Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-07-2014, 17:37   #536
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
- Tylko jeden. Jak to mówią dobry niewolnik nie jest zły. - odpowiedział szeptem i wskazał koledze łapą aby ruszył pierwszy w kierunku gdzie prowadziła go wcześniej Kiti.
- Grane jest to, że wkurzyłem praktycznie prawie wszystkich fanatyków Bieli i muszę się ich pozbyć razem z jeszcze innym małym problemem. Takie najzwyklejsze na świecie zabij albo zostań zabitym, ale potrzebuje jednej rzeczy i zamierzam rozszarpać wszystkich, którzy spróbują stanąć mi na drodze. Inwazja fanatyków jest możliwa tylko jeśli wytropiliby mnie, co jest mało prawdopodobne bo z tego co wiem mojego opisu nie mają, nie mówiąc o wiedzy skąd pochodzę... chyba, że wytropią tą samą rzecz po którą tu jestem. Ale nie panikuj, jak ją zabiorę to raczej was powinni zostawić w spokoju jak się o tym dowiedzą.
- I teraz możliwości widzę dwie. Wezmę to po co przyszedłem i zostawię matronę żywą. Będzie sobie potem mogła urządzić polowanie i zabawić mnie próbami złapania i zniewolenia jeśli myśli, że uda się jej to co nie udało się Riktelowi do tej pory. Albo może spróbować mi w tym przeszkodzić i postarać sie złapać mnie już teraz. Ale to skończyłoby się rzezią na którą raczej nie może sobie pozwolić, jeśli zamierza mieć realne szanse na obronę przed kimkolwiek kto zamierza zaatakować. - stwierdził uśmiechając się jedną stroną pyska.

Kolega drow był w dość sporym szoku. Przez moment zapanował nastrój „ciszy, zerkania na siebie z ukosa i dużego prawdopodobieństwa że padnie śmiertelny cios”. Powoli jednak sytuacja została złagodzona, kolega drow spytał tylko cichym, czujnym tonem, nie zdołają ukryć zgorszenia i niepokoju:
- Są z tobą? – po czym dodał na załagodzenie sytuacji – Wyznawca Bieli jest twoim niewolnikiem? – był to ton ojca elfa do córki elfki „chcesz wyjść za mąż za drowa…?!”.
Sytuacja nie stała się lepsza kiedy mówiłeś dalej. Słuchał i stał nieruchomo, ale widziałeś, że nie podoba mu się to co słyszał. Na wieść że niekoniecznie wiesz co z matroną, był najbardziej niezadowolony.
- A czego konkretnie szukamy? Mogę jakoś… pomóc?
Kiti wskazywała wcześniej drogę za drzwi obok.
- Dokąd zamierzasz z tym odejść? – dodał.

- Ta. - odpowiedział krótko na temat jego niewolnika, po czym szybko dodał w migowym języku drowów - Ale tylko dopóki jest przydatny. - Dirith wiedział, że przyznawanie się do nie zabicia wyznawcy Bieli przy pierwszej możliwej okazji jest nie najlepszym pomysłem, nie mówiąc o dobrowolnym podróżowaniu z jednym, jednak wykorzystywanie takiego osobnika jako niewolnika mogłoby w ostateczności zostać jakoś przyjęte.
- A szukam takiej jednej rzeczy, jak znajdę to ci powiem. Póki co jak chcesz pomóc to nie przeszkadzaj, lub zrób w końcu to co rozkazała ci matrona. Chyba od czasu odejścia Riktela nie zamieniłeś się w kompletnego tchórza? - spytał spoglądając na drowa kątem oka. Bez problemu można było stwierdzić, że Dirith do końca koledze nie zaufa i ciągle będzie gotowy na ewentualny atak. Samemu nie zaatakował ponieważ każdy kolejny krok przybliżał go do Hell Light i tym szybciej do niego dotrze im mniej będzie walczył. Nie to żeby miał coś przeciwko wyżynaniu sobie drogi i dążeniu dosłownie po trupach do celu, jednak Timewalker głupi nie był i zapewne niedługo sam może zacząć się zabierać za dążenie do zniewolenia Diritha. Jeśli był faktycznie tak potężny jak mówiły legendy, to bez problemu mógłby po prostu wejść do miasta i zgarnąć Hell Light niwecząc tym samym jego wykorzystanie do ukrócenia jego życia jeśli o nim wiedział. Dlatego wyścig z czasem nadal trwał, w którym startował nie tylko Dirith i Timewalker, ale i ci fanatyczni wyznawcy Bieli. Było więc tylko kwestią czasu aż ktoś jeszcze upomni się o sejmitar.
- A ty co taki niezadowolony z tego, że mogę zostawić matronę żywą? Chyba nie zignorowałeś rozkazu do zaatakowania i wykończenia mnie od razu? - zaśmiał się lekko jednocześnie próbując wyczuć czy oferowana pomoc jest wynikiem rozkazu przełożonej, czy też bardziej próbą skorzystania z okazji do polepszenia własnej pozycji. Nie mówiąc o uniknięciu starcia z tygrysołakiem, które mogło skończyć się źle. - Nawet jeśli bym ją zabił to co by to dało? Tylko tyle, że na jej miejsce przyjdzie kolejna tchórzliwa kapłanka lub reszta domów podzieliłaby chimery między siebie. Przynajmniej jeśli chodzi o nas, bo jeśli chodzi o chimery stworzone po odejściu Riktela... - spojrzał w stronę pokonanego przeciwnika krzywiąc lekko pysk z niesmakiem. - Są po prostu kiepskie. Przynajmniej jeśli chodzi o te z niższego szczebla, bo jeśli to była jakaś z tych lepszych to jestem zawiedziony tym co się tu wyprawia. - stwierdził podchodząc do drzwi do których wcześniej prowadziła wilczyca.
Następnie spokojnie położył łapę na klamce i spróbował je otworzyć aby przeszukać pomieszczenie. Jeśli drzwi okazałyby się zamknięte, wtedy zamierzał zrobić to samo co zrobiłby przed drzwiami jakie okazały się otwarte kiedy schodził z drogi drowiemu patrolowi. Mianowicie użył Tysiąca Ostrzy w postaci wytrycha i spróbował otworzyć je w ten sposób. Uważał jednak aby w ten sposób dobierać się do zamka, aby jego zmiennokształtna broń nie pozostała zauważona. Jeśli kolega nie miał do końca przyjaznych zamiarów pozostawienie w tajemnicy jego ostrza mogło okazać się bardzo pomocne i zadecydować o wyniku możliwego starcia.
- A odejść zamierzam w najgorsze dla mnie miejsce z możliwych do wyboru, powierzchnię. Co jak co, ale nie przyszedłem tutaj żeby się zaszyć i siedzieć w podmroku z podkulonym ogonem i czekać jak fanatykom znudzi się polowanie na mnie. Nawet jeśli część z nas zamierza zapewnić mi rozrywkę dziękując za bunt przeciwko Riktelowi. - rzucił ponownie uśmiechając się lekko i wchodząc do pomieszczenia, które już wchodząc przeszukiwałby w poszukiwaniu szukanego sejmitara. Nawet jeśli nie było to odpowiednie piętro, to rozglądanie się na pokaz mogło zapobiec ewentualnemu zgarnięciu miecza sprzed jego nosa. Nie byłoby to mądre posunięcie, bo Dirith wtedy najzwyczajniej w świecie zabrałby Hell Light prosto z martwej łapy tego kto odważyłby się go zabrać, jednak kusić losu nie zamierzał.
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who
eTo jest offline