- Matołek, nie matołek - skomentował zgryźliwie Cedrik. - Grunt, że szkodliwy. Morhan, może pójdziemy zobaczyć czy naszym koniom też śmierci nie wywróży?
Słysząc utyskiwania wieśniaków na proweniencję najmity, odwrócił się w ich kierunku i sarknął.
- Tak. To Nilfgaardczyk bez wątpienia, ale nasz Nilfgaardczyk, rozumiecie? Taki co córkę sołtysa uratował. Nie każde złoto co się świeci... i tak dalej. Zrozumcie to, na litość boską. |