały skierowane na podłogę a sam McManus rzekł tylko:
-To ja już pójdę… - i z lekko głupią miną, z małym poczuciem wstydu Irlandczyk skierował się ku schodom na górę.

- Jest kawa? - Rzuciła za nim dziewczyna jak gdyby nigdy nic.

-Chyba w kuchni ale tam są szczury.. - rzucił lekko kąśliwie Murphy. Pokiwał głową. Był zły na siebie. Idiota. Zachciało mu się straszyć. Ta, następnym razem prześcieradło załóż na siebie. Debil. Tak było mu głupio, no ale nigdy nie należał do zbytnio dowcipkujących osób.

- Taki duży chłopiec...a boi się szczurów ? Zapytała ściągając okulary i spoglądając na niego z rozbawieniem. *

-Być może… - zatrzymał się w połowie drogi. Odwrócił się powoli, spoglądając w dół na dziewczynę -Murphy, a ty ? - zapytał

- Ann - Odparła krótko, chowając okulary do kieszeni i ściągając mokrą kurtkę. - Jak się boisz, mogę Cię bronić -Uśmiechnęła się do niego rzędem równych białych ząbków.

Zszedł powoli wyciągając rękę ku niej.
-Miło cię poznać Ann - wskazał jej ręką kierunek w stronę kuchni. Szedł obok niej zastanawiając się co powinien powiedzieć, zrobić. Tak, jego kontakty z kobietami ostatnimi czasy były dość … No właśnie, nawet nie wiedział jak to powinien ująć czy nazwać.-To co cię tu sprowadza Ann? - zapytał, nie wiedząc od czego zacząć pogawędkę

-Ciekawość.. - Powiedziała spokojnie dziewczyna, pewnie otwierając drzwi kuchni i wchodząc do środka. Pewną ręką włączyła światło i rozejrzała się po pomieszczeniu. - Chyba grzecznie byłoby zapytać, co sprowadza tu i ciebie ...hmmm?

-Nuda i chęć zarobienia trochę kasy. Praca średnio idzie a każdy funt na wagę złota teraz.. - odpowiedział w skrócie dziewczynie. Przyglądał się jej, i co go zaciekawiło to to, że zdaje się ona znać to mieszkanie..-Byłaś już tu wcześniej? - zapytał

- Lata temu…. można powiedzieć “wieki”. - Odpowiedziała, zaglądając do spiżarki i włączając w niej światło, po czym sięgnęła na półkę ściągając słoiczek z kawą. Przyjrzała mu się krytycznie i machnęła ręką na mężczyźnie jakby chcąc by ten wstawił wodę.

Murphego kobieta coraz bardziej intrygowała, choć to co mówiła było lekko dziwne. Podszedł do czajnika, nalał do niego wody i wstawił go.
-To skoro już tu byłaś, to może coś wiesz więcej o tym miejscu. Wydaje się być specyficzne..jakby jakaś historia...była z nim związana - zapytał po raz kolejny. Chciał dowiedzieć się jak najwięcej o tym miejscu a także o niej...Ciekawość to pierwszy stopień do piekła, ale cóż..kto powiedział że musi być w nim smutno i szaro.

Dziewczyna sięgnęła po kubek i wsypała sobie do niego dwie łyżeczki czarnego proszku, po czym spojrzała na Murphy’ego pytająco.

- Sam dom ma wiele historii, ziemia na której stoi, jeszcze więcej. - Uśmiechnęła się. - Pytanie brzmi, których z nich poszukujesz. - Zapytała siadając na starym drewnianym krześle.

-Właściwie to nie wiem nic o tym domu, więc może zaczniesz od czegoś...przerażającego - zaśmiał się i usiadł sobie wygodnie na krześle, opierając nogi o drugie. Był ciekaw czy dziewczyna go potrafi zaskoczyć. Tak naprawdę zaskoczyć, czy tylko udaje…

Dziewczyna odpowiedziała mu tajemniczym uśmiechem pukając szczupłym paluszkiem na trzymany w dłoni kubek powiedziała spokojnie - Wszystko w swoim czasie, na razie chciałabym wypić kawę. Ale w międzyczasie, ty możesz zabawić mnie jakąś opowieścią. Jestem dobrym słuchaczem.

Spojrzał się na nią. Był zawiedziony, czego nie ukrywał. Myślał przez chwilę po czym wstał i rzekł:
-To może jutro...na dziś wieczór mam już plany droga Ann, więc niestety musisz się zadowolić kawą i towarzystwem kota, który gdzieś tu grasuje. Ja niestety...nie jestem ani dobry w opowieściach ani w tworzeniu ich. Miło było cię poznać..do jutra rana… - rzekł z uśmiechem na twarzy. Dziewczyna odpowiedziała mu jedynie uśmiechem, wlewając sobie gorącą wodę do kubeczka. Kiwnął głową na pożegnanie i udał się do swojego pokoju. Rano zamierzał wziąć gorący prysznic. Otworzył okno i zapalił papierosa. Z uśmiechem go wypalał. Był ciekaw co przyniesie kolejny dzień, choć ten pierwszy był nader ciekawy. Zaciągnął się powoli i zaczął wypuszczać kółka delektując się ciszą i spokojem. Lubił samotność, ale zważywszy na powiększającą się ilość kobiet w domu czuł, że nie będzie mu to pisane. Nie myślał o jakiś podbojach, do tego się zupełnie nie nadawał. Zakładał jednak, że baby pokażą swoje pazurki z czasem i może być ciekawie. Drobny psikus jaki zamierzał sprawić “tym co wierzyli w duchy” zostawił na kolejną noc. Będzie miał więcej czasu by przyjrzeć się domowi i jego zawartości.
Gdy skończył palić, zamknął okno i wygodnie położył się na łóżku czekając aż sen zmorzy go i w końcu spokojnie zaśnie.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline